John skradał się za nietypową parą zastanawiając co ma robić? Jax i Sonyia wydawali się ufać Raydenowi, więc i on powinien mu zaufać. Jednak cała ta magia sprawiała, że mężczyzna nie do końca wierzył w realność tego świata i całego tego turnieju. Jednak z drugiej strony, zaplątany tak bardzo w całą historię nie mógł tego wszystkiego ot tak odrzucić. ~ Gdzie jest Tong kiedy jest potrzebny? ~ rzucił po raz kolejny w myślach. Rozglądając się za partnerem. Gdy tylko zorientował się dokąd zmierza para, John był pewien - realne, czy nie, nie tak to powinno wyglądać. Jeśli była szybsza droga przedostania się do wieży niepostrzeżenie, Doe ruszy tam ostrzec ziemskiego wojownika, jeśli nie, będzie zmuszony podążać za Baraką i Sheevą. Tym razem jednak w bezpieczniejszej odległości. Wiedział gdzie ma zmierzać, wiedział, że tamci będą musieli poczekać na dogodną okazję. |