Powieki opadły, głowa oparła się na dłoni.
Obudź się!
Gdy rozum śpi, budzą się potwory.
Gówno prawda. Potwory budzą się gdy ludzkie umysły pracują na pełnych obrotach, zdolne do wymyślenia i usprawiedliwienia największych okropieństw w imię władzy i chciwości.
- Duch pyszny poprzedza upadek – rzekł do holograficznych ekranów. - Gwałt i przemoc sprawiają, że ginie bogactwo, tak dom pysznego zostanie zniszczony.
W hoteliku państwa Cheng wielu ludzi z braku towarzystwa mówiło do siebie. Większość lokatorów prawie nie wychodziła z sieci, leżąc dniami i nocami w hełmach do VR lub podłączona przez bioporty. Pracowali przez sieć i bawili się w sieci. Nie pili, nie ćpali, nie przyprowadzali dziwek – z punktu widzenia państwa Cheng byli idealnymi lokatorami dziesięciometrowych klitek.
Pan Nikt też więcej czasu spędzał w sieci niż w niezbyt ciekawej rzeczywistości, ale robił tam trochę inne rzeczy. Rzeczy, które innym mogły wydać się niepokojące. Gdyby tylko byli w stanie go wyśledzić.
Ale nie był jak te nieświadome miliony królików doświadczalnych, których każdy krok, w sieci i poza nią, kontrolowały rządy i korporacje. Skrypty i AI analizowały każdy ruch, kliknięcie i każdego wydanego dolara, pod kątem badań rynku oraz tak zwanego publicznego bezpieczeństwa, po czym zapisywały w przepastnych bazach danych. Wszystko co zrobisz, co powiesz i o czym pomyślisz, może być użyte przeciwko tobie. W najmniej spodziewanym momencie.
Na niego jednak nie mieli nic.
Dlatego, że nie istniał.
Był duchem.
W jego dawnym domu wszyscy już spali. Mikrofon milczał, kamery – ta ukryta w salonie, te w holofonach Helen i Bree oraz monitoring budynku - pokazywały ciemność. Zlecił kontynuowanie obserwacji botom wyposażonym w skrypty rozpoznawania twarzy i otworzył wiadomość od Pierrota.
Gość był dupkiem i owszem. Ale też samokrytyka z ust niekoronowanego księcia zony 6 była czymś niecodziennym i niespodziewanym. Może nie użył słowa „przepraszam”, ale jednak…
Ostatnio z typową dla laików ignorancją przyjebał się, że robota wykonana przez Pana Nikt była nie całkiem tym czego oczekiwał i przelał tylko pół ustalonej sumy. Potem pewnie znalazł jakiegoś nowego fachmana, jednego z tych genialnych cyber-dzieciaków, które zeszły na złą drogę. Były dobre, odważne do granic brawury, ale brakło im doświadczenia i dyscypliny. Kiedyś miał nieszczęście pracować z takim jednym, co musiał przerwać robotę, bo umówił się na rajd w grze. Co najważniejsze, brakło im cierpliwości. Tylko na durnych filmach hakerzy walili w klawiatury jakby mieli padaczkę, w minutę łamiąc zabezbieczenia banków. Naprawdę oznaczało to ostrożny phishing, żmudną obserwację oraz godziny, a nawet dni ślęczenia nad liniami kodu.
Mr Nobody zastanawiał się teraz co się wydarzyło, że Pierrot znów prosi o pomoc i niemal się przymila. Któryś z dzieciaków musiał coś spierdolić, albo sprawy naprawdę wymknęły się spod kontroli.
Zanurkował w Infooceanie w poszukiwaniu niusów o Jokerach. Portale informacyjne, raporty policyjne, lokalne fora… Jokerzy zbierali ostry wpierdol i nawet nie wiedzieli od kogo. To było ciekawe, ale nie na tyle, żeby Mr Nobody się skusił. Wolał się nie mieszać w wojny gangów.
Jednak Pierrot był sprytniejszy niż wyglądał i wiedział jak go podejść. Ile naprawdę wiedział? Może nic i tylko ściemniał, próbując podstępem wydobyć jakieś informacje. „Proszę Panów” – wielu myślało, że pod pseudonimem Mr Nobody kryje się więcej niż jedna osoba, coś w stylu kooperatywy. Nic dziwnego, bo za każdym razem gdy spotykał się z Pierrotem, Pan Nikt wyglądał zupełnie inaczej. Chaos w głowie? Gówno wiesz, w dupie byłeś. Myśli Pana Nikt były jasne i podporządkowane Celowi jak nigdy.
Olałby propozycję i nawet nie odpisał, gdyby nie ostatnie zdanie listu. Każdy chciał wiedzieć „co w rosie piszczy” a najbardziej Mr Nobody. Czy Pierrot wie coś nowych o planach korporacji? Czy to tylko przynęta? Jeśli nawet, to warto wybrać się do siedziby Jokerów i sprawdzić.
Mr Nobody sprawdził monitoring hotelu, który shakował pierwszego dnia pobytu i przygasił ekrany. Odlał się do składanego sedesu i położył do łóżka. Zanotował, by jutro kupić od Wietnamczyków z dołu naturalną pastę do zębów, którą wyrabiali z wodorostów i mięty.
Hologram na ścianie ustawił na „Sielski Poranek” z pianiem koguta, na godzinę ósmą.
***
Światło dnia wślizgnęło się przez rozchylone palcami żaluzje. Na ulicy poniżej przechodnie zręcznie wymijali sterty śmieci, klikając jednocześnie w holoekrany e-glasów. Podzielność uwagi była najważniejszą umiejętnością tych czasów. Do straganu Diblera ustawiła się już kolejka po świeże szczury.
Helen była już w pracy, jak zwykle pół godziny przed czasem, walcząc w wyścigu szczurów – kamerka przy bramie do zony 1 uchwyciła ją o 7:21. Nowy motherfucker podwiózł Bree do szkoły. Chociaż tyle z niego pożytku. Pan Nikt wiedział o nim już prawie wszystko i denerwował go fakt, że póki co nie miał na niego haka.
Sprawdził monitoring i wziął szybki prysznic w tubie, zużywając dzienny przydział słodkiej wody. Na śniadanie pasztet z królika, które pan Chang hodował na balkonach i dachu. Na myśl o nafaszerowanym chemią mięsie, które nigdy nie miało nóg ani oczu, wyhodowanym w laboratoriach z komórek macierzystych, dostawał mdłości. Lepszy już Grimporcki szczur z rożna.
Winda nie działała od dawna – w jej szybie urządzono dodatkowe mieszkania dla najuboższych, dwa na półtora metra. Pan Nikt zszedł z psem na parter tej Wieży Babel, gdzie mieszkały rodziny nielegalnych imigrantów z nielicencjonowanymi dziećmi. Przedarł się przez gwar we wszystkich językach świata i wyszedł na podwórko.
Po chwili brama otworzyła się i na ulicę wyjechała odrapana furgonetka.
Kilka mil dalej wyszedł z niej inny mężczyzna.
Biały, koło pięćdziesiątki, ze staromodną fryzurą i wąsem. Ostatnią przecznicę pod siedzibę Jokerów przeszedł pieszo.
Pozornie wyglądał zupełnie niegroźnie i właśnie fakt, że ktoś taki spaceruje po tej okolicy swobodnie jak po centrum handlowym dawał do myślenia. Może coś w sposobie jaki trzymał ręce w kieszeniach długiego płaszcza lub coś w jego oczach sprawiło, że stojący na rogu gangerzy nie zaczepili go. Mijając ich poprawił holokulary a chwilę potem wkroczył do klubu Jokerów.