John zaatakował szerokim ślizgiem z nożycami. Baraka zwalił się na ziemię. Wypluł pył i zerwał się na nogi. Doskoczyl do Johna i chwyciwszy go za kark błyskawicznie zaczął dźgać go w pierś. Plując krwią komandos zatoczył się w tył, krew lała mu się po piersi.
Ale nie po to rząd władował tyle pieniędzy w jego szkolenie by kilka dziur w piersi miało go pokonać. Doskoczył i niskim kopem trafił w postrzelone udo Baraki. Baraka warknął i sieknął ostrzem. John w ostatniej chwili klęknął puszczając brzytwę nad głową. By błyskawicznie wyprostować się uderzając w podbródek. Tarkatianin przeleciał ze trzy metry i uderzywszy o ścianę osunął się po niej bezwładnie.
John upewniwszy się, że zębaty nie wstanie spojrzał na zabójcę. Na czas by zobaczyć niewielki przedmiot, który rzucił pod nogi czterorękiej. Eksplozja rzuciła ją w tył, John zdołał się schylić i zasłonić przed odłamkami. Cyrax zarzucił sieć na wstającą Sheevę i złapawszy za włosy trzasnął kilka razy jej głową o ziemię.
- To by było na tyle - mruknął i spojrzał na niespodziewanego sojusznika. - Dzięki, choć przyznam się, że jesteś jedną z ostatnich osób od której spodziewałem się pomocy. Rayden cię wysłał za mną?
Kopniakiem w twarz powalił wstającą z trudem shokankę. Wskazał wejście do wieży i rzekł: - Pogadajmy w drodze na dół, tu są za duże przeciągi. |