|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-09-2017, 23:40 | #101 |
Reputacja: 1 | Karl zaklął pod nosem i splunął, widząc co wyprawiają Oleg i Estalijczyk. Gdyby to od niego zależało, pierwszego wypierdoliłby już pierwszego dnia, a drugiemu pozwolił się wykrwawić w piwnicy. Fakt, że najwyraźniej miał rację i spotka ich smutny i ostateczny koniec za którymś razem, gdy któryś z nich miele ozorem, nie poprawił mu nastroju. Postanowił jednak wykorzystać ich wyczyny, które najwyraźniej ściągnęły uwagę i słuszną pogardę oficera dowodzącego konnymi, do spółki z Gustawem jak zwykle pierdolącym za uszami, aż dym szedł. Obszedł niewielki komunik i zbliżył się do jednego z ostatnich jeźdźców. - Ładne zwierzę. - rzucił, wyciągając ku żołnierzowi niewielki bukłak z gorzałką, uprzednio z niego pociągnąwszy. - Do kislevskich czy bretońskich rumaków trochę mu brakuje, ale wstydu nie ma. Aż szkoda na takie gówno, co my tu robimy, nie? - dodał, próbując zagrać na żołnierskim braterstwie i ambicji kawalerzysty.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
01-09-2017, 23:52 | #102 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-09-2017 o 23:58. |
02-09-2017, 00:15 | #103 |
Reputacja: 1 | - No, no, kolego. Mieć zasady, to się chwali, ale my tu wszyscy sami swoi, nie? - przekrzywił głowę Karl, przesuwając spojrzenie na bardziej pryncypialnego jeźdźca i wykrzywiając usta w wieloznacznym grymasie. - Nie ma co robić grandy... tak blisko miasta i obozu naszych. Pogadać jak ludzie chyba można? - dodał, które to zdanie w tej konkretnej sytuacji można było tłumaczyć jako "Ja wiem, ale czy wy wiecie, że ja wiem? Jak tak, to co teraz?".
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
02-09-2017, 09:35 | #104 |
Reputacja: 1 |
|
05-09-2017, 22:44 | #105 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2017, 19:11 | #106 |
Reputacja: 1 | Sierżant rozstawiał ludzi z godną podziwu sprawnością. Bert pewnie byłby zachwycony tym wszystkim gdyby nie to, że Baron niezbyt słuchał jego sugestii, a konkretnie chodziło o użycie oliwy do obrony. Dodatkowo zastanawiające było to, że na przynętę wybrał nieludzi i czarodzieja. Czyżby po ucieczce elfa przestał ufać tym bardziej "oryginalnym" towarzyszom? Bert nie miał zamiaru przejmować się tymi wątpliwościami i postanowił dobrze przygotować się do obrony. Zdecydował się wykorzystać zapasy kusz, które wieźli wozacy i gdy wozy się rozstawiły, zaczął organizować stanowiska strzeleckie z załadowanymi kuszami. W razie walki nie trzeba będzie przeładowywać broni, a ostrzał będzie można prowadzić z różnych miejsc, przebiegając szybko do zagrożonych rejonów. |
06-09-2017, 19:50 | #107 |
Reputacja: 1 | Loftus nie znał się na taktyce czy strategii, brakowało mu również doświadczenia w bronieniu obozów. Z tego też powodu zdał się na sierżanta i kaprala. Uczeń czarodzieja wiedział jednak jedno. Najemnicy byli bardziej od nich doświadczeni, dobrze było się przygotować jednak musi to być prosty plan. Co prawda czuł by się bezpieczniej schowany za wozem, jednak został przydzielony do oddziału który miał się kryć za krzakami. W wolnej chwili wspomniał Gustawowi, że jeden z konnych miał lunetę i może mu ilość osób w obozie się nie zgadzać, ale chyba było już za późno na zmianę planów. Może uzna, że reszta ludzi śpi na wozach i tym bardziej rzuci się do ataku licząc na łatwe zwycięstwo? Loftus tego nie wiedział, nie miało to już teraz znaczenia. Zmrok szybko zapadał, pozostało mieć nadzieję, że konni ich nie zauważą, albo konie nie wyczują. Czekał schowany i owinięty kocem. Przymykał oczy i starał się odpocząć. Jeśli miał skutecznie czarować, musiał choć odrobinę wypocząć
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
06-09-2017, 22:10 | #108 |
Reputacja: 1 | Walter podsunął Baronowi pomysł zajęcia przez siebie samego miejsca na najwyższym drzewie w okolicy. Takie strategiczne, wysokie położenie umożliwia ostrzeliwanie przeciwników z wysoka. Co prawda, jest to bardziej niebezpieczne niż ostrzeliwanie ich zza wozów, ale liczył na szybką walkę. Kiedy zatrzymali się na nocleg i zaczęli przygotowywać obóz do obrony, Walter pomagał w rozkładaniu namiotów. Zjadł kolację i napił się wody z wojskowych zapasów. Następnie zawiadomił Barona, że idzie zająć miejsce na drzewie. Wychodząc z obozu pomyślał, że dobrze byłoby się jakoś zaasekurować. Najlepsza byłaby do tego lina, którą obwiązałby siebie a następnie przywiązał ją do drzewa. Nie miał jej przy sobie, ale może któryś z jego towarzyszy? Albo wozaków. Szybko zawrócił i przeszedł się po obozie, pytając ludzi czy mają linę. Otrzymał ją od jednego z wozaków, niewiele starszego od niego młodzieńca. Obiecawszy oddać ją po walce, poszedł w kierunku swojego drzewa-posterunku. Wziął ze sobą swój łuk, kołczan ze strzałami i wspiął się. Miał z sobą jeszcze noże do rzucania, które mógł użyć również w walce wręcz. Zaszył się na jednej z największych gałęzi i czuwał. Ostatnio edytowane przez Ismerus : 08-09-2017 o 16:27. |
07-09-2017, 01:39 | #109 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 07-09-2017 o 02:10. |
08-09-2017, 02:26 | #110 |
Reputacja: 1 | Karl był, dla odmiany, umiarkowanie zadowolony z tym razem ustalonego planu. Pozostawała oczywiście jeszcze kwestia jego wykonania i tu już miał poważne wątpliwości, czy ich etatowi artyści znowu czegoś nie odpierdolą, ale cóż. Na to nie mógł nic poradzić, poza cichą nadzieją, że ich głupota w końcu ich zabije. Wykorzystał ostatnie promienie słońca, by szybko i sprawnie przygotować się do ewentualnej walki; oczyścił i przejechał brusem klingi miecza i sztyletu, sprawdził cięciwę i przetarł łożysko kuszy, obejrzał groty i lotki bełtów. Następnie zabrał się do czyszczenia i oliwienie pancerza, wreszcie podociągał wszystkie możliwe paski, rzemienie i sprzączki, by nic nie skrzypnęło zdradziecko w najmniej odpowiedniej chwili, nie majtało się w czasie walki, ograniczając mu ruch albo zahaczyło o coś w krzakach. Po krótkim namyśle zabrał jeszcze ze sobą spory bukłak wody i grubą derkę. Zrobiwszy to wszystko, udał się w wyznaczone sobie miejsce z ludźmi Sala, gdzie po szybkim przygotowaniu stanowiska zarządził warty i samemu biorąc przedostatnią, zapadł w płytką drzemkę, opierając się o pieniek niskiego drzewka.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
| |