Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2017, 19:42   #8
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Alicja chętnie opowiadała siostrze o swoim największym hobby, jakim było malowanie pejzaży. Właściwie godzinami mogła rozprawiać o doborze kolorów, grubościach pędzli czy wpływie, jak na końcowy efekt mało odpowiednie naciągnięcie płótna, toteż Lizzie musiała ją nieco przystopować, by zaczęła mówić też o innych zajęciach. Kolejnym były oczywiście książki. Alicja potrafiła ekscytować się nie tylko przygodowymi powieściami, ale też zwykłymi podręcznikami, a im mniej z nich rozumiała, tym bardziej ją intrygowały, toteż jej najnowszą miłością był stary, zakupiony w antykwariacie podręcznik anatomii dla medyków. Był taki... taki zabawny! I dziwny zarazem!

Do tego oczywiście dochodził cały zestaw zajęć “obowiązkowych”, do których rodzice zmuszali Alicję. Czasem jednak i na nudnych lekcjach etykiety i tańca u pani Proppery czy rachunkowości u pana Stiyuda coś wydało się Alicji ciekawe, toteż nie uważała tego czasu za całkiem straconego. O ile zresztą z tańcem nie radziła sobie za dobrze, o tyle rachunkowość była dla niej zazwyczaj prosta. Nawet niechętnie nastawiony do uczenia panienek pan Stiyud ją chwalił.

Dopiero temat “kawalera” zbił Alicję z tropu. Nie bardzo wszak wiedziała, co powiedzieć siostrze. Z jakiegoś powodu chciała jej opowiedzieć o tym, jak przypadkiem zobaczyła służącą Bertę i stajennego w szopie, gdy myśleli, że nikt ich nie widzi i tak zabawnie postękiwali. Czuła jednak, że tego tematu nie powinna poruszać nawet z Elisabeth.

Siostra nie naciskała, pozwalając Alicji wrócić do tematów, które były dla niej wygodniejsze. Podwieczorek dobiegł jednak końca i objedzone, ale bardzo zadowolone, towarzystwo zaczęło niespiesznie się rozchodzić. Dla młodej Liddell oznaczało to kolejną okazję by pobawić się z Diną. Było tyle czasu do nadrobienia, a kto wie kiedy nadarzy się następna okazja? Świat niby nie kończył się na kotach, ale z drugiej strony nie było w nim wiele rzeczy od kotów ciekawszych.

Czas jest nieubłagany i nie czeka na nikogo. Zdążyło się już ściemnić, kiedy Alicja siedząc w swoim pokoju i spoglądając na drzemiącą ze zmęczenia kotkę, zorientowała się że nie zapytała Elisabeth jak oddać jej Dinę z dala od oczu matki. Następnego dnia mogło już być na takie rozmowy za późno, dlatego dziewczyna wyszła na korytarz i skierowała się do pokoju gościnnego. Kiedyś był to pokój Lizzie i Alicja dalej tak o nim myślała, ale oficjalnie służył teraz przyjezdnym przyjaciołom rodziny. Chciała już zapukać do drzwi, gdy usłyszała stłumiony przez drewno głos.
- Co powiesz na spełnienie małżeńskiego obowiązku?
- Will! Nie w gościach.


Speszona wycofała się, nim jeszcze zapukała. Cóż, Elisabeth należała teraz nie tylko do niej, a właściwie należała do swego męża nawet bardziej. Westchnąwszy cicho nad swoją niedolą, Alicja postanowiła wrócić do swego pokoju i nacieszyć się chociaż towarzystwem Diny. Po kilkunastu minutach jednak, to do jej drzwi ktoś zapukał.
- Kto tam? - zapytała z lekką paniką w głosie, wynikającą z faktu, że rozbawiona kotka hasała teraz po całym jej pokoju.
- Twoja matka - odparł kobiecy głos, z całą pewnością nie należący do jej matki.
To było dziwne. Bardzo... dziwne.
- O co chodzi, mamo? - zapytała dziewczyna podchodząc niepewnie do drzwi. Nie otwierała ich jednak.
- Och, otwórz głuptasie. To ja - zaśmiała się Lizzie.
Od razu podbiegła i je otworzyła.
- Musisz mnie tak straszyć?! - rzuciła z pretensją, choć bynajmniej nie umiałaby być na siostrę zła.
- Trochę żartów nikomu nie zaszkodzi - odpowiedziała zaczepnie, wchodząc do środku. Ubrana była tak samo jak na podwieczorku i wszystko było w należytym ładzie. Alicja spodziewała się innych efektów “małżeńskich obowiązków”, ale szybko wygoniła tę myśl z głowy.
- Lepiej żebym zabrała Dinę teraz. Jeśli matka by ją zobaczyła pewnie byłaby zła.

Alicja posmutniała, ale przyznała siostrze rację. Podeszła więc do kotki, by ostatni raz ją przytulić. Ta miauknęła smutno, jakby rozumiejąc uczucia swojej pani. Ryzykując spotkanie z ostrymi pazurkami, dziewczyna przytuliła pupilkę, po czym niechętnie oddała ją Elisabeth. Ta ostrożnie złapała ją za kark, obawiając się agresywnych protestów, ale kotka wydawała się być pogodzona z losem.

- Dobranoc siostro - pożegnała się Lizzie.
Alicja została sama w pokoju, który nagle wydał jej się taki jakiś nieprzyjemnie pusty. W ogóle nie czuła w nim ciepła. Nawet pastereczka z porcelany, którą tak uwielbiała, teraz zerkała na dziewczynę jakoś mniej przyjaźnie.

Nie widząc innej rady dziewczyna zajęła się przygotowaniami do snu. Mimo iż była już przecież praktycznie dorosła, tej nocy do łóżka wzięła z sobą nie tylko książkę, ale też małego, ołowianego żołnierzyka, którego kiedyś na pocieszenie dostała od kuzyna. Nie chciała być sama...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline