Człowiek planuje, a potem wszystko demony biorą.
Tym razem zawinił zbytni pośpiech, ale skoro brali nogi za pas i mieli sie znaleźć jak najdalej i jak najszybciej, to niekoniecznie musieli uważać na zakrętach.
No i sypnęło się wszystko, gdy powóz rozsypał się na kawałki, a to, co z niego zostało, wylądowało w potoczku, wraz z pasażerem, który miał się stać ewentualną kartą przetargową.
Axel podziękował wszystkim bogom za to, że zdołał zeskoczyć.
Podkuśtykał by sprawdzić, czy Szkiełko żyje, a potem, nie tracąc czasu na cucenie nieprzytomnego zszedł z mostka na dół, do wody, klnąc przy tym pod nosem ile wlezie. Do uratowana był tajemniczy pasażer; ewentualnie można było odciąć konie. Jeśli nie poskręcały sobie karków lub połamały nóg, można było je wykorzystać do dalszej ucieczki. |