Na głowę narzuciła, szarą chustę, która dni świetności miała już dawno za sobą, mimo to wciąż robiła za dobrą osłonę przed deszczem, piaskiem wiatrem i wszystkim innym co mogli spotkać na zewnątrz. Motocyklowy kas wcisnęła pod pachę, podążając za szefową. Kilka razy pokiwała głową, na wyliczanie Calpuri czy zarysowanie im sytuacji, w jakiej się znaleźli.
- Mam swój transport, motocykl, nie ruszam się bez niego, co zresztą wyraźnie zaznaczyłam w formularzu - rzuciła mimochodem spoglądając na poszczególne wagony pociągu, którym mieli się poruszać. Z takim obłożeniem to będzie podróż w iście żółwim tempie. - mam więc nadzieję, że znajdzie się dla niego miejsce? - błysnęła zębami w przyjaznym uśmiechu skierowanym do afroemerykanki.
Wszystko inne miała gdzieś, mogła spać nawet na dachu, w deszczu, oby tylko jej dziecinka pojechała razem z nią. Była pewna, że będzie mogła zabrać swój sprzęt, ale wizja, tego co mogła by zrobić Drakowi i jak bardzo by go to bolało, jeśli wmanewrował ją w robotę gdzie nie będzie miała swojego skarbu na oku była przyjemna i Wściekła nie potrafiła się nie uśmiechnąć do tych krwawych obrazów. |