Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2017, 20:21   #82
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Akolitka skinęła głową wciąż wpatrując się w oczy maga, z których bił czerwony blask. Ustawianie się pomiędzy Erną, a Widdensteinem, który nie był chyba do końca świadomy dodatkowych efektów jakie wywołał, wystarczyło aby kobieta się otrząsnęła. Była chyba jednak lekko wystraszona propozycją która przed chwilą proponowała oraz niezdecydowaniem Roela
- Wybaczcie i zapomnijcie o tym Sługo Morra. – Kobieta była speszona.
- Nie rozmawiajmy już o tym proszę, zresztą na wiele się Wam to już nie przydam. Muszę wracać do chorych. Wybaczcie mi proszę, a gdybyście potrzebowali jakieś pomocy przy pochówku to będę w przytułku. Svein też pewnie pomoże.
Erna udała się pośpiesznie do wyjścia, zbywając próby jej zatrzymania ręką.
Otto Widdenstein zgodnie ze swym plan resztę nocy spędził w siedzibie maga, towarzyszył mu Roel Frietz, który czuwał w niezdecydowaniu nad zwłokami aż do ranka.

Dwóch szlachciców spędziło tę noc w gospodzie przy bramie, żaden z nich nie się jednak nie wyspał. W nocy Oskar dostał dreszczy które nie ustały aż do ranka, parokrotnie wymiotował najpierw lekką kolacją, a następnie żółcią. Sądząc po odgłosach dochodzących za ściany i drzwi wielu gości miało podobne problemy. Rankiem mężczyzna czuł się osłabiony i chory.
Gdy tylko mężczyźni zeszli do wspólnej izby podszedł do nich gospodarz. Zgiął się lekko w ukłonie.
- Szlachetni Panowie wybaczą, przeprosić Was muszę Łaskawi Panowie, wiem że to bzdury, ale goście się skarżą, że chorują przez krasnoluda co w izbie leży. Gospodę mi spalą, z torbą pójdą. Ja wiem, że to bujdy i zabobony jakieś, ale ludzie tu nie są tak inteligentni jak Wy Panie. Uprosić Was muszę, abyście opuścili gospodę z towarzyszem. Rachunek za ostatnie dwa noclegów i jedzenie Wam daruję, nic nie policzę. A krasnoluda do przytułku oddajcie, tam mu krzywdy nie będzie. – Gospodarz mówił szybko, ledwo zrozumiale, jak by się bał, że zaraz mu przerwiecie i ukarzecie.

Lennart spędził noc w stajni, chłopiec na posługi chwilę po zmierzchu udał się do wychodka i chyba nie wrócił. Były żołnierz nie był pewien, napary przyniosły ulgę i względnie spokojny sen. Rankiem jednak objawy wróciły, wróciły nasilone i zdwojone. Mężczyzna był cały spocony, żołądek podchodził do gardła, a jelita nieprzyjemnie chodziły.

Fortenhaf – dzień drugi, ranek - wszyscy


Nastał ranek, a wraz z nim z ulic dobiegał zgiełk. Wystarczy wyjrzeć przez okno, aby dostrzec, że spora część mieszkańców, blada i osłabiona, zmierza w stronę świątyni Ulryka i kapliczki Shallyi.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline