Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2017, 13:49   #116
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Przerażony włóczęga miotał się między zaroślami starając się nie wystawiać na widok. Przed oczyma wciąż miał widok całego oddziału ludzi chcących go zabić. Przed jednym ostrzem można uciec, ale horda morderców, która przyszła po jego życie zdecydowanie go przytłoczyła.
Każdy dźwięk, który docierał do jego uszu coraz bardziej go paraliżował. Wzdrygiwał się na kolejne krzyki ranionych ludzi i ze strachem w oczach wyszukiwał świszczących bełtów. Każde uderzenia serca wręcz sprawiało mu ból, który zaciskał swój kamienny uścisk na jego gardle niemal pozbawiając go tchu. W końcu ledwo pełzał tracąc podparcie w drżących kończynach.

Błysk i ogłuszający huk. Huk, jakiego w swoim życiu nigdy jeszcze nie słyszał pozbawił go resztek władzy nad ciałem. Wypuścił ciężką broń, która miała go chronić, podkulił nogi, schował głowę w ramionach i wrzynając się piętami w miękkie podłoże mocno wcisnął swoje drżące, skulone ciało w gęsty krzew akacji.



Gdy huk ucichł cały świat jakby zamarł w bezruchu. Nastała błoga cisza. Serce uderzyło o żebra ze zdwojoną siłą raz jeszcze i zatrzymało się na nienaturalnie długi czas. Mięśnie rozluźniły się gdy wtłoczone w płuca nerwowymi wdechami powietrze uciekało przez rozwarte usta.


Frietz zerwał się chwytając drzewiec halabardy i nadal pozostając nisko nad poszyciem skierował wzrok w stronę dźwięku zbliżających się kroków. Między czarnymi gałązkami dostrzegł nogi dwóch oprawców w których od razu zobaczył cel swojego ataku.
Zagryzł zęby i rzucił się do przodu. Kładąc się na ziemi wystrzelił broń tuż nad ziemią, tak by ostre, jak brzytwa żelazo wplątało się między stopy biegnącego. Nie chcąc tracić czasu na zabranie broni pozostawił ją między nogami ofiary i znów rzucił się w zarośla. Chciał zniknąć w nich bez śladu, ale coś chwyciło go za nogę. Niestety nie była to ręka szubrawca, którego zaatakował, ale jego topór.

Oleg wbił palce w udo powyżej rany i chociaż wył przez zaciśnięte zęby widząc, jak klinga wychodzi z mięsa pozostawiając otwór w którym zmieściłoby się pół dłoni z konsternacją czekał na falę bólu, która nie nadeszła. Czuł jedynie dziwne odrętwienie i ciepłą, lepką krew wypełniającą nogawkę spodni.

Zerwał się więc i dźgnął poderwaną z ziemi bronią w stronę bandyty, który już zdążył odwrócić się plecami. Jakież dopadło go zdziwienie, kiedy okazało się, że raniona noga jednak boli i to bardzo, a dodatku ledwo jest w stanie utrzymać jego ciężar. Upadając na kolano z grymasem na twarzy zdołał jedynie lekko musnąć uciekającego szubrawca.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 13-09-2017 o 11:14.
Morel jest offline