Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2017, 22:27   #145
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Farcast. Planeta, która oszalała. Wojna, którą przynieśli heretyccy Istvanianie i wysłannicy Inkwizycji rozprzestrzeniła się lotem błyskawicy pociągając za sobą miliony ofiar. W oczyszczającym ogniu walki padło wielu wrogów Imperium, lecz należało zmiażdżyć łeb tego lewiatana. Dobrać się do Rathbone, wsadzić jej w dupę lufę Hellguna i puścić serię full auto. I pewnej pięknej nocy Blackhole się do tego przymierzał.
Właściwie to noc nie była piękna – było zimno i pizgało złem, ale gwardzista uwielbiał taką pogodę. Bo kto by się spodziewał wtedy ataku? Chris nadzorował połączoną akcję sztabów – piechoty, artylerii i ostrzału orbitalnego, aby zmiękczyć przeciwnika. Sprawić, aby zaczął robić błędy.
-Śmierdziel, jak mnie słyszysz? – wywołał bombardiera z Pax Behemoth na szyfrowanym kanale.
-Głośno i wyraźnie, Czarna Dupo – dało się słyszeć przez szum kodowania binarnego.
-Warchlak, ludzie na pozycjach?
-Gotowi do akcji.
-Pozycja?
-Bez zmian w siłach własnych.
-Przytrzymajcie się czegoś, bo będzie rzucało. Gnojarki, gotowi do ostrzału na wskazane koordynaty?
-Baterie Basilisków w pełnej gotowości bojowej.
-Åšmierdziel, wal.

Początkowo nic nie było słychać, jednak na czarnozielonym ekranie pojawiła się migocząca czaszka, symbolizująca strzał z makr odziała. Po pewnym czasie, dało się słyszeć uporczywy świst, który szybko przeszedł w ryczące zawodzenie, jakby wyło tysiące potępionych dusz. Następnie doszło do uderzenia i eksplozji. Jej siła zatrzęsła ziemią przewracając wszystko co nie było solidnie przymocowane do ścian lub podłogi. Blackhole zadowolony zbierał się z ziemi.
-Gnojarki, zgoda na ostrzał skupisk broni ciężkiej.
- PrzyjÄ…Å‚em. Rozpoczynam.
Staccato eksplodujących pocisków HE/DP kontynuowało uwerturę rozpoczętą przez burtowe makrodziała. Trwało to kilka minut a potem wystrzały umilkły. Tylko na chwilę, bo przez wyłom zrobiony przez makrodziała i oczyszczony artylerią wdarli się piechurzy atakujący rakietnicami bunkry. Na ekranach w pokoju zajmowanym przez Blackhole’a można było zobaczyć obłoki dymu spowijające teatr działań bojowych i błyski eksplozji. Rozpoczęła się bitwa.
Chris analizował zachowania przeciwników. Podejrzewał, że procedury wojskowe na wypadek ataku będą miały zawsze takie same trzy pierwsze dyrektywy. Póki co, obraz dostarczany z Pax Behemoth sugerował następujący scenariusz: Ocenić siły przeciwnika. Sprawdzić zniszczenia. Wprowadzić własnych ludzi do atakowanego obszaru – najpierw lekką, potem ciężką piechotę. Po godzinie walki, zwolennicy Inkwizycji wycofali się. Nie było sensu, aby atakowali kolejne bunkry z ciężką piechotą. Pora była na ponowne działania zaczepne, tym razem prowadzone z drugiej strony bazy. Ostrzał z orbity. Artyleria. Piechota. Wycofać się, zanim rozpoczną się poważne straty.
Chris analizował co się dzieje. Nie tylko miejsce akcji, ale ruchy serwitorów naprawczych w miejscu z którego dopiero co wycofały się jego siły. I co się dzieje w innych sektorach bazy.
- Gnojarki, ostrzelajcie te koordynaty. Przeciwnicy nie potrzebują tylu naprawionych stanowisk z bronią ciężką. Zmiećmy im jak największą liczbę serwitorów.
-Przyjąłem. Rozpoczynam ostrzał.

Zniszczone stanowiska, serwitory, ostrzelane bunkry i niepewność, gdzie znowu uderzą siły MP-F i EP. Było dobrze. Teraz trzeba było kontynuować to przez trzy doby. Bez przerwy nękać przeciwnika uderzeniami z orbity, artylerią i niespodziewanymi wymianami ognia. Sprawić, aby nikt we wrogiej bazie nie mógł spać. Do tego świetnie sprawdzały się makr odziała. Ich siła sprawiała, że w szerokim promieniu nawet kilku kilometrów drgania ziemi były takie, że wyrzucało śpiących z łóżek. 72 godziny bez snu, w ciągłym zagrożeniu śmiercią. Blackhole zamierzał wywołać syndrom stresu bojowego we wrogich żołnierzach, aby zaczęli popełniać błędy. Sam miał do dyspozycji wystarczająco duże zasoby piechoty, aby robić im zmiany i zadbać o to, aby byli wypoczęci.


- Zordon, jak analiza?
-Gotowa, Blackhole.
– odezwał się z głośników metaliczny głos. Chris poświęcił trochę czasu aby nauczyć VI jak rozpoznawać prawdziwe baterie broni ciężkiej i odróżniać od atrap, które były rozstawione tu i ówdzie w bazie. Niby mało ważne informacje, jednak przywiązywanie wagi do szczegółów było niezwykle ważne w przeprowadzaniu precyzyjnych ataków.
Drugi dzień starcia. Blackhole zaczął zmieniać swoje dotychczasowe metody. Zaczął prowadzić z orbity uderzenia laserami. Niszczył baterie pelotek, aby umożliwić ataki jednostkom latającym. Przeprowadzał ataki pozorowane – według klasycznego scenariusza: makrodziała, artyleria i… nic. Bez działań zaczepnych piechoty. Przeciwnicy i tak musieli stawiać się na zbiórki w bunkrach. Tracić cenny czas, który mogliby poświęcić na siedzenie z zamkniętymi oczami, aby nieco wypocząć. Jednak atak nie następował. Siły przeciwnika sfrustrowane i zdenerwowane bezsensownym i stresującym wyczekiwaniem, zaczęli robić błędy. A to zaczęli ścigać MP-F, kiedy się wycofywali i nacięli się na brutalną kontrę. A to popędzili do złych bunkrów, dając czas EP na podpalenie kilku obiektów i wypełnienie tuneli łączności gryzącym dymem.


Trzeciej doby Chris zaczął wykorzystywać wiedzę o atrapach broni ciężkiej, co pozwoliło zadać siłom Rathbone bolesne straty. Przeciwnikom zaczęły doskwierać też braki w serwitorach naprawczych. Wisienką na torcie było zniszczenie baterii na szczycie, w pobliżu wrót do windy, aby wejście straciło bezpośrednią osłonę. Dokładna uderzenie z działa laserowego zrobiło solidną wyrwę we wrotach. Można było przeprowadzić tamtędy pozorowany, jednak wciąż perfekcyjnie zakamuflowany atak. To nie mogły być doskonale transparentne działania, bo tak przebiegły przeciwnik jak Rathbone z pewnością by się czegoś domyślił.


Wrogie siły zaczęły oddawać terytorium. Po dotkliwych stratach, z wiszącym widmem stresu bojowego, z ograniczonymi zasobami serwitorów Rathbonowcy wysadzali bunkry, składy amunicji, demontowali broń ciężką i przenosili się w głąb bazy, aby tam tworzyć mocniej bronione pozycje. Znacznie skrócili linię frontu i możliwości niespodziewanego ataku. Dzięki systemowi tuneli, szybko przemieszczali swoje siły na atakowane pozycje i dawali zdecydowany odpór siłom inkwizycyjnym. Trzeba było się przygotować do ostatecznego starcia.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 13-09-2017 o 22:43.
Azrael1022 jest offline