Landrynka Gorąc... a do tego duszno jak w piekle, pomyślała Tanya, wachlując się kartami trzymanymi w dłoni. W gruncie rzeczy w ogóle nie miała ochoty grać w te głupie karty, ale co innego miała do roboty?
Zmierzyła wzrokiem, przepełnionym swego rodzaju pogardą, niejakiego AJ’a, odrzuciła ręką włosy, które opadły jej na plecy i odłożywszy wachlarzyk kart, zwróciła się do Andy’ego.
- Jak możesz być takim kompletnym ignorantem? – spytała nie oczekując żadnej odpowiedzi. – Powinniśmy się tym zainteresować, przynajmniej ze względu na to, iż nie mamy nic lepszego do roboty – stwierdziła, krzyżując ręce na piersiach. Czasami żałuję, że wybrałam taką drogę, a nie inną... Gdybym nie dała się ponieść emocjom, to z pewnością nie musiałabym się tak trudzić, żeby zarobić na studia!
Nie mogła sobie wybaczyć tego, co zrobiła... tego, że wyprowadziła się z domu, aby móc samodzielnie pracować na własne życie. Ale przecież robiła to, co tak bardzo lubiła...
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |