Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2017, 23:03   #61
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Walka z Wampirami - Berthold

Zwycięstwo bez strat własnych nad Wampirzym Władcą Harkonem, będące przecież wspaniałym darem od losu, wprawiło odkrywców w zbyt wielką pewność siebie. Kiedy Berthold odkrył w sarkofagu wampira, z kolejnych w mgnieniu oka wyskoczyło jeszcze kilka, a wydarzenia toczyły się z przerażającą, okrutną szybkością. Berthold, słysząć okrzyki kompanów nawołujące do przegrupowania, wycofał się prowadzącego do komnaty korytarza. Jeden z wojowników Harkona skoczył na niego, jego wypełniony kłami pysk wykrzywiony w krwiożerczym, nieludzkim grymasie. Wielki miecz szczęśliwie przeciął tylko płaszcz Bertholda. Lecz jego towarzyszom szło gorzej - straszliwa szarża wampirów powaliła Sylvaina i Weddiena, a odcięta głowa Eomunda, z obliczem zastygłym w wyrazie zaskoczenia, potoczyła się przez komnatę. Przynajmniej na dziką, niepokonaną Lexę mogli jak zawsze liczyć - z przeszywającym okrzykiem przebiła na wylot jednego z wampirów, a ognista moc Wolfganga zapaliła kolejnego.

Oprócz budzących się wampirów do komnaty wdarły się też mumie, o których słyszał że nawiedzają upiorne grobowce Khemri. Medyk, Erwin, a nawet Thora nawoływali do wycofania się, ale wampiry próbowały im to uniemożliwić. Wolfgang i Orrgar padli. Bursztynowy mag, któremu udało się wycofać z komnaty, przywołał całą moc swojego Wiatru. Chmara widmowych kruków opadła na nieumarłych, dziobiąc bezlitośnie ich plugawe ciała. Zauważył wybuch bomby, chyba Erwin ją rzucił. Eksplozja płomieni pochłonęła dwie mumie, a jeden z wampirów zawył płonąć. Ze zgrozą zauważył, że mumie oddzieliły walczącą jak demon Lexę od reszty towarzyszy. Padł też Erwin z rozprutym brzuchem.

Czując jak jego serce przepełnia dzika furia, Berthold przywołał kolejną chmarę kruków, które rozerwały na strzępy bandaże pozostałych mumii, powalając je. Pozostali przy życiu ciągnąc rannych wycofali się do poprzedniej komnaty, zaś Borridim, nie tracący głowy, zapalił olej, odgradzając ich od wampirów ścianą ognia. Krasnoludy wypiły przekazane im przez Aureolusa mikstury i wydawały się odzyskać siły, niezłomne jak przystało na przedstawicieli ich ludu. Z niepokojem czekali aż ogień zgaśnie i pojawi się pragnący ich krwi wróg...

- Utrzymać pozycje! - Krzyknął baron, widząc biegnące po schodach wampiry. - Nie cofniecie się przed wrogiem! Wyślijcie te pomioty z powrotem do piekieł lub zgińcie próbując.

Bertholdowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Natchnął serca kompanów dzikością Ghur, by bez lęku mogli pomścić kompanów i stawić czoła nieumarłym plugastwom, wrogom samego życia. Sam zmienił się w potężnego niedźwiedzia i z rykiem ruszył do schodów, by zasłonić drogę nacierającym potworom. http://www.imgion.com/images/01/angr...ng-its-jaw.jpg

Obok niego stanęły krasnoludy, Borriddim z toporem, Brokk z mlotem, na którym widział pulsującą mocą runę, obaj niewzruszenie trzymający tarczę, niczym kamienna opoka. Thora, chcąca pomścić siostrę, rzuciła się na wrogów z toporem.

Jeden z wampirów rzucił się z krwiożerczą furią na Barona i zanim ktoś z pozostałych zdążył zareagować, Kratengorg upadł na ziemię, strumień krwi wyplywał z jego śmiertelnych ran. Lecz zaraz został pomszczony. Rzucona przez medyka pochodnia podpaliła rozlany na szczycie schodów olej, dwa wampiry zaczęły wyjąc wić się w płomieniach, a następnie padły, by już nigdy więcej nie powstać.

- Dosyć tego! - Krzyknął w reikspielu odcięty od swych towarzyszy wampir. - Zabierzcie swoich rannych i wynoście się stąd, albo zabiorę jeszcze kilku z was ze sobą w zaświaty! - Powiedział, przyjmując defensywną postawę. Gotów był kontynuować walkę, ale miał też nadzieję, że intruzi skorzystają z propozycji i zdecydują się wycofać.

- A… kij… ci… w oko… zdechlaku! - Odpowiedział Borriddim metodycznie tłukąc nieumarłego toporem. Ogarnięci furią marynarze Thory rozerwali krwiopijcę na strzępy.

Pozostałe wampiry wycofały się do swojej komnaty, po chwili gdy ogień nieco przygasł, niedźwiedź-Berthold wraz z krasnoludami i Thorą, żądni zemsty za śmierć towarzyszy, rzucili się za nimi w pogoń. Jeden z nieumarłych wojowników stanął Bertholdowi na drodze, siekąc niedźwiedzią skórę mieczem do krwi. Przemieniony czarodziej zawył z bólu zwierzęcym rykiem, lecz nie zaprzestał natarcia, niedźwiedzia żywotność była większa niż jego własna, a ciosy mocarnych łap wepchnęły wampira do komnaty. Borridim i Brokk dopadli ostatnie dwa wampiry, które padły pod ich bezlitosnymi ciosami. Komnatę pełną zmasakrowanych i nadpalonych zwłok spowiła nagle cisza....
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 13-09-2017 o 23:19.
Lord Melkor jest offline