Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2017, 01:39   #109
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Estalijczyk wysłuchał rozkazów Barona bez większego szemrania i z pewnym zadowoleniem przyjął do wiadomości, że został przydzielony do grupy operacyjnej z sympatycznym, choć nieco głośnym kapralem. Liczył na jego doświadczenie bojowe, które może się przydać, gdy dojdzie do bezpośredniego starcia. Jego uwagi o możliwej eksplozji zostały wzięte pod rozwagę, tak się przynajmniej Leo wydawało. Sam postanowił zająć strategiczną pozycję daleko od wozów, a blisko wody, aby w razie zagrożenia wybuchem w niej szukać wybawienia. Wizja sprzed kilku dni zalewających wszystko fal przekonywała, go że to właśnie jest bezpiecznie miejsce. Słyszał ponadto gdy był mały opowieści żeglarzy, którzy przeżyli bitwy na morzu chowając się pod powierzchnią wody. Czy było to coś warte? Odpowiedź na to pytanie mogła się pojawić w niedalekiej przyszłości.

Pod koniec rozdzielania dyspozycji Estalijczyk podzielił się z Baronem i innymi, przemyśleniami na temat wykorzystania płonącej oliwy do walki z wrogiem. Sam, w potrzebie chwili zastosował tą interesującą taktykę, dzięki której o mało co nie zmienił przeciwnika w chodzącą pochodnię. Rzucenie w atakujących, zwłaszcza jeśli będą blisko siebie garnka z oliwą, a następnie żagwi może uczynić wiele dobrego. Niekoniecznie dla przeciwnika. Plan ten jednak zostawił innym, bo szybko wpadł na kolejny pomysł.

Szermierz zrezygnował tym razem z niemal już zwyczajowego rzeźbienia kolejnej figurki swojej Bogini i zaczął przygotowywać się do ataku. Najpierw oczyścił, nasmarował i wyszlifował swoją broń. Za samo ostrzenie nie zabierał się sam, ale przebiegł po obozowisku w poszukiwaniu kogoś kto miał w tym większe doświadczenie. Rozpytał również, czy na czas potyczki nie mogłaby mu zostać wydana tarcza. Wolał bardziej rapier od halabardy, a tarcza zapewniłaby mu dodatkową osłonę. Następnie, po rozstawieniu wozów, bardzo dokładnie obszedł cały obóz. Wspiął się na wozy i zbadał ich zawartość, zaglądnął pod nie, pooglądał teren otoczony wozami, a także poza nim. Jak słusznie zauważył Sal: "Będzie noc, a w nocy gówno widać." Estalijczyk dopiero po chwili zrozumiał, że mądrość ta nie oznacza, że łatwo dostrzec po ćmoku różne ekskrementy... było to trochę nielogiczne. Znaczyło to mniej więcej tyle, co w jego rodzimym "De noche todos los gatos son pardos" i co nasunęło mu następne szalone pomysły. Gdy już poznał dostatecznie dobrze wszystko, zawiązał sobie oczy i próbował poruszać się po obozie nie widząc nic zupełnie. Początkowo nie była to prosta sprawa, ale po pewnym czasie był w stanie rozpoznać gdzie znajdują się wozy, ognisko oraz inne duże przeszkody. Szybko jednak zorientował się, że nie to jest najważniejszą korzyścią z tego dziwnego zwiedzania, po wielokrotnym przejściu przez obóz rozpoznawawał pod stopami podłoże oraz jego nierówności, coś czego w nocy raczej nie będzie widać. Ponadto, gdy nie był w stanie nic zobaczyć wyostrzyły się inne jego zmysły. O dziwo obozowisko miało swoje różne zapachy w zależności od miejsca, w którym się znajdował. Był w stanie także wychwycić różne odgłosy. Woda, rośliny i ludzie - prawie wszystko wydawało jakiś dźwięk. Niby to niewiele, ale jak uznał, może to dać w nocy niewielką przewagę.

Gdy zbliżał się wieczór wpadł na coś jeszcze. Wykorzystał walający się przy palenisku miał z węgla drzewnego i natarł tym swoją skórznię, a potem twarz. Pył nie pokrył zbroi zupełnie, ale wyraźnie zmienił jej odcień na ciemniejszy. Jego czarne włosy dobrze komponowały się z całością. Uczciwie mówiąc wyglądał jak kretyn, ale w zapadającym zmroku coraz trudniej było to dostrzec.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 07-09-2017 o 02:10.
druidh jest offline