Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2017, 17:15   #169
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Ze sceny dobiegały słodkie akordy, jednak Catherine i Felix znajdowali się daleko od zespołu. Ta odległość opadała na dźwięki, tępiła je. Matowiały, choć nie odbierało to im uroku. Pasowały do otoczenia tonącego w ciepłym świetle i półcieniach. Catherine podniosła wzrok. Nie piła alkoholu, jednak mogłaby przysiąc, że nastrój wsiąka do jej żył niczym etanol. Tuż za Felixem pięło się drzewo z poskręcanych sztab żelaza i miedzi. Ciągnęło się aż do sufitu, pod którym metaliczne gałęzie rozkładały się szerokim baldachimem. Pomiędzy błyszczącymi liśćmi światełka migotały niczym robaczki świętojańskie. Cienie grały na twarzy mężczyzny. Półmrok nadawał mu tajemniczego, mesmeryzującego wyrazu. Catherine nabrała niespodziewanej ochoty pochwycenia pędzla i namalowania portretu mężczyzny. Miała przed sobą naturalny okaz najprawdziwszego światłocienia; chiaroscuro jak na obrazach Caravaggia, da Vinciego, Rembrandta. Czyżby cofnęła się w czasie do złotego wieku renesansu?


Felix wyjął z kieszeni paczkę Marlboro Gold. Zapalił papierosa i wnet wydmuchał obłok dymu, który wzleciał ku sufitowi, by rozproszyć się na koronie drzewa. Polityk podsunął opakowanie Cathy, żeby mogła się poczęstować. Następnie przesunął wzrokiem po stole w poszukiwaniu papierośnicy. Gdy tej nie znalazł, strzepnął popiół do doniczki.

- Chciałbym, żebyś ją zachowała - spojrzał na paczkę Marlboro.
Catherine zmrużyła oczy, po czym otworzyła ją. Zawartość na pierwszy rzut oka nie zaskakiwała. Już miała odłożyć opakowanie z powrotem na stół, kiedy dostrzegła małą, białą tabletkę na samym spodzie. Felix przysunął się bliżej stolika i gestem dał do zrozumienia, że prosi Cathy o to samo.
- Wiem, że dobrze znasz tego barmana. Matt, tak ma na imię, jeśli się nie mylę - zapytał i dalej ciągnął. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Aura jednak wyraźnie wskazywała na to, że Felix stresuje się i bacznie obserwuje reakcje Watson. - Gdyby dorzucił co nieco do drinka dla mojego drogiego przyjaciela, to rozluźniłoby go to. To nie jest mocny środek, jednak w połączeniu z alkoholem burzy w ludziach opory - powiedział twardo, choć jego aura zasugerowała odrobinę niepewności. Felix nie był dilerem i nie miał doświadczenia z narkotykami, choć przygotował się do tego wieczoru najlepiej jak mógł. - Chcę, żeby z Sharpa wylazła cała jego esencja. Żeby wylała się tutaj, w Foundation Bar i żeby każdy ją zobaczył.

Zgasił peta, po czym sięgnął po komórkę. Przez kilkanaście sekund naciskał odpowiednie przyciski i wreszcie wyciągnął rękę w kierunku Cathy. Ekran ukazywał zdjęcie atrakcyjnej kobiety.
- Lata dziewięćdziesiąte. Biuro Jerome’a Sharpa, znanego polityka. Młoda dziewczyna, Amy White, jego sekretarka, zostaje zgwałcona. Nie ma świadków, brak zapisów z kamer. Jego słowo przeciwko jej. Sprawa umorzona. Natrafiłem na tę sprawę, kiedy wyszukiwałem brudy na niego. Dwadzieścia lat minęło, skandal został zamieciony pod dywan i wydawałoby się, że nic nie wydarzyło się… Och, no tak, życie tej dziewczyny zostało zniszczone.

Felix wyciągnął kolejnego papierosa z paczki, którą trzymała Cathy. Zaciągnął się i odchylił do tyłu.

- Nie będę kłamał, Cathy. Nie jestem orędownikiem sprawiedliwości, pieprzonym superbohaterem, który chce za zło karać, a za dobro wynagradzać. Tak naprawdę nie obchodzi mnie ta sprawa. Jednak ukazuje ona jakim człowiekiem jest Sharp. Nie powinnaś go żałować. A ja potrzebuję jego kolegów po swojej stronie, kiedy zostanie rozpatrywana sprawa redukcji tartaków - to rzekł, po czym znów nachylił się do Watson. - Kiedy Sharp wypije tego felernego drinka… wtedy zrobi się ciekawie. Nie chcę cię narażać, Cat, jednak wszystko będzie pod moją kontrolą. Gdybyś podeszła do faceta, uśmiechnęła się… zaatakowała go całym swoim czarem… Ty, albo któraś z twoich koleżanek - rzekł, mając wyraźnie na myśli Carmen, lub Kate. - Na pewne nie trzeba będzie go prosić. Moglibyście wyjść na parking do samochodów. A tam czekałby mój człowiek z aparatem. To się nazywa prowokacja, służby policyjne również wykonują podobne akcje. Piękne policjantki są przynętą i zanim cokolwiek złego im się wydarzy, siły pojawiają się na miejscu i wszystko zakańczają. Tak będzie też w tym przypadku. Dopilnuję tego. A następnego dnia cała Wielka Brytania będzie podziwiać zdjęcia Sharpa w gazetach. Zostanie skończony.

Felix wwiercił spojrzenie w Cathy.
- Pomożesz mi? Oczywiście odwdzięczę ci się. Co tylko będziesz chciała. Już zdążyłem potwierdzić moją przydatność. Pociągnąłem za sznurki, żeby twoja wystawa mogła powstać… co się źle skończyło dla twoich obrazów, przyznaję - zaśmiał się gorzko. Jego aura wskazywała na poczucie winy. - Jednak mogę dopilnować, aby wszystkie środki policji zostały zmobilizowane. A potem… - już miał kontynuować, kiedy westchnął. - Nie jesteś jedną z tych osób, które można przekupić - rozwarł dłonie. - Ale proszę, żebyś mi pomogła chociażby ze względu na Amy White. Oraz wszystkie inne dziewczyny, które przez te wszystkie lata mogły zostać przez niego skrzywdzone.

Cathy zwróciła uwagę na neonowy znak, który czuwał nad nimi wysoko na ścianie.

 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 20-10-2017 o 19:44. Powód: muzyka padła :O
Ombrose jest offline