Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2017, 22:06   #58
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Walka z Nieumarłymi

Przebudzenie pierwszego wampira było dla wszystkich zaskoczeniem, mimo iż spodziewali się tutaj wszystkiego. Mag ognia zdążył wysłać głodne płomienie na jednego z krwiopijców, jednak nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Obudzeni nagłym zamieszaniem jego towarzysze, otworzyli z hukiem swe trumny i wyskoczyły na zwartych najemników. Trzech ludzi zostało powalonych już w pierwszych sekundach, głowa Eomunda potoczyła się tuż pod nogi, jak złe fatum i ostrzeżenie dla pozostałych. Rozwścieczonych pazurów innego wąpierza Lexie udało się uniknąć, dzięki czemu nie została nawet draśnięta. Skupiona wyłącznie na przeciwniku, “odgryzła” mu się w mgnieniu oka, zasypując gradem silnych ciosów. Dwa pierwsze oderżnęły od torsu ręce wampira, z którymi do niej wystartował, zaś trzeci atak odciął mu łeb. Norsmanka parsknęła krótko, jednak jej skupienie na walce na tym się skończyło. Tylu bliskich było zagrożonych, że nie wiedziała gdzie podziać oczy, gdzie powinna stanąć i kto następny powinien rozsypać się w proch. Kiedy sala zapełniła się chwiejącymi się na nogach mumiami, Lexa wiedziała już, do czego to wszystko zmierza. Do zguby. Wiedziała gdzie jest Thora, ta na szczęście była bezpieczna. Słuchając rad starszej siostry nie zaszarżowała do przodu, zostając w wąskim korytarzu i obsypując napastników strzałami. Lexa poczuła ulgę, jednak jej warta nie dobiegła końca. Widząc nadbiegające z północnej strony niebezpieczeństwo, rzuciła się do ataku, z impetem wbiegając tuż przed Aureolusem i osłaniając go swoim ciałem, obsypała zaskoczonego wampira szybkimi cięciami ostrej klingi miecza.

- Spieprzajcie stąd wszyscy! Ale już! - krzyknęła nie odwracając się za siebie. Wiedziała, że tym razem nie wyrządziła przeciwnikowi wielkiej krzywdy, ledwo go drasnęła, czuła się słaba, a jej słabością były osoby, na których jej zależało. Później wszystko potoczyło się na tyle szybko, że nie wiedziała kiedy dokładnie została otoczona. Oddzielona od grupy, z każdej strony był truposz dyszący do jej twarzy, zostawiający mgiełkę martwego oddechu na karku. Ktoś do niej krzyczał, by się wycofała, ale nim zdążyła cofnąć się o krok, nie miała już na to miejsca. Zacisnęła mocniej dłonie na rękojeściach swych broni, aż poczuła ból. Nie mogła przełknąć śliny, nie potrafiła się skupić. Myślała tylko o tym, czy wszyscy zdążyli uciec, czy Aureolus się wycofał, ale chyba widziała jak znika w korytarzu. A Thora? Ona zdawało się pobiegła pierwsza, tak. Była bezpieczna. Krwiopijca zamachnął się mieczem, a jego ostrze przecięło powietrze tuż przed twarzą blondynki, kiedy to rzuciła się w bok unikając ataku. Nie mając miejsca na manewry, jęknęła głucho gdy zderzyła się z innym napastnikiem, który to z impetem pchnął ją na ścianę. Jej plecy boleśnie huknęły o mury, odrzucając głowę w tył. Kobieta potylicą przywaliła o zimny mur, obraz przed oczami przestał być wyrazisty. Uścisk dłoni otaczającej miecze zmalał, Lexa czuła jak kołysze się na boki. Nie widziała nic, prócz zamazanych konturów otaczających ją umarlaków. Wiedziała natomiast, że ją rozszarpią i żałowała, że nie potrafiła nawet splunąć im w twarz z pogardą. Kiedy wokół wszystko okryło się mrokiem, a dobiegający zewsząd hałas zlał się w jeden, nic nie znaczący dźwięk, Norsmanka osunęła się na ziemię. Dla niej ten świat już nie istniał.



Przekaz Valdina


Lexa poczuła przenikliwy chłód, który szczelnie ją otoczył. Czuła pod plecami skrzypiące śniegi Norski i siarczysty, szczypiący nagą skórę wiatr. Ukłucia bólu oblały punktowo każdy centymetr jej ciała, nie pozostawiając miejsce na odrobinę spokoju i rozluźnienia. Jej mięśnie napinały się z każdym uczuciem rozpierania i szarpania tkanek, miała wrażenie, jakby ktoś rozrywał ją na strzępy.
Kobieta pierwszy raz poczuła strach. Była samotna, otaczała ją ciemność i cisza. Jedynie skrzyp lodowatego śniegu oraz silne uderzenia wiatru o tej samej temperaturze sprawiały, że nie oszalała z powodu głuchych dźwięków nicości. Wąska linia obrazu ukazała się przed nią, kiedy ciężkie powieki uchyliły się nieco. Oszronione rzęsy jak biały wachlarz uniosły się ku górze, opadając i unosząc się co chwila podczas mrugania. Wzrok niespiesznie dochodził do siebie, wyostrzając pole widzenia. Postać stojąca nad jej ciałem przestała być nic nie znaczącą plamą.

- Ojcze? - sine usta Lexy poruszyły się w leniwie wyszeptanych słowach. Miała wrażenie, że jej język jest drętwy i choć stara się mówić, jej słowa są odległe.
- Lexo… - wysoki mężczyzna nachylił się nad blondynką i ciężką, szorstką dłonią przesunął po czole kobiety, odgarniając zamarznięte włosy do tyłu. Ta starała się uśmiechnąć, jednak jej twarz była na tyle odrętwiała, że nawet nie czuła własnej mimiki.
- Nigdy nie będę wystarczająco dobra, ojcze. Chciałam być najlepsza dla ciebie, chciałam by ktoś był ze mnie dumny, byś ty był, ale… Nie potrafię. Jestem wątła, jestem słaba, jestem nikim. Zawiodłam ich, ojcze, zawiodłam ich wszystkich. Zawiodłam ciebie i Thorę, zawiodłam Aure… - przerwał jej nagle kładąc palec na spierzchniętych wargach. Im mniej mówił, tym bardziej bolało ją serce. Czuła, że nie zasłużyła na jego miłość, o której opowiadała jej siostra. Nie dała z siebie wszystkiego, poddała się, była słaba. Zaczęła dopuszczać do siebie uczucia, których teraz się wstydziła.
- Jesteś ważna, Lexo. - szepnął jakby chcąc ukryć tajemnicę przed wścibskimi uszami. Wtedy to leżąca w bezruchu Norsmanka dostrzegła zniekształcone cienie wokół nich. Otaczały ich ciasnym kręgiem, a w ich spazmatycznych ruchach był chaos. Gdzieś wysoko na niebie zamigotała postać kruka. Ojciec nachylił się nad nią jeszcze bardziej. Czuła ciepły oddech koło ucha, który ogrzewał kawałek jej szyi. Miała wrażenie, że sprawi on iż zaraz ożyje, a paraliż ciała ustanie - Ale oni jeszcze o tym nie wiedzą - ściszony do granic możliwości głos przeszył ją dreszczem. Jej źrenice rozszerzyły się, pochłaniając w swym mroku zielone tęczówki. - Oczekuj mnie. Odbiorę swój skarb. - dodał w podobnej intonacji, po czym powstał na równe nogi. Obraz jego osoby zaczął niewyraźnie migać, naprzemiennie ukazując ojca oraz ją samą, w tej samej pozie i z tymi samymi broniami w obydwu rękach. Blizny na ich ciałach nakładały się w tych samych miejscach, byli do siebie tak bardzo podobni, że prawie identyczni. Migoczącą projekcje zaczęły pochłaniać chaotyczne cienie, które zamykały Lexę w jeszcze bardziej ciasnym uścisku. Zdusiła w sobie łzy napływające do oczu. Oni zdusili w niej ostatnie tchnienie.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline