Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-08-2017, 12:13   #71
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Na “Gołębicy” zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce, moja droga - zapewnił Roisin Galadion, a sądząc po tonie jego głosu i wyrazie twarzy, mówisz szczerze. Z jakiego powodu zależało mu aż tak bardzo na młodej dziewczynie, można było tylko zgadywać. Widać jednak było, że jego troska płynie prosto z serca i że ciężko jest mu się rozstać ze swoją podopieczną.

Na odchodnym wskazał im jeszcze dokładnie gdzie znajduje się cel ich wędrówki i doradził, że najlepiej by było gdyby najpierw udało im się dotrzeć do Voleos, miasta położonego na południowym wschodzie mniej więcej w połowie drogi między twierdzą, a plażą na której stali.
- Jest nieco bardziej… przyjazne przybyszom i stanowi jedno z niewielu miejsc w Vole, które szczyci się statusem neutralnym. Tam powinniście móc zdobyć konie i potrzebny ekwipunek, a także na spokojnie rozeznać się w sytuacji i zasięgnąć języka. Uważajcie jednak - przestrzegł - to bowiem że jest neutralne nie oznacza iż jest ono bezpieczne. Powodzenia wam życzę i niech Oren czuwa nad waszym losem - pożegnał się po czym powrócił do czekającej na niego szalupy i odpłynął, zostawiając ich samych.


Dłuższe stanie w miejscu nie miało sensu zatem ruszyli dalej w swoją drogę, podążając w kierunku, który wskazał im anioł. Dzień była piękny, cipły i słoneczny z nielicznymi tylko chmurami sunącymi leniwie po niebie. Morze cicho szumiało, raz po raz pieszczotą swą obdarzając złoty piasek plaży. Wysokie klify upstrzone były ptasimi gniazdami, których właściciele kołowali nad głowami wędrowców lub siedząc w swych domostwach, pozdrawiali ich swymi skrzekliwymi głosami. Gdyby nie świadomość tego gdzie się znajdują i dokąd zmierzają, można by pomyśleć że wybrali się na przyjemny piknik w gronie przyjaciół. Bez wątpienia zarówno plaża, jak i pogoda, wręcz przymuszały do tego by usiąść na kocu, rozpakować koszyki z jadłem i delektować się dniem.

Rada Galadiona okazała się dobrą, bowiem już po niecałym kwadransie zauważyli że ściana po ich prawej stronie, powoli zaczyna opadać w dół, dając nadzieję na znalezienie dogodnej ścieżki, dzięki której mogliby wspiąć się na górę i kontynuować swą podróż. Najlepiej zanim nastanie przypływ, bowiem dowodów na to że plaża po której stąpali była przez niego zalewana, mieli pod dostatkiem. Nim jednak dotarli do owej ścieżki wiodącej w górę, napotkali na swej drodze przeszkodę, która zmusiła ich do zatrzymania się i podjęcia wiążącej decyzji.

Decyzja wiązała się z postacią, którą jako pierwsza, wypatrzyła Roisin. Postacią tą była młoda dziewczyna, dziecko jeszcze, przykuta do skalnej ściany głową w dół. Jej nogi i ręce tkwiły w szerokich i grubych kajdanach, rozłożonych szeroko tak że jej ciało tworzyło literę X. Mięśnie były napięte do granic możliwości, a niczym nie okrytą skórę rosiła krew z licznych ran. Nie zostały one zadane ostrym narzędziem,a przynajmniej nie wszystkie. Prędzej użyto tu bata lub cienkiej witki, a przynajmniej na to wskazywały ślady. Piasek pod nią nasiąkł krwią co wskazywało także na istnienie niedostępnych dla ich wzroku, poważniejszych ran na jej plecach. Dziewczyna żyła jeszcze, na co wskazywał ledwie dostrzegalny ruch jej piersi. Oczy jednak miała zamknięte.
To, do jakiej rasy należała okazało się gdy podeszli bliżej. Wystający zza jej pleców ogon był wystarczającym dowodem jej przynależności rasowej. Czy jednak to, że była demonem było wystarczającym powodem by zignorować jej cierpienie? Na to pytanie odpowiedzieć musieli sobie sami, czas zaś uciekał, a wraz z każdą mijającą chwilą rosło prawdopodobieństwo zostania odkrytym przez niekoniecznie przyjaznych, a najpewniej wręcz otwarcie wrogich mieszkańców krainy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 15-08-2017, 16:26   #72
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okolica była piękna, niestety - nie było czasu na rozkoszowanie się urokami morskiego wybrzeża. Przynajmniej zdaniem Maelara. I nie chodziło nawet o to, że czas ich gonił. To, że w tym momencie nikogo tu nie było, nie znaczyło, że za chwilę ktoś się nie zjawi, zaś przybycie do Vole w taki sposób oznaczało tylko jedno - podejrzane interesy. Ktoś z uczciwymi zamiarami wylądowałby w porcie. Przynajmniej teoretycznie...

Przez moment Maelar rozmyślał o tym, co na temat Voleos powiedział Galadion. Piesza wędrówka niezbyt mu odpowiadała, ale konie, niestety, nie potrafiły się wspinać, a i w szalupie raczej nie było dla nich miejsca. Zakup jakichś wierzchowców byłby lepszy, niż kradzież. Lepiej nie mieć na karku wściekłych byłych właścicieli, chociaż nie da się ukryć, że legalne interesy nie gwarantowały bezpieczeństwa. Podobnie jak i neutralność Voleos. Trzeba było mieć oczy szeroko otwarte i nikomu nie wierzyć.


O tym, że okolica jest nie tylko odwiedzana, ale i niebezpieczna, przekonali się zanim opuścili plażę.

- Niezła zemsta - powiedział Maelar, spoglądając na przykutą do skały dziewczynę. Sądząc po śladach na skałach woda sięgała niemal do jej kostek. Wnioski były oczywiste. - Komuś nieźle się naraziła. Gdy przyjdzie przypływ, to ona się utopi.

Spojrzał na kajdany. Zapewne wystarczyłby średniej jakości wytrych, by otworzyć zamki. Ale czy warto było? Kto lubił demony? Bo z pewnością nie on.

- Gdyby przeżyła, to mogłaby nam udzielić pewnych informacji - powiedział. - Gdyby oczywiście przeżyła, co nie jest pewne. Z pewnością zna okolicę. Ale może ma paskudny charakter, nienawidzi całego świata i i okradnie nas lub zdradzi przy pierwszej okazji. Poza tym nas spowolni.
- Nie mówiąc już o tym, że ci, co ją tu przykuli, z pewnością się zjawią za parę godzin, by się upewnić, co z nią się stało.
- Biorąc pod uwagę to wszystko... Gdybym umiał otwierać zamki, to bym ją zabrał ze sobą - podsumował, całkiem niezgodnie z logiką. - Ale nie umiem, a ponieważ nie sądzę, by zechciała żyć bez rąk i nóg, zatem proponuję skrócić jej cierpienia.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-08-2017, 00:22   #73
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Dla Roisin szefem wyprawy był teraz elf. Nie zastanawiała się nad tym wcześniej, ale uznała, że jak na statku dowodził ktoś dzięki, czemu mogli płynąć i stawić czoła wrogom, taki i teraz, ktoś musiał brać większą odpowiedzialność od innych. To przekonanie było w zasadzie zaskakujące nawet dla niej samej. Nigdy nie słuchała nikogo i nawet teraz nie byłaby gotowa się do przyznać do swojego postanowienia, ale gdy spoglądała w swoje serce, czuła, że właśnie tak powinno być... no i dzięki temu mogła się bronić, gdyby Nat znów za bardzo próbował być sobą.

To ona pierwsza wypatrzyła dziewczynę i od samego początku wzbudziło to u niej strach. Nawet najokrutniejsi ludzie rzadko posuwali się do takich czynów. Z kim więc mieli do czynienia i czy w ogóle ma szansę przeżyć i wrócić na swój wymarzony statek i do swojego lorda. Już zaczynała tęsknić, a minęło ledwie kilka godzin.

Nie wiedziała co powinni zrobić, wiedziała jednak co mogła zrobić sama. Gdy elf skończył mówić rzekła:
- Mogę spróbować ją uwolnić. Mam wytrychy... ale, może damy radę ją wypytać, co się stało zanim zrobimy cokolwiek - wiedziała jednak, że to ryzykowny pomysł. Można skrócić cierpienia nieznajomemu, jak mówił elf. Trudno jednak "skracać cierpienia" kogoś, kto opowiedział ci swoją nieszczęśliwą historię. Spojrzała na Firę, kto jak kto, ale ona o śmierci wiedziała najwięcej.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 18-08-2017 o 00:25.
druidh jest offline  
Stary 20-08-2017, 13:00   #74
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Wilkołaczka skinęła głową w kierunku Roisin, po czym ruszyła do przykutej do ściany dziewczyny. Za nią podążyli pozostali, chociaż Nat został nieco z tyłu tłumacząc że ktoś przecież musi mieć oko na okolicę gdy będą się zajmowali przesłuchaniem.

Im bliżej podchodzili tym stan demonicy sprawiał wrażenie poważniejszego. Jakby bycie przykutą głową w dół nie było dość poważne. Niektóre z ran nosiły ślady użycia trucizny jakiegoś rodzaju. Ciało wokół nich barwiło się na nieprzyjemny, fioletowy kolor, a i woń otaczająca ofiarę nie należała do najprzyjemniejszych.
Świadomość czyjej obecności musiała przedrzeć się przez zaporę bólu, która utrzymywała dziewczynę w stanie półprzytomnym, bowiem gdy tylko znaleźli się tuż przy niej, ta otworzyła oczy. Dwa szmaragdy spojrzały na nich z wyrazem bezgranicznej trwogi. Z ust wyrwał się jęk, któremu towarzyszyło jedno tylko słowo, co do którego nie potrzeba było nawet tłumaczenia, pomimo tego iż wypowiedziane było w języku jej rasy.
- Nie…
- Spokojnie, nie zamierzamy cię skrzywdzić - zapewniła pospiesznie Fira, klękając w nasiąkłym krwią piasku i biorąc głowę nieznajomej w swe dłonie. - Za przyzwoleniem Tahary uleczę cię, jednak potrzebujemy wpierw dowiedzieć się kim jesteś i dlaczego spotkał cię taki los - mówiła dalej, przemawiając głosem cichym i łagodnym.
Dziewczyna jednak zdawała się nie rozumieć. Zamiast uspokoić się i zacząć odpowiadać, zaczęła się szarpać w swych kajdanach zadając sobie dodatkowy ból. Krew z nowych otarć poczęła spływać po bladej skórze tworząc nowe, lśniące szkarłatem w promieniach słońca, linie.
- W ten sposób nic z niej nie wyciągniemy - oświadczyła Silli. - Albo z nią kończymy albo się będziemy tym bawić w nieskończoność, aż przyjdą ci którzy ją tu zostawili i skończymy jak ona albo gorzej. - Spojrzenie łaczki spoczęło na elfie.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 04-09-2017, 20:01   #75
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Otwórzcie zamki, jeśli ktoś z was umie - powiedział Maelar. - Gdy się znajdzie na piasku, wtedy można będzie jej pomóc.
- Chyba że nie chcesz, żebyśmy cię uwolnili - dodał, kierując te słowa pod adresem uwięzionej dziewczyny.
Roisin spojrzała na elfa, a potem na dziewczynę. Wydawało jej się, że w tej pozycji i z takimi ranami rzeczywiście może mieć problemy nawet z zebraniem myśli.
- Mam wrażenie, że uwalniając ją, ściągniemy na siebie kłopoty. Z drugiej strony wydaje mi się, że powinniśmy to zrobić... Wygląda na obłąkaną. Może opieka ją uspokoi i będziemy mieli z niej pomoc. Uwolnijmy ją i szukajmy szybko jakiejś kryjówki. Nat umie zacierać ślady, nie Nat? - powiedziała nieco chaotycznie jednocześnie szukając w plecaku wytrychów. Jak tylko je znalazła zabrała się za uwalnianie rąk demonicy. Jeśli zamki nie będą zbyt skomplikowane powinna sobie poradzić.
Niestety, zamki okazały się nawet bardziej skomplikowane niż Roisin sądziła w swych najgorszych przewidywaniach. Jak nic bardziej pasowały one do tego by strzec jakiegoś skarbu niż by zostać użyte do utrzymania wątłego ciała dziewczyny, która co prawda zgody na jej uwalnianie nie wyraziła ale też sprzeciwu specjalnego nie wniosła. Zamarła tylko, jakby oczekując na kolejne razy i podejrzanie przyglądała się wszystkim. Widać to, że ich działania nie wykazywały jednoznacznie że mają ją zamiar dręczyć, dotarło wreszcie do jej umysłu.

Kolejne próby, bez względu na to jak wytrwałe i zawzięte, miały ten sam efekt. W pewnym momencie jeden z wytrychów utknął w zamku i za żadne skarby świata nie chciał z niego wyjść, całkiem jakby odnalazł miejsce do którego został stworzony i tam zamierzał pozostać po wsze czasy.

Maelar zaklął pod nosem, po czym spojrzał na Roisin.
- Zdołasz coś z tym zrobić, czy też będziemy musieli ją tu zostawić? - spytał. - Nie mamy piłki do metalu?
Ros była mocno rozczarowana. Zamki, przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądały na mało skomplikowane, z którymi sobie dotychczas radziła. Tymczasem wyglądało na to, że postępy są żadne, a wytrychy przynajmniej niektóre nie nadawały się do ponownego użycia.
- Jest źle - powiedziała zgodnie z prawdą. - Powinny się otworzyć. Nie mam za wielkiego doświadczenia, ale otwierałam zamki, które wyglądały na bardziej skomplikowane… pech to pech... w bardzo nieciekawych okolicznościach. - Zabębniła palcami w skałę i uważnie oglądnęła ręce demonicy, a potem łańcuchy.
- Mam mydło i kotwiczkę od liny w plecaku… jeśli ma giętkie dłonie moglibyśmy wypchnąć jej rękę z kajdan, o tak. - Pokazała jak jej ręka niemal zwinęła się w obwodzie w okrąg. - Mężczyznom przychodzi to trudniej, ale to demonica, do tego młoda… kotwiczką, jak dźwignią można by rozerwać ogniwa łańcucha. To dobra stal, zabra… dostałam ją od elfickich marynarzy, a jak twoi bracia coś zrobią to wiesz… jest to dobre.
- To też jest dobry pomysł - powiedział Maelar, równocześnie oglądając miejsce, gdzie gdzie kajdany były wbite w skałę. - Nie jestem pewien, czy w ten sposób zdołamy uwolnić jej nogi.
- Musimy rozerwać dwa ogniwa przy nogach... jeśli tylko zdołamy uwolnić dłonie - powiedziała Ros.
- W takim razie spróbujmy rozerwać czy też rozgiąć te ogniwa. - Maelar skinął głową,
Pozostali spoglądali na nich z wyraźnym sceptycyzmem, ale też nikt nie kwapił się do rzucenia innym pomysłem, więc skończyło się na tym, że wcielono w życie pomysł dziewczyny. Demonica, która po raz kolejny zdradziła swą znajomość wspólnego wodzić poczęła za nimi wzrokiem pełnym nadziei. Nie odzywała się jednak, zapewne siły swe zbierając na to co miało nastąpić.

Fira cichym szeptem przemawiała do niej dodatkowo zapewniając o ich dobrych intencjach, a także szepcząc modlitwy mające za zadanie ulżyć ofierze w cierpieniu, które spotkały się z łaską bogini o czym świadczyła ulga widoczna na twarzy demonicy i lekki, nieśmiały uśmiech, w który ułożyły się jej wargi.

Roisin wraz z pomocą Maelar’a i Silli zabrali się za wprowadzanie planu w życie. Do jednej z posiadanych przez nich misek nalano wody, której wszak nie brak było biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajdowali. Pianę, która powstała z połączenia owej wody z mydłem, nałożono w obfitych ilościach na nadgarstki demonicy, która chroniona magią kapłanki, nie odczuła bólu, który w innym wypadku zaatakowałby ją wraz z chwilą, w której piana dotknęła świeżych, krwawiących otarć. Zaraz też dziewczyna dała dodatkowy dowód chwilowej niewrażliwości, bez zachęty podejmując próby oswobodzenia rąk. Próby, które po kilku kolejnych porcjach mieszanki wodno-mydlanej, zakończone zostały sukcesem. Wpierw prawa, a następnie lewa dłoń, wysunęły się ze swych okowów. Wolność została jednak okupiona kolejnymi, dość głębokimi otarciami. Posoka, która przy zetknięciu z pianą nabrała różanej barwy, skapywała na piasek tworząc coś na kształt fantazyjnych kwiatów. Nikt jednak nie poświęcał im uwagi, bowiem ta natychmiast skupiła się na kolejnej części planu, a mianowicie na kajdanach, które nadal trzymały demonicę w swych stalowych objęciach, przykutą do skalnej ściany.

O ile pierwsza część planu okazała się nader łatwa w wykonaniu, o tyle druga postanowiła sprawić im nieco więcej problemów. Metal trzymał mocno, wcale nie zamierzając oddać ofiary, którą mu powierzono. Podobnie też zachowywała się skała, ani myśląc poluzować uchwytu, w którym trzymała okowy. Wysiłek, który musieli włożyć w nawet delikatne poluzowanie kajdan wymagał udziału całej czwórki, w związku z czym dotychczas stojący na uboczu i pilnujący okolicy Nat, zmuszony został do naprężenia swoich mięśni i włożenia w ratowanie demonicy nieco więcej wysiłku. Nie trzeba było być szczególnie spostrzegawczym by dostrzec, że nie było mu to w smak.
- Lepiej by ją było położyć trupem zamiast marnować czas - mruknął pod nosem, rzucając dziewczynie niechętne spojrzenie.
- Po prostu jej pomóż, Nat. Proszę - Fira spojrzała na towarzysza błagalnie i to chyba wystarczyło by w ratowanie pojmanej włożył nieco więcej wysiłku. A że Nat zabrał się do pomagania, zatem Maelar oszczędził kilku kąśliwych uwag, która - zapewne - przyniosłyby zgoła odmienny efekt.

Wkład ów szybko też przyniósł efekty, podobnie jak kolejne warstwy spienionej wody, którymi natarto kostki demonicy. Przy wspólnym wysiłku wyłuskano ją niczym orzecha z wyjątkowo zawziętej skorupki. Maelar i Nat umieścili ją następnie na rozłożonym przez Silli kocu, pozwalając działać wilkołaczce, która trzymając dłoń dziewczyny w swoich, modliła się cicho acz żarliwie.
- No dobra, to co teraz? - zapytał Nat, powracając do badania wzrokiem okolicy, szczególną uwagę skupiając na niebie i brzegach klifu, jakby to właśnie stamtąd oczekiwał największego zagrożenia.
- Przydałoby się jej jakieś ubranie, tak na początek - zasugerowała Silli. - Fira? Rois? - rzuciła do pozostałych członkiń drużyny, jako że biorąc pod uwagę drobne kształty demonicy, jej ubrania nie miały szansy na nią pasować. Wilkołaczka tylko skinęła głową, nie przerywając próśb składanych bogini. Mając jej pozwolenie, lwica zabrała się za przetrząsanie plecaka towarzyszki.
- W razie konieczności wystarczy koszula, przewiązana jakimś sznurkiem - stwierdził Maelar. W rewanżu dziewczyna obdarowała go kosym spojrzeniem. Smarkula miała ze dwanaście latek, a najwyraźniej już miała wyrobione zdanie na temat elfów. Lub mody.
Elf zrewanżował się lekkim uśmiechem, po czym przedstawił się:
- Maelar.
Które to słowo poparł lekkim skinieniem głowy.
- Firo - zwrócił się do kapłanki - czy potrzebne będą jakieś bandaże? Albo, czego wolałbym uniknąć, ogień?
Dziewczynie przydałaby się też kąpiel. Wody mieli pod dostatkiem, parę kroków stąd, ale wrzucenie jej do morza mogłoby się kiepsko skończyć.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-09-2017, 23:21   #76
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Ros spojrzała na Nata z pewnym podziwem. Cichy, szybki i jeszcze silny. Nawet jeśli miał charakter starego latarnika z depresją mógł imponować. Potem zaczęła się niecierpliwić.
- Potrzeba słodkiej wody. Możemy ją teraz ubrać tylko w coś bardzo luźnego. Jeśli sól zaschnie z ranami i materiałem dziewczyna umrze z bólu zanim ponownie to odkleimy. Chodźmy stąd szybko.
Wyciągnęła z plecaka zapasową luźną lnianą koszulę, która na demonicę była trochę za duża. Z chustki, pięknie wyszywanej i delikatnej chustki, zrobiła jej przepaskę biodrową.
- Ze stopami będzie najgorzej. Kilka kroków w butach i twoje otarcia spowodują ból nie do zniesienia. Możesz iść na razie na boso? Jesteś w stanie poprowadzić nas gdzieś w miejsce, gdzie można się ukryć? - potem spojrzała na Maelara i innych, co sądzą o pomyśle pójścia za demonicą. Nie bardzo miała pomysł gdzie iść, a czas gonił.
- W razie konieczności możemy cię kawałek przenieść - powiedział do bezimiennej demoniczki - ale to też może boleć - dodał elf.

Fira przez dłuższą chwilę nie odpowiadała na pytania elfa, skupiona na składanych prośbach. Głos za to, po raz pierwszy zresztą, zabrała demonica.
- Jaskinia - wyrzuciła z siebie to jedno słowo i dopiero gdy Silli podała jej bukłak z wodą, kontynuowała. - Jest wioska ale tam będą szukać. Jaskinia bezpieczniejsza - wyjaśniła, wodząc po nich nieufnym spojrzeniem ale też spojrzeniem, które wyrażało determinację. Niemal gołym okiem widać było jak wracają jej siły - znak że łaska Tahary spłynęła na wilkołaczkę, a z niej na demonicę. Krew z otarć także już przestała rosić piasek, co bez dwóch zdań było dobrym znakiem.
- Przydałoby się obmyć, jednak to może poczekać aż znajdziemy się w tej jaskini - Fira w końcu zakończyła swe modły i widząc że demonica jest w stanie usiąść o własnych siłach, wstała, otrzepała się z piasku i z wdzięcznością przyjęła pomoc Nat’a, który podał jej swoją manierkę. - Większość ran, z łaski bogini, zasklepiła się i tylko te lżejsze zostały ale im wystarczy maść i czas.
- Którego nie mamy zbyt wiele - wtrącił się Nat, krytycznym wzrokiem obrzucając to ich małe zgromadzenie. - W każdej chwili mogą wrócić - na które to słowa demonica skwapliwie pokiwała głową i nawet podjęła próbę wstania, dziękując Roisin słabym uśmiechem i wspierając się na niej. Dziewczyna, przy okazji pomaganiu uratowanej w jakim takim odzianiu się, miała doskonały widok na kikuty odciętych skrzydeł, które sterczały bezimiennej z pleców. Ktokolwiek jej to uczynił, nie bawił się w ładne cięcia, wyglądało bardziej na to, że te wręcz przyjemność sprawiało oprawcom odcinanie ich w jak najbardziej bolesny sposób, po kawałku i nierówno. Strzępki skóry wciąż zwisały z wystających kości, które swą bielą wyraźnie odcinały się na tle szkarłatu.

- Najlepiej by było iść w cieniu tych klifów ale wtedy zostawimy masę śladów. Możemy iść z linią fal, tylko że to przyjemne raczej nie będzie - kontynuował Nat, nie obdarzając uratowanej nawet spojrzeniem, to bowiem ponownie skupił na klifach i plaży.
- Jaskinia jest tam - demonica wskazała im kierunek, który na szczęście zgadzał się z tym, w którym wcześniej podążali. - Dam radę dojść - dodała nieco buńczucznie. Słowa te wyraźnie w stronę Maelara były skierowane. Widać też było, że dziewczyna stara się zachować pewien dystans od elfa. Widać pomoc w akcji ratunkowej nie była dla niej wystarczającym dowodem dobrych intencji.

Maelar stłumił uśmiech, tudzież powstrzymał się przed rzuceniem paru słów - lekkiej kpiny z hartu ducha i samodzielności demoniczki, równocześnie zapisując kolejny minusik po stronie uwolnionej.

- Na miejscu tych tajemniczych 'onych' wcale bym się nie spieszył - powiedział, nawiązując do wypowiedzi Nata. - Pojawiłbym się tuż przed przypływem, by móc nacieszyć oczy widokiem męczarni i nie stracić zbyt wiele czasu, który można wykorzystać na inne przyjemności. Na przykład na znalezienie kolejnej ofiary.
Gdyby uskrzydleni oprawcy wrócili w miarę szybko mogliby zobaczyć ślady wychodzące z wody i do wody wracające.
- Czy znajdziesz dość sił - zwrócił się do demoniczki - by w trakcie wędrówki do jaskini udzielić nam kilka wyjaśnień?
Ciekawe, kogo dopadną, gdy ciebie nie znajdą w tych okowach, pomyślał. Kogoś z twojej rodziny? Jakąś przyjaciółkę? Czy może skupią się na poszukiwaniu ciebie, nie wierząc, że się rozpłynęłaś w powietrzu lub że cię porwał morski potwór...
Roisin w tym czasie wzięła spakowany namiot i ciągnąc go po piasku udała się dobry kawałek drogi w kierunku przeciwnym do tego, w którym mieli się udać. Szła tak długo, aż znalazła miejsce, gdzie można by wspiąć się na skały. Rzuciła na piach jedną miedzianą monetę, a kilka innych cisnęła w górę na ścieżkę. Następnie narobiła jeszcze więcej śladów na piasku, zdjęła buty i tyłem na palcach weszła do morza. Wróciła idąc po kostki w wodzie.
- Nie jest to zbyt dobre rozwiązanie, ale chyba nikt nie uwierzy, że dziewczyna sama stąd uciekła, albo, że coś ją zeżarło. Najlepiej byłoby tu rozrzucić jakieś kości, ale chyba nikt nie da sobie uciąć ręki, żeby zostawić jako dowód obiadu? - rzuciła kiepskim żartem i niecierpliwie czekała, aż wszyscy ruszą.

- Wolę nie ryzykować - odparł Nat, w odpowiedzi na słowa Maelar’a. Z jego zdaniem zdawała zgadzać się Silli chociaż nie zabrała głosu, a tylko pokiwała głową obserwując poczynania Roisin, której nikt w działaniu nie przeszkadzał.
- Jeżeli macie zamiar pytać o tych, którzy mi to zrobili, to tak - demonica zacisnęła przy tych słowach pięści, a w spojrzeniu jej czarnych oczu pojawiły się gniewne iskry. - Muszą zapłacić za to co mi zrobili… Za to co zrobili mojej rodzinie… Te parszywe, zasyfione, podłe… - Gniew uleciał, niczym liść niesiony wiatrem, zostawiając po sobie rozpacz. Iskry lśniące w oczach, przeobraziły się w łzy, które strumieniami poczęły spływać po bladych policzkach dziewczyny.


Fira objęła ją delikatnie ramieniem po czym rzuciła elfowi pełne nagany spojrzenie.
- Może jednak poczekajmy z tym trochę. Chociaż do chwili w której znajdziemy się w tej jaskini - zaproponowała, spojrzenie przenosząc z Mealer’a na pozostałych.
- Kto to zrobił i dlaczego... te pytania możemy zostawić na później - odparł elf. - Bardziej mnie interesuje, czy ci sprawcy dobrze znają okolicę i czy mogą wiedzieć o tej jaskini. Wtedy musielibyśmy zmienić plany. Jeśli uważasz, że jaskinia jest bezpieczna, to możemy się tam schronić, przynajmniej do wieczora. Nocą, jeżeli będziesz w stanie chodzić, powinniśmy uciec stąd jak najdalej. Z zemstą musisz niestety poczekać.
Roisin kiwnęła głową.
- Możemy już iść? Co z tą jaskinią - spojrzała na dziewczynę. Z chwili na chwilę niecierpliwiła się coraz bardziej.
- Panie przodem. - Maelar gestem zachęcił pozostałych do ruszenia w drogę. Równocześnie rozglądał się po okolicy, ze szczególnym uwzględnieniem szczytów klifów.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 09-09-2017, 20:22   #77
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Ruszyli. Maelar jako pierwszy, za nim Fira z demonicą po których śladach stąpały Silli wraz z Roisin i na końcu, zamykając pochód, szedł Nat. Łagodne fale obmywały ich buty, zmywając z powierzchni piasku ślady ich bytności. Słońce powoli chyliło się ku linii horyzontu, wciąż jednak przyświecało na tyle mocno by to, że woda chlupotała im w obuwiu, nie było nieprzyjemnym doświadczeniem.

Demonica wyjaśniła w kilku słowach że jej oprawcy wiedzy o jaskini nie posiadają bowiem nie pochodzą oni z tych okolic. Później zamilkła, siły swe oszczędzając i skupiając się na stawianych krokach. Na swych wybawców spoglądała z ciekawością zmieszaną z podejrzliwością. Nie widać było po niej wrogich zamiarów, ale też każdy wiedział że z demonami nigdy nic nie wiadomo i nawet za najniewinniejszym obliczem kryło się zgniłe wnętrze. Przynajmniej taka panowała opinia i w większości przypadków wiele z prawdą związanego miała.

Po jakimś czasie piasek ustąpił miejsca skałom.
- To już niedaleko - poinformowała nieznajoma, wskazując na rysujący się przed nimi, wcinający w morzę klif.
I faktycznie, gdy ostrożnie stąpając dotarli do wskazanego przez nią miejsca, ich oczom ukazałą się niewielkich rozmarów wnęka w skale.


- Kiedyś korzystali z niej przemytnicy - poinformowała demonica, porzucając pomocną dłoń Firy i wyrywając do przodu. Najwyraźniej widok znajomego, bezpiecznego schronienia, dodał jej sił z których natychmiast skorzystała.
- Teraz jednak mało kto o niej wie i właściwie nikt nie korzysta. Gdyby tatko wiedział, że… - umilkła, zerknęłą za siebie na grupę, po czym pokręciła głową po czym ponownie odwróciła spojrzenie i skierowała je na mroczną wnękę. Nie na tyle szybko jednak, by nie dało się dostrzec łez, które ponownie zalśniły w jej oczach. Fira natychmiast ruszyła w jej stronę i objęła ją delikatnie.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniła, głaszcząc niższą o głowę dziewczynę, po włosach.
- Jeżeli dłużej będziemy się tu guzdrać to nie będzie - dawką optymizmu obdarzył wszystkich Nat, wyjmując jednocześnie ze swojego plecaka, niewielką lampę oliwną.


- Pójdę przodem razem z tą małą - poinformował pozostałych, jednocześnie podpalając knot, który rozjarzył się złotym blaskiem.

Jako że demonica nic przeciwko nie miała, a wręcz sprawiała wrażenie jakby nie mogła się doczekać zagłębienia w mrok jaskini, ruszono dalej. Po paru krokach, wąski, podlany wodą tunel przerodził się w znacznie obszerniejszą niszę na której końcu ujrzeli wykute w skale schody prowadzące na górę.


- Niedługo ta część zostanie zalana, ale tam powyżej jest bezpiecznie - zapewniła demonica, ruszając ku schodom. - No i nikt nas tam nie znajdzie bo nikt nie zna tajemnego przejścia. Poza mną - zapewniła, z pewnością siebie właściwą dzieciom. Wyraźnie też była z owej wiedzy dumna, która to duma widoczna była zarówno na twarzy jak i w postawie. - Nie zdradzicie tego nikomu jak wam pokażę, prawda? - zapytała po krótkiej chwili, z typową dla dzieci nadzieją na to, że jej prośba zostanie spełniona i że może zaufać tym, którym zdradza swój sekret.
- Jasne, jasne - zapewnił “na odwal się” Nat, wzdychając przy tym jakby już zaczynał żałować owego dobrego uczynku, którym była pomoc w uratowaniu małej.
- Oczywiście że nikomu nie zdradzimy - zapewniła Fira, rzucając przyjacielowi pełne nagany spojrzenie. Zaraz też przeniosłą je na Silli, która ograniczyła się do potakującego skinienia głową.
- Prawda? - dorzuciłą wilkołaczka, tym razem rpzenosząc wzrok na Roisin i Mealer’a. Nat w międzyczasie ruszył dalej, najwyraźniej zamierzając jako pierwszy zbadać nowe terytorium i upewnić się co do tego, że jest tak jak mała demonica mówiła. W końcu od tego zależało także jego życie, a tego najwyraźniej bez wyraźnego powodu tracić nie zamierzał. Szczególnie zaś ufając jakiejś małolacie, do tego demonicy. Tym przecież ufać się nie powinno… A może jednak powinno? O tym przekonać musieli się sami. Póki co w ostatnich nieokreślonych, wbite zostało nie tylko spojrzenie Firy ale także ich odratowanej przewodniczki.
Silli zaś ruszyła w ślady Nat’a, uznając najwyraźniej, że nie było sensu czekać aż wszyscy deklaracje swe złożą, skoro i tak nie mieli większego wyboru i przyjdzie im w tej jaskini spędzić trochę czasu.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 10-09-2017, 21:16   #78
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jaskinia po przemytnikach.
Po co w takim zakazanym kraju jak Vole Kes przemytnicy, tego Maelar nie wiedział. Zawsze uważał, że tu można wszystko przywieźć i wywieźć bez żadnych problemów... i okazało się, że był w błędzie. Nie tylko ludzie uczą się przez całe życie. No ale nie to było najważniejsze.
Najważniejsze było to, że jaskinia stanowiła niezłą kryjówkę i, sądząc po pozostawionych przez wodę śladach, przez znaczny kawałek czasu była niedostępna.
Jedni uznaliby to za bezpieczne schronienie, inni - za więzienie, z którego uciec mogły syreny lub rybje.

Maelarowi niespecjalnie przeszkadzało to ostatnie.
Demony (bez względu na płeć) były (w większości) podstępne i zdradliwe, ale nie sądził, by młoda demonica chciała ich wprowadzić w jakąś pułapkę, z której sama nie uszłaby z życiem. Maelar pierwszy wpakowałby jej w serce stopę lub dwie ostrej stali i zrobiłby to bez mrugnięcia okiem, bez względu na koszty i nie zważając na to, ile pracy kosztowało uwolnienie demonicy z okowów.

Stanie na dnie jaskini i czekanie, aż woda podejdzie wyżej i wyżej i zaleje większość schodów, było bez sensu. Podobnie jak i czekanie, aż Nat spenetruje wyższe poziomy jaskini i wróci z zapewnieniem, że jest tam bezpiecznie.

- Nie zdradzę nikomu, gdzie znajduje się ta jaskinia - obiecał.

Zaraz po złożeniu tego zapewnienia ruszył po schodach, rozglądając się na wszystkie strony, gotów na wszelki wypadek natychmiast sięgnąć po broń.
Niby nikt nie wiedział nic o jaskini, ale kto mógł wiedzieć, czy jakieś paskudztwo nie wlazło tutaj, korzystając z odpływu.

Ewentualne wypytywanie demonicy pozostawił na później. Miał tylko nadzieję, że żadna dobra duszyczka o miękkim serduszku nie będzie mu w tym przeszkadzać.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-09-2017, 20:54   #79
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roisin zmierzwiła brwi. Dziwne wymaganie, na kogoś kto pół godziny temu umierał przypięty łańcuchami do ściany. Przegrzebała plecak w poszukiwaniu szczotki i zaczęła powoli rozczesywać włosy. Spojrzała na Nata. Potem na elfa.
- To pułapka - powiedziała i skierowała swój wzrok na demonicę. Nie była fachowym złodziejem. W swoim życiu kradła głównie jedzenie, albo po to, żeby się na kimś zemścić, ale miała jako takie pojęcie o zasadach, które rządziły tą społecznością. Innymi pewnie też.
- Obietnice składają osoby równe sobie. My przed chwilą uratowaliśmy ci życie, tak mi się przynajmniej do teraz wydawało. Masz więc wobec nas dług wdzięczności, a Twoje życie należy częściowo od nas. Te-o-re-ty-cznie - wysylabizowała powoli, nie odwracając już wzroku od demonicy.
- Wyglądasz jak ludzkie dziecko, ale jesteś demonem. Nie znam się na tym, ale żyjesz pewnie dużo więcej lat niż ja, a twoje możliwości daleko przekraczają to, co ja w życiu dam radę osiągnąć. Po co ci nasza obietnica? Obiecasz nam bezpieczeństwo oraz to, że powiesz nam prawdę, gdy o coś cię zapytamy? Obiecasz na tego któremu służysz? Wtedy może się zastanowię, czy należy ci się coś jeszcze ode mnie.
Skończyła czesać włosy i upchnęła do plecaka zarówno szczotkę jak i buty podróżne. Na nogi założyła skórzane buty na cienkiej podeszwie. Takie, które zostawiają znacznie mniej śladów i pozwalają poruszać się po cichu. Nie ufała demonicy i na pewno nie zamierzała jej niczego obiecywać. Uratowała jej życie, to już całkiem sporo jak na jeden dzień.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 12-09-2017 o 20:57.
druidh jest offline  
Stary 13-09-2017, 08:08   #80
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Demonica uważnie obserwowała zarówno Mealera jak i Roisin. O ile jednak jej zainteresowanie elfem szybko znikło, zamieniając się w obojętność, o tyle z jego towarzyszką było zupełnie inaczej.
- Nie jestem taka stara - oburzyła się, słysząc jej słowa, po czym tupnęła nogą. - Jesteś okropna! Przyprowadziłam was do bezpiecznego miejsca, wcale nie pytając co elf i grupa ludzi robią na tej plaży. Na mojej plaży, należącej do mojej rodziny. Gdyby mój ojciec was przyłapał to skończyli byście jako karma dla jego ogarów!
Po tych słowach, rzucając Roisin pełne wyrzutu i gniewu spojrzenie, odwróciła się i wbiegła po schodach na górę, po drodze doganiając elfa. Najwyraźniej jego obecność stała się nimniejszym bardziej pożądaną niż Roisin. Miał on dzięki temu okazję zadać dręczące go pytania, chociaż tylko na jedno otrzymał odpowiedź. Odpowiedzią tą było krótkie:
- Poradzę sobie - rzucone z uporem typowym dla dzieci w wieku, na który wyglądała.

Tymczasem nieco niżej, w niszy którą niemal wszyscy już opuścili udając się w górę…


- Nie powinnaś jej tak denerwować - Fira zwróciła uwagę młodej złodziejce, spoglądając na nią z wyrzutem. - Wiele przeszła i niedługo czeka ją jeszcze więcej cierpień. Działanie zaklęcia wkrótce przestanie działać, a wtedy będzie musiała zmierzyć się z bólem, nie tylko fizycznym. Bądź dla niej nieco delikatniejsza - poprosiłą na koniec, ruszając w ślady pozostałych i wspinając się po schodach na górę.

Na górze zaś...


Tunel, w którym wyryto stopnie, ciągnął się przez krótką chwilę w górę by po paru krokach przejść w skalny korytarz na którego końcu znajdowała się rozjaśniona jaskinia.


Na jej środku znajdowało się jezioro, którego woda zdawała się promieniować blaskiem, podobnym nieco do tego, które wydzielały maleńkie punkty którymi upstrzony był sufit. Po bokach znajdowały się nisze, bez wątpienia dzieło cudzych rąk. Podobnie jak stopnie na drugim końcu jaskini, które prowadziły w górę, bez wątpienia do wyjścia.
- No i co? Nadal uważacie że to pułapka? - zapytała demonica, spoglądając na każdego z osobna. Zanim jednak zdążyli odpowiedzieć, od strony owych schodów na końcu jaskini rozległy się głosy, a mrok w którym były pogrążone, rozjaśnił blask latarni.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172