Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2017, 05:04   #1522
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec




Morrison słuchał co mówi ten aresztowany koleś. I to słuchał z jeszcze większym zaskoczeniem niż przed chwilą tego co proponowała czy mówiła Skye. Miał zamiar odpowiedzieć gnojkowi, że też nie będzie w tym nic osobistego jak mu będzie zakładał pętlę na szyję bo wątpił by Nowojorczycy podarowali dwa trupy u siebie. Ale gdy padł strzał to już w ogóle sytuacja obróciła się dookoła karuzeli. Wtedy odruchowo cofnął się o krok, zaparł jakby próbował odeprzeć cios i zaczął ściągać broń z ramienia. Jakoś tak odruchowo mu się skojarzył ten strzał z początkiem walki. Przestał w pół ruchu gdy pasek Vectorka miał już na gięciu łokcia. Popatrzył na leżące ciało z rosnącą czerwoną kałużą wokół siebie. A jednak! Foxy miała rację od początku! I Skye miała rację teraz! A im nie dowierzał, myślał, że przesadzają...

Ale teraz. Teraz było teraz. Z szeryfa przeniósł spojrzenie na ciało Kyle. I tak by go powiesili pewnie. Więc niby się nic nie zmieniało. Ale nie tak. Tak to się strzelali bandyci albo na porachunki na Pustkowiach. A nie ludzie z odznakami w klapie. Ci powinni działać inaczej by się właśnie jakoś różnić. No ale jak mieli coś na sumieniu i chcieli uciszyć świadka...

Morrison popatrzył na szeryfów. Szeryf i Chris. I jeszcze jechały dwa samochody to przynajmniej dwóch. A u nich? No on sam. Skye wydawała się radzić sobie w stresowych sytuacjach jak widział przy pościgu z pociągu. Na co można liczyć ze strony Foxy w takich sytuacjach nie wiedział. No i Cosmo. Ale nie oceniał zbyt wysoko jego możliwości bojowych po akcji z tamtymi chroniarskimi bandytami. Szeryf i jego ludzie też mogli nie być wysoka klasa ale jak kryli swoje tyłki pewnie byliby przynajmniej zdeterminowani. A liczebnie powiedzmy, że byliby równi co zapowiadało ciężką walkę o niepewnym wyniku. I o co? O zastrzelonego cyngla? Nie. Nie tu i nie teraz.

- Jasne szeryfie. - pokiwał w końcu głową prostując się choć po prawdzie był wściekły. Nagle wiele detali mu sięwyprofilowało pod kopułką ale czuł tam chaos. A nie mógł stracić panowania nad sobą bo się mogło bardzo szybko zrobić bardzo brzydko.

- Cosmo weź Foxy i podjedź tu bryką. - powiedział na ile zdołał spokojnie wskazując na miejsce tuż obok jakby chciał by właśnie tuż obok zaparkował pojazd. Musieli działać szybko nim ci dwaj gliniarza dojadą i zaparkują. Nie chciał się odwrócić plecami do tych dwóch by bał się, że będzie ich korcić do zlikwidowania pozostałych świadków. A gdyby Cosmo podjechał to z Foxy mogli by mieć na nich baczenia no i wskoczenie na pakę to byłby tylko moment. Do tego czasu on i Skye mogli jakoś szachować tamtą dwójkę z odznakami.

- Z odszkodowaniem nie wiem. To musi nasz szef zdecydować. Przekażę mu co pan powiedział. - odparł by jakoś odciągnąć uwagę szeryfa i go zagadąć nim Cosmo podjedzie tutaj z bryką.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline