Schowała kask, sprawdziła czy kufry po bokach maszyny są dobrze zapięte na niewielkie kłódki i dopiero wówczas poklepała motocykl, postukując paznokciami o wypolerowaną karoserię. Uśmiechnęła się do maszyny, jakby była żywym człowiekiem i rzuciwszy jej ostatnie tęskne spojrzenie, wyszła z pociągu, zasuwając za sobą drzwi wagonu. Zadarła głowę spoglądając w niebo, chmury wciąż nabrzmiałe od deszczu, nie chciały odpłynąć wraz z wiatrem. Wciągnęła w płuca niezbyt czyste, ale za to wilgotne przez ulewę powietrze, rozkoszując się zapachem, jaki pozostawiał po sobie deszcz. Przeczesała, kasztanowe, czesane wiatrem włosy, podrzucając je do góry i strzepując z ich końcówek krople. Nałożyła na uszy staromodne słuchawki i wcisnęła przycisk na walkmanie, który miała dopięty do paska od spodni. Szara chustą znów zrobiła za kaptur, osłaniając ją od deszczu. Zrobiła piruet, przy pierwszych
dźwiękach, starej piosenki, a sprzączki przy ciężkich butach zadzwoniły rytmicznie. Rozchlapała wodę z kałuży. Na wargach Wścieklizny zagościł łobuzerski uśmiech, a dziewczyna miała bardzo dobry nastrój - ten wieczór zapowiadał się całkiem przyjemnie, nawet pogoda nie mogła go zniszczyć.
-
Making love out by the lake to our favorite song. Sipping whiskey out the bottle not thinking 'bout tommorow... - zanuciła pod nosem w momencie gdy przekroczyła próg ambolatorium nonszalancko opierając się o drzwi. Popatrzyła po obecnych z niebezpiecznym błyskiem w oku.
-
Chyba nie macie, zamiaru zaczynać beze mnie, co? - dało się słyszeć ciche klik, gdy Wściekła zatrzymała odtwarzanie taśmy w walkmnanie. Zrzuciła z uszu słuchawki i ściągnęła z łepetyny chustkę, wsadzając ją do tylnej kieszeni spodnim, tak by zwisała swobodnie i mogła się wysuszyć. Zaraz też posadziła zadek, na czymś, co znalazła w zasięgu wzroku, a nie wyglądało na coś, co mogłoby się rozpaść pod jej tyłkiem.