Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2017, 23:21   #76
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Ros spojrzała na Nata z pewnym podziwem. Cichy, szybki i jeszcze silny. Nawet jeśli miał charakter starego latarnika z depresją mógł imponować. Potem zaczęła się niecierpliwić.
- Potrzeba słodkiej wody. Możemy ją teraz ubrać tylko w coś bardzo luźnego. Jeśli sól zaschnie z ranami i materiałem dziewczyna umrze z bólu zanim ponownie to odkleimy. Chodźmy stąd szybko.
Wyciągnęła z plecaka zapasową luźną lnianą koszulę, która na demonicę była trochę za duża. Z chustki, pięknie wyszywanej i delikatnej chustki, zrobiła jej przepaskę biodrową.
- Ze stopami będzie najgorzej. Kilka kroków w butach i twoje otarcia spowodują ból nie do zniesienia. Możesz iść na razie na boso? Jesteś w stanie poprowadzić nas gdzieś w miejsce, gdzie można się ukryć? - potem spojrzała na Maelara i innych, co sądzą o pomyśle pójścia za demonicą. Nie bardzo miała pomysł gdzie iść, a czas gonił.
- W razie konieczności możemy cię kawałek przenieść - powiedział do bezimiennej demoniczki - ale to też może boleć - dodał elf.

Fira przez dłuższą chwilę nie odpowiadała na pytania elfa, skupiona na składanych prośbach. Głos za to, po raz pierwszy zresztą, zabrała demonica.
- Jaskinia - wyrzuciła z siebie to jedno słowo i dopiero gdy Silli podała jej bukłak z wodą, kontynuowała. - Jest wioska ale tam będą szukać. Jaskinia bezpieczniejsza - wyjaśniła, wodząc po nich nieufnym spojrzeniem ale też spojrzeniem, które wyrażało determinację. Niemal gołym okiem widać było jak wracają jej siły - znak że łaska Tahary spłynęła na wilkołaczkę, a z niej na demonicę. Krew z otarć także już przestała rosić piasek, co bez dwóch zdań było dobrym znakiem.
- Przydałoby się obmyć, jednak to może poczekać aż znajdziemy się w tej jaskini - Fira w końcu zakończyła swe modły i widząc że demonica jest w stanie usiąść o własnych siłach, wstała, otrzepała się z piasku i z wdzięcznością przyjęła pomoc Nat’a, który podał jej swoją manierkę. - Większość ran, z łaski bogini, zasklepiła się i tylko te lżejsze zostały ale im wystarczy maść i czas.
- Którego nie mamy zbyt wiele - wtrącił się Nat, krytycznym wzrokiem obrzucając to ich małe zgromadzenie. - W każdej chwili mogą wrócić - na które to słowa demonica skwapliwie pokiwała głową i nawet podjęła próbę wstania, dziękując Roisin słabym uśmiechem i wspierając się na niej. Dziewczyna, przy okazji pomaganiu uratowanej w jakim takim odzianiu się, miała doskonały widok na kikuty odciętych skrzydeł, które sterczały bezimiennej z pleców. Ktokolwiek jej to uczynił, nie bawił się w ładne cięcia, wyglądało bardziej na to, że te wręcz przyjemność sprawiało oprawcom odcinanie ich w jak najbardziej bolesny sposób, po kawałku i nierówno. Strzępki skóry wciąż zwisały z wystających kości, które swą bielą wyraźnie odcinały się na tle szkarłatu.

- Najlepiej by było iść w cieniu tych klifów ale wtedy zostawimy masę śladów. Możemy iść z linią fal, tylko że to przyjemne raczej nie będzie - kontynuował Nat, nie obdarzając uratowanej nawet spojrzeniem, to bowiem ponownie skupił na klifach i plaży.
- Jaskinia jest tam - demonica wskazała im kierunek, który na szczęście zgadzał się z tym, w którym wcześniej podążali. - Dam radę dojść - dodała nieco buńczucznie. Słowa te wyraźnie w stronę Maelara były skierowane. Widać też było, że dziewczyna stara się zachować pewien dystans od elfa. Widać pomoc w akcji ratunkowej nie była dla niej wystarczającym dowodem dobrych intencji.

Maelar stłumił uśmiech, tudzież powstrzymał się przed rzuceniem paru słów - lekkiej kpiny z hartu ducha i samodzielności demoniczki, równocześnie zapisując kolejny minusik po stronie uwolnionej.

- Na miejscu tych tajemniczych 'onych' wcale bym się nie spieszył - powiedział, nawiązując do wypowiedzi Nata. - Pojawiłbym się tuż przed przypływem, by móc nacieszyć oczy widokiem męczarni i nie stracić zbyt wiele czasu, który można wykorzystać na inne przyjemności. Na przykład na znalezienie kolejnej ofiary.
Gdyby uskrzydleni oprawcy wrócili w miarę szybko mogliby zobaczyć ślady wychodzące z wody i do wody wracające.
- Czy znajdziesz dość sił - zwrócił się do demoniczki - by w trakcie wędrówki do jaskini udzielić nam kilka wyjaśnień?
Ciekawe, kogo dopadną, gdy ciebie nie znajdą w tych okowach, pomyślał. Kogoś z twojej rodziny? Jakąś przyjaciółkę? Czy może skupią się na poszukiwaniu ciebie, nie wierząc, że się rozpłynęłaś w powietrzu lub że cię porwał morski potwór...
Roisin w tym czasie wzięła spakowany namiot i ciągnąc go po piasku udała się dobry kawałek drogi w kierunku przeciwnym do tego, w którym mieli się udać. Szła tak długo, aż znalazła miejsce, gdzie można by wspiąć się na skały. Rzuciła na piach jedną miedzianą monetę, a kilka innych cisnęła w górę na ścieżkę. Następnie narobiła jeszcze więcej śladów na piasku, zdjęła buty i tyłem na palcach weszła do morza. Wróciła idąc po kostki w wodzie.
- Nie jest to zbyt dobre rozwiązanie, ale chyba nikt nie uwierzy, że dziewczyna sama stąd uciekła, albo, że coś ją zeżarło. Najlepiej byłoby tu rozrzucić jakieś kości, ale chyba nikt nie da sobie uciąć ręki, żeby zostawić jako dowód obiadu? - rzuciła kiepskim żartem i niecierpliwie czekała, aż wszyscy ruszą.

- Wolę nie ryzykować - odparł Nat, w odpowiedzi na słowa Maelar’a. Z jego zdaniem zdawała zgadzać się Silli chociaż nie zabrała głosu, a tylko pokiwała głową obserwując poczynania Roisin, której nikt w działaniu nie przeszkadzał.
- Jeżeli macie zamiar pytać o tych, którzy mi to zrobili, to tak - demonica zacisnęła przy tych słowach pięści, a w spojrzeniu jej czarnych oczu pojawiły się gniewne iskry. - Muszą zapłacić za to co mi zrobili… Za to co zrobili mojej rodzinie… Te parszywe, zasyfione, podłe… - Gniew uleciał, niczym liść niesiony wiatrem, zostawiając po sobie rozpacz. Iskry lśniące w oczach, przeobraziły się w łzy, które strumieniami poczęły spływać po bladych policzkach dziewczyny.


Fira objęła ją delikatnie ramieniem po czym rzuciła elfowi pełne nagany spojrzenie.
- Może jednak poczekajmy z tym trochę. Chociaż do chwili w której znajdziemy się w tej jaskini - zaproponowała, spojrzenie przenosząc z Mealer’a na pozostałych.
- Kto to zrobił i dlaczego... te pytania możemy zostawić na później - odparł elf. - Bardziej mnie interesuje, czy ci sprawcy dobrze znają okolicę i czy mogą wiedzieć o tej jaskini. Wtedy musielibyśmy zmienić plany. Jeśli uważasz, że jaskinia jest bezpieczna, to możemy się tam schronić, przynajmniej do wieczora. Nocą, jeżeli będziesz w stanie chodzić, powinniśmy uciec stąd jak najdalej. Z zemstą musisz niestety poczekać.
Roisin kiwnęła głową.
- Możemy już iść? Co z tą jaskinią - spojrzała na dziewczynę. Z chwili na chwilę niecierpliwiła się coraz bardziej.
- Panie przodem. - Maelar gestem zachęcił pozostałych do ruszenia w drogę. Równocześnie rozglądał się po okolicy, ze szczególnym uwzględnieniem szczytów klifów.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline