Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2017, 16:12   #317
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Do końca swojej warty przez głowę przetoczyła jej się nie jedna trudna i ciężka refleksja. W końcu poczuła jak resztki sił z niej uchodzą, a powieki robią się nie do zniesienia ciężkie. Rycerka podniosła się z trudem, próbując zignorować odrętwienie nóg i podeszła do Balthazaara by go zbudzić, gdy kilka mil na północ od ich obozowiska, na jednym z łagodniejszych zboczy dostrzegła bladozielone rozbłyski i aurę na niebie.
Venora poczuła zimny dreszcz gdy przez myśl przeszło jej, że zasnęła na warcie i teraz jest w swoim koszmarze. Ale uspokoiła się, bo widziała przecież Balthazaara. Podeszła do niego i opierając się o jego bok zaczęła go szturchać, lecz kątem oka cały czas spoglądała na zauważone zjawisko.
Jaszczuroczłek wzdrygnął się się nerwowo, gdy Venora wyrwała go z twardego snu.
-Już... - fuknął ledwie otwierając paszczę.
- Zobacz tam - szepnęła i wskazała ręką to, co wcześniej dostrzegła. - Obudzę Dundeina… - i mówiąc to ruszyła do krasnoluda.

Balthazaar zerwał się z głazu i wytężył wzrok.
-Co?! Co?... Co się dzieje?- kapłan rozejrzał się po obozie, po czym wejrzał na Venorę i zrozumiał, że coś jest nie w porządku.
-To jakiś rytuał…- warknął jaszczur, a sekundę później Dundein stał już obok niego -Tak! To typowe zjawiska optyczne dla nekromantycznej magii!- krasnolud potwierdził ich najgorsze obawy.
- Chyba pozostaje nam być w gotowości i liczyć, że to uda się przeczekać… - powiedziała Venora, ale sądząc po jej minie zupełnie nie chciała się zastosować do własnych słów. - Niech to diabły wezmą... Gdybym była pełni sił to moglibyśmy teraz go dopaść… - jęknęła.
-Nawet nie ma się gdzie skryć…- warknął rozjuszony Balthazaar ściskając w ręku swój dwuręczniak.
- Może... Zakradniemy się i zobaczymy z bliska co tam się dzieje? - zaproponowała Venora.

-To cmentarzysko trolli… Co tam się może dziać? Ktoś bawi się w stwórcę!- skomentował krasnolud, nie kryjąc niechęci co do tego pomysłu.
-Jak wygląda teren?- spytał Balthazaar.
-Całość jest w ogromnym kraterze, widzisz jego brzegi?- brodacz wskazał obręb kilkudziesięcio metrowego koła, w środku którego znajdowały się pulsujące światła. Jest tam dużo skał i trochę drzew…[/i]- wyjaśnił brodacz.
-Będzie się gdzie skryć…- zastanawiał się kapłan.
- Gdyby tak dopaść do nekromanty... To mogłoby szybko się skończyć... - Venora przyglądała się zupełnie jakby i sama miała tam zaraz pójść. - Pomóżcie mi założyć zbroję - dodała i ruszyła do Młota na którym złożony był jej pancerz.
-I że niby co ty planujesz? - spytał Dundein.
- No... Że będę z wami walczyć z tym nekromantą? - odparła zupełnie szczerze.
-A to my z nim mamy zamiar walczyć?- duchowny nie krył zdziwienia gładząc się nerwowo po brodzie.
- No jak nas zaatakuje... I Balthazaar tak się przygląda jak przed ruszeniem na nich - zaczęła się tłumaczyć.

-Nie. Krasnolud ma rację- odparł jaszczuroczłek -Spróbujemy się jakoś przedostać i skryć, jeśli w ogóle coś opuszcza te cmentarzysko.
- Ale na wypadek ataku wolałabym mieć coś na sobie - nalegała nadal Venora.
Balthazaar nie odpowiedział nic więcej, tylko prędko pomógł jej zakładać kolejne elementy pancerza. Z jego pomocą poszło bardzo sprawnie. Venora czuła jak elfia zbroja jej ciąży i zastanawiała się, jak to możliwe, że na co dzień tak lekko się w niej chodzi.
-Utrzymasz się w siodle?- spytał jaszczur.
- Tak, utrzymam - zapewniła gorliwie i sięgnęła po buzdygan, podając go Balthazaarowi. - Weź go. W razie walki z nieumarłymi więcej pożytku z niego będziesz miał niż ze swojego miecza - zapewniła go z troską w głosie.
-Zbliżmy się tam najpierw. Potem pomyślimy co dalej…- zaproponował jaszczuroczłek i tak też zrobili.

~***~

Trójka kompanów dotarła w okolice cmentarzyska najszybciej jak to było możliwe. Dundein ciężko dyszał opierając się o ogromną skałę, jakby zaraz miał wyzionąć ducha. Venora też poczuła chwilowy przypływ siły dyktowany rosnącym w ciele poziomem adrenaliny, ale wiedziała zarazem, że powinna uważać, bo jej stan wciąż pozostawiał wiele do życzenia. Piętno wampirzego dotyku to nie byle przelewki, do uleczenia zwykłym wywarem.
Teren cmentarzyska znajdował się w wielkim kraterze, lecz na całym tym terenie roiło się od wielkich głazów i obelisków.
-Podobno troll czuje, kiedy zbliża się jego godzina. Ci którzy pragną śmierci w spokoju przychodzą tu ciągnąc ze sobą swoje własne monumenty- syknął Moradinita.
-Ustały… Światła ustały- oznajmił Balthazaar skupiając uwagę kompanów.

W okolicy panowała cisza, a blade światło gwiazd i księżyca nieco ułatwiało nocne obserwacje. Zielona łuna nad kraterem zniknęła, choć smród był tak silny, jakby ktoś odkopał każdego pogrzebanego tutaj trupa.
-I co teraz? Ruszamy w drogę?- syknął brodaty kapłan.
- Kiedyś kultystów Bane'a podeszłam z kompanami na niewidzialności i zaatakowaliśmy gdy nie byli przygotowani - wspomniała Venora. - A teraz… - pokręciła bezradnie głową. - Chyba pozostaje nam się tu przyczaić i liczyć, że wybiorą inną drogę.
-Słyszę głosy…- syknął niespodziewanie Balthazaar. Smoczydło wskazało ruchem ręki, by jego towarzysze pozostali w ukryciu za wielkim głazem.
-Widzę dwie postaci, zmierzają w naszą stronę…- dodał prędko. Venora wychyliła lekko głowę zza głaz by zbadać sytuację na własne oczy.
Na udeptanej ścieżce spacerowym krokiem, w ich kierunku zmierzała dwójka osobników. Tajemniczy jegomość miał na sobie czarną, podartą szatę z zaciągniętym na głowę kapturem. Kroku dotrzymywała mu półorcza kobieta w jasnej, zadbanej sukni i kamizelce. W ręku trzymała drewniany kostur z ludzką czaszką osadzoną na górnym krańcu.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline