Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2017, 23:30   #173
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Alice była potwornie zmęczona, każdy przystanek był dla niej błogosławieństwem, ale im szybciej musieli iść, tym gorzej się czuła ze swym barkiem. Przypominało jej się jak kiedyś, dawno temu w młodości spadła z drzewa i zwichnęła sobie nogę. Ból był podobny, ale teraz zmuszona była ruszać się dużo więcej niż wtedy. Wtedy ktoś jej pomógł, a teraz nie miała skąd liczyć na pomoc… Jedyna osoba, która mogłaby jej teraz pomóc była w jeszcze gorszym stanie niż ona sama, więc Harper nie śmiała nawet narzekać na to, że coś ją boli.

Gdy znaleźli się w podziemnej jaskini z wodą, śpiewaczka poczuła się nieco swobodniej. Zdecydowanie pomogło też to, że nie słychać było tupotu tych, którzy najpewniej ich ścigali. Dziewczyna rozejrzała się po całej sali i w końcu uniosła wzrok w górę, skąd przebijało się do nich słońce. Powierzchnia była tak blisko, a jednak tak boleśnie dla nich nieosiągalna. Alice tak jak i Sharif zaraz zwróciła wzrok na płaskorzeźbę. Zahipnotyzowana jej wyglądem, powolutku zaczęła iść bliżej w stronę wody, ale zatrzymała się tuż na jej brzegu. Rozejrzała się zaraz dokładniej po sali, czy były tu jeszcze jakieś wyjścia poza tym, którym tu weszli? Wydawało się, że nie. Jaskinia miała kształt koła, jednak jej brzegi nie były równe i niewielkie przejścia mogły kryć się za nawisami skalnymi i cieniami. Musieliby przejść dookoła pomieszczenia i dokładnie zbadać jego obwód. Alice wyciągnęła kompas i zerknęła na jego awers. Czy nadal szalał, czy już miał dość? Wciąż zachowywał się dziwnie, jednak inaczej niż przedtem. Wcześniej wskazówka rytmicznie podążała w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Teraz była znacznie bardziej chaotyczna i drgała niezdecydowana. Co chwilę jednak wskazywała w stronę płaskorzeźby. Nigdy nie pozostawała w jednym miejscu na dłużej niż sekundę, choć Alice nie poruszała się.
Gdzie oni byli i co miała znaczyć ta płaskorzeźba? Tyle pytań i żadnych odpowiedzi…

Mimo wyczerpania Sharif Khalid starał się nie tracić za wiele z ostrożności. Wchodząc do jaskini zdołał jeszcze przeczesać otoczenie promieniem światła latarki, którą z niemałym trudem trzymał w postrzelonej ręce. Z kolei za świetlistym okręgiem podążała lufa zdobycznego pistoletu. Jak się okazało tak skrupulatne środki bezpieczeństwa nie były konieczne. Nic mu tu nie groziło, a przynajmniej takie miał odczucie.
Zatrzymał się, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Z upragnieniem wpatrywał się w zbiornik wody, jednak podzielał jeszcze uwagę między płaskorzeźbę a Alice, którą cały czas starał się mieć na oku. Była ranna i potrzebowała pomocy, Sharif o tym wiedział. Jednak dzielna pani Detektyw nie dawała tego po sobie poznać, za co Irakijczyk ją podziwiał. Z tego co wiedział i czego się domyślał, nie miała przeszłości militarystycznej, a mimo to potrafiła w sytuacji zagrożenia zachować trzeźwy umysł i nie ulegała przerażeniu, tak jak większość cywili zrobiłaby to na jej miejscu. Detektyw przez chwilę zastanawiał się, czy bez jej pomocy zabrnął by tak daleko.
- Uważaj - odezwał się pierwszy, przystając obok jej lewego ramienia. - Może być głębsza, niż nam się wydaje - kiwnął brodą w stronę wody. Zaraz jednak zaciekawiony przeniósł spojrzenie na trzymany przez nią kompas. W tym właśnie momencie szklana szybka kompasu pękła z głośnym trzaskiem i wskazówka przestała wirować. Alice, nie spodziewając się tego, upuściła bezużyteczny przedmiot. Ten zaczął zsuwać się po pochyłej powierzchni w kierunku jeziora.

Harper zaskoczona dziwnym zachowaniem kompasu wydała ciche piśnięcie, które i tak rozniosło się echem po skalnych ścianach jaskini, a gdy kompas upadł i zaczął ‘uciekać’ do wody, rudowłosa opadła na kolano i sięgnęła po niego lewą ręką, nie zwracając uwagi na to, że nie czuje wcześniejszego bólu ramienia. Może i kompas był teraz bezużyteczny, ale wolała, by nic nie wpadło do wody, nim nie upewnią się, że wszystko z nią w porządku. Nie odzywała się jeszcze do Sharifa, na razie przejęta tym dziwnym znaleziskiem. W ostatniej chwili zdołała go pochwycić. Spostrzegła, że jego tarcza jest… kompletnie przepalona. Tak bardzo, że nie mogła nawet odczytać oznaczeń stron świata. Samo urządzenie jednak nie było gorące. Wnet co innego zwróciło jej uwagę. Znalazła się tak blisko jeziora, że miała lepszy widok na to, co znajduje się w jego toni. Choć z drobnego otworu w suficie nie padało dużo światła, to doskonale odbijało się od złota znajdującego się na dole. Niestety nie mogła dostrzec, czy były to monety, nieoszlifowany surowiec czy też biżuteria.

Sharif tylko przyglądał się Alice, jednak schował pistolet za pasek spodni i wyciągnął lekko rękę, jakby gotowy, by złapać towarzyszkę, gdyby i ona miała się osunąć do wody.
- W porządku? - zapytał i zmarszczył czoło, widząc jak rudowłosa wpatruje się uparcie w toń, jakby coś tam miało być.

Alice widząc złoto na dnie zmarszczyła tylko brwi i zamrugała kilka razy, czy aby na pewno jej się nie przewidziało. Zaraz potem znów zerknęła na kompas, a potem znów na wodę. Na koniec zwróciła wzrok na Sharifa
- Kompas… Jego szkiełko jest przypalone. A na dnie jest złoto. - skinęła na wodę, by znów tam spojrzeć. Tym razem prócz złota dostrzegła również szarość. Wydawało się, że na dnie znajdowały się bardzo stare kości. Wyglądało na to, że znaleźli się w bardzo starym miejscu kultu. Alice podniosła się jednak zaraz ostrożnie, by nie ześlizgnąć i wsunęła popsuty przedmiot do kieszeni.
- Musimy znaleźć stąd jakieś wyjście… Jak się czujesz? - zapytała ponownie spoglądając na towarzysza.

- Całkiem… bezboleśnie bym powiedział - odparł, cofając rękę. Jeszcze raz potoczył spojrzeniem po tafli wody, jednak zaraz mimo woli uciekł wzrokiem na drugi koniec jaskini.
- Myślisz, że to Paraspatium? - powiedział zamyślony i kiwnął głową w stronę płaskorzeźby.

Alice przechyliła głowę i spojrzała na płaskorzeźbę.
- Nie wiem. Nie wyczuwam. - odparła trochę tym faktem zmieszana. Zaczęła więc iść w stronę płaskorzeźby, uważając by o nic się nie potknąć, ani nie wpaść w jakąś ukrytą dziurę. Może z bliska dowie się czegoś więcej?

Sharif nie miał zamiaru stać nadal i przyglądać się, jak partnerka się od niego oddala, nie wspominając, że dziwny relief i w nim musiał wzbudzić zainteresowanie. Dlatego też sapnął i przyśpieszył kroku, by się z nią zrównać.
- Trzymajmy się bliżej ściany. Kamienie mogą być śliskie w niektórych miejscach - zaproponował.

Alice posłuchała go i szła bardzo ostrożnie, aż nie podeszła spokojnie praktycznie do samej płaskorzeźby. Zadarła głowę, by na nią popatrzeć. Tym razem spostrzegła również duży napis wyryty na samym dole. ILMATAR. Wyraz zdawał się podpisywać wyłaniającą się ze skały kobietę. Posiadała klasyczne, obfite kształty, które przypominały Venus z obrazu Boticellego. Krągłe piersi, kuszące biodra. Jedynie twarz nie wyglądała na zbytnio atrakcyjną, choć było to raczej spowodowane nieperfekcyjnym kunsztem wykonawców niż pierwotnym zamysłem. Na jej kolanie spoczywał ptak, który z bliska wydawał się podobny do kaczki. Bogini podnosiła ręce do góry. W jej dłoniach spoczywał odłamki jaja, z którego powstawało… wszystko. Płaskorzeźba nie wydawała się dotknięta przez ząb czasu. Być może rzeczywiście była Paraspatium, jak to sugerował Sharif. Coś jednak dodatkowo męczyło Alice, choć w pierwszej chwili nie była pewna, co miała na myśli. Wtem jednak sobie przypomniała. W łodzi premiera Holkeriego znalazła gruby tom - Kalevalę - kiedy szukała dokumentów, które pozwolą im zacumować w porcie Suomenlinny. Na stronach książki spisano poemat zawierający całą mitologię fińską. Jednym z pierwszych rozdziałów było stworzenie świata. Uczyniła to bogini Ilmatar. Wyglądało na to, że znaleźli się przed płaskorzeźbą przedstawiającą właśnie to wydarzenie.

Alice uniosła brwi, kiedy oświeciło ją, na co patrzy
- Już wiem… To postać z mitologii. ‘Stwórczyni świata’... - rzuciła spokojnym tonem. Po czym poniesiona impulsem podniosła rękę, by dotknąć powierzchni płaskorzeźby. Skała była bardzo gładka i wypolerowana. Harper muskała czubkiem palców powierzchnię reliefu, lecz równie dobrze mogłaby głaskać belę aksamitnego materiału. Wyglądało na to, że twórcy dzieła poświęcili wiele czasu i uwagi na jego doskonalenie - nie licząc tej nie do końca udanej twarzy. Postać Ilmatar promieniowała swoistą, magiczną aurą, która zapierała dech w piersiach. Gdyby ludzkość dowiedziała się o tym miejscu, z miejsca stałoby się ono ikoną światowej kultury obok takich cudów jak piramidy, sfinks, wiszące ogrody Semiramidy, czy Stonehenge.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=pe79ykRMPi0[/MEDIA]

Sharif pochłaniał każdy skrawek dzieła wzrokiem, najwidoczniej zafascynowany tym, co widział. Może chodziło o kształty kobiety, a może kryło się w tym spojrzeniu coś więcej. Kiedy Alice wypowiedziała słowo “Stwórczyni świata”, Irakijczyk dosłownie wstrzymał oddech i pobladł, jakby nagle z jego okaleczonego ciała spłynęło jeszcze więcej krwi. Przyłożył drżącą prawą dłoń do skroni i pochylił głowę, jak gdyby ta zaczęła pulsować nowym bólem. Jednocześnie starał się trzymać za plecami kobiety badającej płaskorzeźbę, tak by od razu nie spostrzegła jego reakcji.
Nagle zacisnął dłoń w pięść, przy czym jego spojrzenie stało się zimne niczym stal. Ciało Detektywa zamarło na ułamek sekundy, niczym posąg wyrzeźbiony w marmurze. Posąg przedstawiający skorupę człowieka, w którego oczach zapłonęło… szaleństwo.
Bez ostrzeżenia dobył wsunięty za pasek pistolet i trzymając go kurczowo, zamachnął się rączką, celując w głowę stojącej przed nim Alice Harper.

Usłyszała za sobą ruch Sharifa, nieco inny niż wcześniej. Wyłapywała takie szczegóły, w końcu miała bardzo dobry słuch
- Sharif? - zapytała odwracając głowę w jego stronę tylko po to, by zobaczyć cień jego przesuwającej się w jej stronę ręki, która na moment przysłoniła jej źródło światła w postaci snopu, który wdzierał się do jaskini przez sufit. Nie była wojownikiem. Zaskoczył ją. Uderzenie było bardzo bolesne i celne, trafiając gdzieś z góry w skroń śpiewaczki. Zagłuszający pisk rozszedł się po jej uszach i głowie, kiedy aż cała pochyliła się, łapiąc za trafione miejsce i chybocząc na nogach. Nie rozumiała co tu się stało, a ból który ją oślepił w ogóle nie pomagał. Zachłysnęła się powietrzem i zacisnęła mocno powieki licząc na to, że straci przytomność nim nastąpi drugi cios.

Sharif był silny i niepowstrzymany, a Alice kompletnie nie spodziewała się ataku z jego strony. Rączka jego pistoletu skutecznie wybiła świadomość z umysłu Harper. Kobieta zdążyła jedynie częściowo obrócić się, lecz to wystarczyło, aby nawiązała z Sharifem kontakt wzrokowy. Jej oczy - za którymi kryło się kompletne niezrozumienie - powoli zamknęły się. Kobieta usunęła się prosto w objęcia swojego oprawcy.

Mężczyzna sapnął, kiedy w jego ramiona wpadła niedoszła przyjaciółka. Pomimo uderzenia w głowę nie pozwolił, by stała się jej dalsza krzywda związana z upadnięciem na podłogę. Zamiast tego ułożył ją delikatnie na kamieniach, mało rzec, nadal niewygodnych. Następnie odłożył swój pistolet i zdjął plecak, by wyjąć z niego opaski zaciskowe. Jedną otoczył jej nadgarstki, zapinając pewnie, jednak na tyle luźno, by nie odciąć dopływu krwi do dłoni. Drugą wykorzystał podobnie, traktując jej kostki, tak, by nie mogła przebierać nogami. Wszystkie ruchy wykonywał szybko i sprawnie. Był wyraźnie ożywiony. W niczym nie przypominał tego słaniającego się na nogach Sharifa z korytarza po strzelaninie. Najwidoczniej nowy zastrzyk adrenaliny napędzał go do działania. Na koniec ułożył Alice na boku, plecami skierowanymi do płaskorzeźby, przy okazji pozbawiając ją broni.
Kiedy pani Detektyw została już zabezpieczona, przykucnął przed nią i niemal opiekuńczo odgarnął włosy z jej twarzy, tak by mógł się jej lepiej przyjrzeć.
- Budzimy się - szepnął do niej, głaszcząc ją kciukiem po policzku.

Alice długo nie budziła się. Mijały sekundy, które zlepiały się w minuty. Dopiero po dwóch kwadransach poruszyła się. Piękne rude włosy w międzyczasie ponownie zdążyły zsunąć się na twarz kobiety, mimo że Khalid je wcześniej odgarnął. Z ich powodu prawie nic nie widziała, kiedy odzyskała świadomość.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 13-01-2018 o 17:58.
MTM jest offline