Roisin zmierzwiła brwi. Dziwne wymaganie, na kogoś kto pół godziny temu umierał przypięty łańcuchami do ściany. Przegrzebała plecak w poszukiwaniu szczotki i zaczęła powoli rozczesywać włosy. Spojrzała na Nata. Potem na elfa.
- To pułapka - powiedziała i skierowała swój wzrok na demonicę. Nie była fachowym złodziejem. W swoim życiu kradła głównie jedzenie, albo po to, żeby się na kimś zemścić, ale miała jako takie pojęcie o zasadach, które rządziły tą społecznością. Innymi pewnie też.
- Obietnice składają osoby równe sobie. My przed chwilą uratowaliśmy ci życie, tak mi się przynajmniej do teraz wydawało. Masz więc wobec nas dług wdzięczności, a Twoje życie należy częściowo od nas. Te-o-re-ty-cznie - wysylabizowała powoli, nie odwracając już wzroku od demonicy.
- Wyglądasz jak ludzkie dziecko, ale jesteś demonem. Nie znam się na tym, ale żyjesz pewnie dużo więcej lat niż ja, a twoje możliwości daleko przekraczają to, co ja w życiu dam radę osiągnąć. Po co ci nasza obietnica? Obiecasz nam bezpieczeństwo oraz to, że powiesz nam prawdę, gdy o coś cię zapytamy? Obiecasz na tego któremu służysz? Wtedy może się zastanowię, czy należy ci się coś jeszcze ode mnie.
Skończyła czesać włosy i upchnęła do plecaka zarówno szczotkę jak i buty podróżne. Na nogi założyła skórzane buty na cienkiej podeszwie. Takie, które zostawiają znacznie mniej śladów i pozwalają poruszać się po cichu. Nie ufała demonicy i na pewno nie zamierzała jej niczego obiecywać. Uratowała jej życie, to już całkiem sporo jak na jeden dzień.