Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2017, 10:51   #13
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Opuściły miasto bez większych problemów. Trochę musiały się poprzeciskać na ulicach od strony Truoro, ale dalej było już całkiem luźno. Igo siedział za plecami Romy trzymając sporą torbę wypełnioną częściami.

- Lecimy główną trasą czy znów zbijamy gdzieś w las? - Przyjaciółka wydawała się być lekko nieobecna.
- Wolę lasami, skoro... skoro i mnie mogą zacząć szukać.

Roma jeszcze przez chwilę jechała wzdłuż murów by w końcu zjechać w jakąś starą drogę, chyba jakąś serwisówkę, po chwili zanurzyły się z powrotem w lesie, a sama trasa zwęziła się do resztek bruku na szerokość jednego koła motocyklu. Roma nie odzywała się, Scarlet widziała też, że jedzie dosyć ryzykownie, zbyt szybko jak na typ trasy, którą się poruszały. Konno nie miała problemu by za nią podążać, ale czuła że zwierzę zaraz się zmęczy od manewrowania między gałęziami.
- Roma! - zawołała - Ej, bo mi konia zajedziesz! - krzyknęła, a gdy ruda zwolniła, zrównała się z nią.
- Co jest? Coś nie w sosie jesteś…
Roma chwilę jechała w milczeniu, ale nie oddalała się od konia.
- Po co to robimy? Zaraz okaże się, że same będziemy poszukiwane, a sama wiesz jak to będzie wtedy wyglądać. - Zerknęła na Scarlet, ale powróciła do obserwowania drogi.
- Olać sprawę zawsze możemy, a złapać mogą nas tak czy siak. Natomiast jesteś gotowa staruszka zostawić im na pożarcie? I znów się męczyć z Boltsami na dupie? Bo wtedy nie tylko korona będzie chciała nas dopaść, ale oni też. Wiesz o tym, nie?
- Wybacz, po prostu… -
Roma zboczyła na drogę podobna do tej, którą Chelmsford, prowadzącą wzdłuż torowiska. - Cholera, toż sama pewnie tak masz. Nie marzy ci się wrócić do jakiegoś własnego kąta, położyć się do łóżka z tą samą dupą co poprzedniej nocy i nie martwić się tym, że ktoś w nocy może poderżnąć ci gardło?
- Nie.
- przyznała szczerze Scarlet - Mnie zawsze ktoś chciał ukatrupić, przyzwyczaiłam się. I chyba mi to zobojętniało, dlatego sama zaczęłam sypiać z tym, który może kiedyś mnie zabije... - odwróciła głowę, by znów patrzeć przed siebie - Jak chcesz... możesz się wycofać. Ja nie jestem Boltsam. Zrozumiem... choć będzie mi kurewsko trudno. I smutno.
- Spadaj, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
- Roma pokazała jej język i o mały włos nie przypłaciła tego, jego stratą, gdy motor najechał na jakiś wartep. - Ajć… - Przez chwilę milczała upewniając się czy wszystko jest na swoim miejscu. - Ale jesteś mi winna buziaka na dobranoc, takie porządnego!
- Niech będzie.
- rzekła Blind tonem, jakby chodziło o skaranie boskie - Zdejmę gogle i wyobrażę sobie, że to Jednooki. - zachichotała.
- Tylko nie licz na to, że także zajmę się twoim tyłkiem. - Roma nie mogła się powstrzymać by się nie odgryźć.

Padło na podatny grunt. Blind wyraźnie się zarumieniła i nic już nie rzekła.

Kilka godzin później udało im się znaleźć niewielki budynek w pobliżu zwrotnicy. Po wstępnych oględzinach uznały, że nie był używany od dłuższego czasu. Roma znalazła jakieś stare palenisko, ale zdążył je pokryć kurz.


Roma pomogła golemowi zsiąść prostując jego nogę i biorąc plecak na ramiona.
- Zajęłabym się Igo, póki mamy jeszcze co nieco światła dziennego.
- W porzÄ…dku. RozejrzÄ™ siÄ™ po okolicy -
powiedziała na to Scarlet.

Pomogła rudej jeszcze rozpakowywać graty, przywiązała konia w miejscu, gdzie trawa wydawała się najbardziej soczysta i ruszyła na mały obchód. Od przygody przy torowisku miała teraz nawyk rozglądać się nie tylko na boki, ale i do góry. Wszystko wyglądało normalnie. Jakieś ślady zwierzaków, które pewnie Roma by rozpoznała. Na górze też nie dostrzegała niczego niepokojącego. Jednak po kilku krokach dostrzegła w oddali charakterystyczną fioletową poświatę.

Odbezpieczyła broń i wolnym krokiem skierowała się w tamtę stronę. Nie słyszała żadnych nietypowych dźwięków, nic tylko szum i hałas lasu. Poświata nie poruszała się, tkwiła punkcie, w którym ją zaobserwowała. Scarlet powolutku skradała się do jej źródła. Będąc jakieś 80 stóp od poświaty, zdała sobie sprawę, że jej źródło musi znajdować się pod ziemią. Przyspieszyła więc nieco rozluźniona, by przyjrzeć się temu miejscu. Po chwili marszu, dotarła do niewielkiego wąwozu. Poniżej dostrzegła lśniące od wilgoci obrobione kamienie. Wyglądało na jakąś ruinę. Cruor musiał znajdować się gdzieś w jej wnętrzu.


Dzięki fioletowej poświacie, którą widziała, Blind nie potrzebowała latarki. Zbliżyła się więc do ruin, by przyjrzeć się, czy jest w stanie wejść do środka.
Do środka prowadził otwór, który znalazła między krzakami. Gdyby nie jej specyficzny wzrok za nic nie znalazłaby tego miejsca. Kamienie wyglądały na wyrobione, jakby ktoś regularnie używał tego przejścia, jednak ze środka nie dochodził żaden dźwięk.
Scarlet czuła, że robi głupotę, ale ciekawość i nadmiar wolnego czasu, gdy Roma naprawiała Igo zwyciężyły. Postanowiła wślizgnąć się do środka.
Pierwsze pomieszczenie, stanowiło coś w rodzaju przedsionka. Nie było w nim nic, jednak bez trudu dojrzała wydeptaną ścieżkę w stronę cruoru.
Skoro ktoś tu chodził, znaczyło, że w każdej chwili może wrócić lub nawet jest tam na dole. Blind znów dobyła broni, idąc w kierunku poświaty. Po przejściu wąskim korytarzem dotarła do niewielkiego pomieszczenia, w którym ukryto kilka skrzyń.


Nikogo tu nie było. Jednak dziwne było to, że żadna ze skrzyń nie była źródłem fioletowego światła, które docierało do Scarlet jakby zza ściany. Na skrzyniach widniały jakieś pieczęcie, leżało tu też kilka złożony posłań.
Blind przyjrzała się im, ale ją interesował przede wszystkim cruor. Zaczęła więc obmacywać ścianę, którą była skąpana w charakterystycznej, fioletowej poświacie. Kamienne bloki nie były ruszane. Na odstających fragmentach zalegał kurz i pajęczyny. Gdyby nie to, że widziała poświatę za nią, uznałaby, że to zwykła ściana. Idąc wzdłuż z niej natrafiła na wąską szczelinę, przez którą sączyło się światło. Spróbowała więc nieco ją rozgrzebać, by choćby zajrzeć do środka i ocenić, czy warto ścianę niszczyć. Zgarniając kurz palcami i trzonkiem noża, odkryła, że szczelina ciągnie się przez prawie całą wysokość ściany. Gdy wsunęła w nią nóż i przesunęła wewnątrz, natrafiła na niewielki opór, który po chwili ustąpił, a wraz z nim przy akompaniamencie huku, uchylił się fragment ściany.
Blind odskoczyła, jakby coś mogło na nią stamtąd wyskoczyć. Kiedy jednak zza ukrytych drzwi jedyne co nadeszło to zapach stęchlizny, postanowiła zajrzeć do środka. Wewnątrz było niemal zupełnie ciemno. Jednak we wpadającym z zewnątrz słabym świetle dnia dostrzegła opuszczone laboratorium.


Od strony wejścia dobiegły do niej ciche szmery i charakterystyczny dźwięk otwierania kabury. Źródło fioletowej poświaty znajdowało się za drzwiami w głębi laboratorium.

Blind podniosła głowę zaalarmowana. Oczywiście, to mogła być Roma, ale... co jeśli nie? Ktoś tu przecież zostawił te rzeczy. Po chwili wahania Scarlet przeskoczyła za ścianę, gdzie skrywało się laboratorium i spróbowała zamknąć ją za sobą. Od drugiej strony kamienna przegroda w niczym nie przypominała muru. Niemal całą ścianę, pokrywały skomplikowane mechanizmy. W rogu dostrzegła opuszczoną dźwignię, łączącą się z tym wszystkim. Pociągnęła więc za nią. Ściana zaczęła się zamykać wywołując potworny hałas. Światło znikało wraz zamykającymi się wrotami. Usłyszała kroki, ktoś biegł w jej kierunku. Jednak trafił w ścianę gdy ta była już szczelnie zamknięta.
- Co to ma być, do cholery! - Głos starszego mężczyzny wydał się jej dziwnie znajomy. Jednak nie kojarzył się dobrze.
- Nie wiem szefie. - Kobiecego głosu nie rozpoznawała.

Blind skupiła się, w ciemnościach dobywając broń. Skąd znała ten głos? Próbowała sobie przypomnieć. Nie mogła sobie skojarzyć z nim żadnej twarzy, do tego wydawało się jej, że głos pochodzi z dawnych czasów. Może była jeszcze wtedy zupełnie ślepa? Oznaczałoby to że nie miała jeszcze wtedy gogli. Choć równie dobrze mogła go słyszeć podczas któregoś napadu z Boltsami.
- Ta ściana była otwarta i macie mi ją otworzyć. - Słychać było, że facet ledwo łapie oddech, mógł być nawet w wieku podobnym do Donovana.
Po chwili Scarlet usłyszała dźwięk przesuwanych skrzyń i przestawianych rzeczy. Ktoś obstukiwał kamień poszukując jakiegoś przełącznika.
- Macie kwadrans, a potem rozwalamy to. - Oddech mężczyzny lekko się uspokoił, po chwili odpoczynku. Najwyraźniej jego podopieczne odwalały całą robotę.

Blind złapała jakiś łom ze stołu, by zablokować dźwignię. To dało jej trochę czasu. Zaczęła pośpiesznie rozglądać się w pomieszczeniu, szukając jakiegoś wyjścia lub tego, co było źródłem charakterystycznego poblasku cruoru - jedynego teraz źródła światła, jakie miała. Cokolwiek to było znajdowało się za drzwiami po drugiej stronie pomieszczenia. Kobieta podeszła do nich ostrożnie i spróbowała je otworzyć. Drzwi nie stawiały oporu, choć Scarlet poczuła, że długo nie były używane. Zaskoczyło ją delikatne światło, które wpadało przez mocno zanieczyszczony, przysypany, cienką warstwą ziemi świetlik. Przestrzeń wyglądała jak wnętrze opuszczonego, podziemnego domu, do którego powoli wdzierały się korzenie okolicznych drzew. Na podłodze zalegał kurz. Jednak wyglądało na to, że ktoś jeszcze rok temu dbał o tą przestrzeń. W przeciwieństwie do laboratorium, w którym była przed chwilą. Cruor zamajaczył jej w głębi korytarza. Miała zamiar iść dalej, rozejrzała się jednak, by stwierdzić czy nie uda jej się na szybko zabarykadować jeszcze tych drzwi, by zyskać na czasie w odkrywaniu tajemnicy ukrytych pomieszczeń i najważniejszego - cruoru, który się tu znajdował. Wewnątrz nadal stały meble, kilka wyglądało nawet na takie, które nie rozlecą się za chwilę. Blind z siłą naparła na najbliższy regal tak, by go przewrócić i zastawić nim drzwi. Potem ruszyła dalej. Źródło fioletowego światła znalazła w pokoju, który przypominał salon. Na jego środku leżał zmiażdżony golem domowy. Po kształcie niektórych elementów, rozpoznała, że miał formę kobiecą. Pokój był bardzo zadbany, jakby jeszcze kilka dni temu ktoś tu mieszkał. Obok resztek golema leżała zwiewna biała tkanina, niepokojąco przypominająca to czym okryty był duch z poranka.
Czyżby więc? Nie... niemożliwe. Scarlet usiadła na tym, co kiedyś mogło być brzuchem golema i wyjęła swoje narzędzia z płaszcza, by wydobyć zeń cruor. Praca była żmudna z uwagi na stan w jakim była maszyna. Do tego powoli do jej ucha dochodził coraz większy łomot. Chyba ekipa z za ściany rzeczywiście postanowiła się przebić. Scarlet zauważyła, że część łatwo dostępnego cruoru już wyjęto, zupełnie jakby osoba, która tak brutalnie zniszczyłą golema własnie po to przyszła. Na szczęście w głębi bebechów, udało się jej znaleźć co nieco cennego surowca. Nagle usłyszała potężny huk, a chwilę po nim dźwięk sypiącego się gruzu.

Zachowując zimną krew, Scarlet rozejrzała się za jakimś dalszym przejściem lub chociaż szafą, w której mogłaby się schować, licząc na to, że jej pogoń skupi się na golemie. Przechodząc korytarzem widziała coś co wyglądało jak wiatrołap. Widziała tam jakieś drabiniaste schody prowadzące piętro wyżej. W korytarzu mijała też szafę, w której bez problemu powinna się schować.

Usłyszała łomot przy drzwiach, którymi się tu dostała. Nie miała więc czasu, by zwlekać, podbiegła do wiatrołapu, z zamiarem wdrapania się po drabinastych schodach. Na szczycie trafiła na niewielki pokoik, tak niski, że spokojnie sięgała do sufitu. Na środku jego sufitu była klapa. Z dołu dochodziły krzyki i dźwięk powoli przesuwanego regału.
Blind spróbowała więc otworzyć klapę, starając się przy tym nie narobić hałasu. Po chwili walki klapa ustąpiła z potwornym piskiem, na twarz Scarlet posypała się ziemia, jednak nad sobą dostrzegła już las. Spróbowała więc wdrapać się na górę i wydostać. Bez trudu podciągnęła się do góry, słysząc za sobą jak ktoś wbiega do wiatrołapu. Na górze panował spokój. W zasięgu wzroku nie dostrzegała żadnych ludzi.

Nie oglądała się. Zatrzasnęła za sobą wieko i rzuciła się do ucieczki przez las, starając się pobiec w kierunku, gdzie powinna odnaleźć Romę. Po przebiegnięciu kilkudziesięciu stóp usłyszała za sobą łomot o wieko, a potem jak upadło na ziemię z trzaskiem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline