Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2017, 22:00   #433
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Kierowany przez Axela powóz mknął wzdłuż nabrzeża, podskakując na wybojach i kocich łbach. Szkiełko trzymał się kurczowo poręczy i usiłował nie wypaść, a z wnętrza pojazdu nie dochodziły już artykułowane dźwięki, a pojękiwania i krzyki bólu.

Nagle z mgły i ciemności, tuż przed głowami pędzących koni wyłonił się zamazany kontur, który w okamgnieniu przybrał postać mostu przerzuconego nad wpadającym nieopodal do Bögen potoku Hafenbach. Axel szybko ocenił szerokość i uznał, że jest wystarczająca aby się zmieścić, problemem była jednak prędkość powozu. Wjechanie z taką szybkością na most oznaczało co najmniej utratę koła...

Axel w oka mgnieniu ściągnął lejce, starając się wyhamować pojazd. Jednak manewr okazał się zbyt spóźniony. Konie w pełnym galopie wjechały na most, a za nimi powóz. Pojazd gwałtownie podskoczył, zachwiał się i przechylił, uderzając burtą w balustradę mostu. Koła z lewej strony zostały połamane, a powóz odbił się i w akompaniamencie kwiku wywracanych koni, uderzył w prawą balustradę, wyłamując ją.

Ex-strażnik wykazał się w tym momencie niebywałą zręcznością, puszczając lejce i skacząc z rozpadającego się powozu. Skoczył w lewo, lądując na ziemi i przeturlał się na bezpieczną odległość. Uderzenie o kamienie było bolesne, a co gorsza uderzył znów pokiereszowaną chwilę wcześniej nogą. Szkiełko miał mniej szczęścia - nie zdążył wyskoczyć i siła uderzenia cisnęła go przed powóz. Przeleciał nad końmi i uderzył w ziemię. Teraz leżał bez ruchu, nieprzytomny.

Pojazd, z wrzeszczącym ze strachu pasażerem przechylał się coraz bardziej i po chwili, ciągnąc konie spadł do płynącego dwa metry niżej potoku, grzęznąc w jego ocembrowanym korycie.


Oszołomienie spowodowane magią demona powoli ustępowało i Wolfgang odzyskiwał zmysły. Zobaczył klęczącego przed sobą Bernhardta i zbliżającego się do niego demona. Mag do końca nie był pewien, czy dobrze słyszy, ale wyglądało na to, że Bern oszalał. Demoniczna istota była już przy nim. Brała zamach był pozbawić Zinggera głowy. Wolfgang miał wrażenie, że demon mimo iż nie ma ust zdolnych do wyrażania mimiki, śmieje się. I w tym momencie Zingger poderwał się i pchnął mieczem w górę. Wprost w korpus demona.

Demon wrzasnął. Miecz wystawał z jego ciała, zagłębiony aż po rękojeść. Istota odskoczyła, a miecz, wyrwany z ręki Bernhardta pozostał w jej ciele. Potwór nie wdawał się w dalszą walkę, mimo iż nie był zraniony na tyle, by przestać istnieć w realnym świecie. Z zadziwiającą prędkością wyminął obu walczących z nim ludzi i pognał gdzieś w mrok, spowijający magazyny i zabudowania Ostendamm.


Lothar ocenił swoje szanse i zrezygnował z pomysłu stawania do walki z oprychami. Odwrócił się na owiniętej w onucę pięcie i rozpoczął odwrót na z góry upatrzone pozycje, czyli mówiąc językiem hołoty - wziął dupę w troki. Początkowo planował biec za powozem, ale na jego drodze wyrósł wysiadający z własnego pojazdu Johannes Teugen, który wzywał straż i swoich pachołków oraz wysypujący się z magazynu numer trzynaście rój bandziorów. Wszędzie wokoło przybywało dymu z płonącego magazynu. Gdzieś z tyłu rozlegały się krzyki i nawoływania pomocy przy gaszeniu pożaru. Po swojej lewej stronie mijał właśnie ogarnięte płomieniami i pełne dymu przejście między magazynem trzynastym i płonącą "14".
 
xeper jest offline