Wreszcie młody adept magii odzyskał sprawność nad ciałem i umysłem. Demoniczna magia przestała nad nim panować i mógł wreszcie działać.
Teraz spostrzegł stojącego, a właściwie klęczącego Zinggera przy sobie. Ten oddawał się woli i kaprysowi demona.
~ Na Sigmara. Powaliło go?~ Lecz nim Wolfgang cokolwiek zrobił. Zanim zaczął łapać wiatry magii by spleść zaklęcie demon już był przy Bernhardtcie. Sługa Ranalda natomiast uprzedzając cios demona wbił swój miecz w cielsko stwora.
Techler zastygł słysząc wrzask jaki wydobył potwór. Nie mogąc nic robić odprowadził wzrokiem uciekającego demona i w końcu się ocknął.
- Ranald cię jednak lubi.- Rzekł do kompana, któremu zawdzięczał życie i możliwe iż także duszę.
Kiedy już dwaj kompani się ogarnęli zobaczyli przy magazynie 14 strażników.
- Pora się ulatniać. Rytuału raczej już nie przeprowadzi mając straż na karku i takie zamieszanie.- Zwrócił się do kompana. - Chodźmy sprawdzić co z reszta i spadajmy.- Dodał wskazując by obeszli magazyn 12 i wyjrzeli i w razie czego pomóc pozostałym.