Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2017, 10:55   #83
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przed Aresztem
Vex podeszła do Sama, wycierając dłonie w szmatę. Czuła się cholernie źle. Była pewna tego co robiła Angie gdy oni starali się uruchomić tego złoma. Była zła na blondie, ale przede wszystkich z jakiegoś irracjonalnego powodu było jej cholernie żal Sama. Czuła jak jej wszystkie gadkowe zdolności idą się pieprzyć, prawdopodobnie na tyłach czarnego vana. Zmusiła się do jakiegoś słabego uśmiechu spoglądając z dołu na wujaszka.
- Powinien przez chwilę działać, ale jeśli wieczorem nie zatrzymamy się w jakimś suchym miejscu, najlepiej z dostępem do smaru, to czeka nas znowu szukanie fury. - Opuściła głowę. Kurwa, jeśli mu nie powie to Sam nie będzie wiedział, że coś nie jest ok. Ale czuła, że to już sprawa Angie powiedzieć wujaszkowi, że ma go w dupie. Poczuła jak zasycha jej w gardle. - Boję się, że… Spikowi też może się coś stać, pewnie jakby jechał na pace, dałby radę, ale jak nie… będę musiała się o niego zatroszczyć. - Słyszała jak jej głos się łamie, na myśl o ukochanym przyjacielu. Gdyby mogła mieć na to wszystko wyjebane. Mieć w dupie Sama, Angie z jej idiotyczną miłostką do popierdolonego świra. Ale nie miała. Martwiła się o tego wyrośniętego blondyna i jego postrzeloną córeczkę. A tak po prostu dogadałaby się z Rogerem, skorzystała z podwózki do przystani… szlag w ogóle by jej tu nie było. Poczuła jak łzy zbierają się jej pod powiekami.
- Nie wiem co mam robić… nie poproszę tego chuja o pomoc. - Zacisnęła pięści na szmatce i po chwili dodała cicho. - Nie jestem w stanie nawet zagadać z Angie by go poprosiła.

- Suche miejsce? No pewnie by się przydało nam wszystkim. - najemnik zgodził się kiwając głową ale popatrzył na widoczny teren. Wody to było po horyzont. Chociaż od południa, skąd przyjechali nie było się co dziwić bo tam była rzeka. A na północy zaczynała się linia budynków więc niezbyt było coś widać co jest dalej i jak głęboko woda tam sięga. Spojrzał w dół na stojącą przed nim kobietę. Położył jej dłoń na ramieniu w opiekuńczym geście. - Nie przejmuj się ja z nim pogadam. - powiedział uśmiechając się pocieszająco. Potem by nie rzucać słów na wiatr ruszył w stronę furgonetki. Przy niej stała w otwartych drzwiach kierowcy Melody ale coś zwlekała z wejściem do środka.

Vex odprowadziła Sama wzrokiem, przygryzając wargę. Ciekawe czy Angie mu powie...w sumie i tak pewnie się domyślał. Obróciła się w stronę Patyczaka i jego siostry.
- Zaraz wracam, idę po Spika.

Brodząc w wodzie ruszyła w stronę budynku, czekało ją jeszcze pakowanie rzeczy i ładowanie ich na motocykl. Starała się skupić na czymkolwiek by nie myśleć o tym jak bardzo ją zirytowała blondynka. Czemu w ogóle reaguje w ten sposób? To nie powinna być jej sprawa. Ruszyła na górę w stronę pokoju gdzie nocowali. Niby była tą ciocią, ale co może zrobić skoro Angie nie słucha. Sama miała podobnie, potem bolało jak cholera, ale najwyraźniej musiała się tego nauczyć na swojej skórze. Tyle, że teraz bardziej zależało jej na Samie.

Dokładnie spakowała rzeczy, umieszczając batony w bocznych kieszeniach juków. Sam, co prawda, zachowywał się jakby nie był zły. Przynajmniej nie na Angie. Nawet jakoś zniósł te zachowanie Rogera rano. Załadowała juki na Spika i przypięła je dokładnie, jednocześnie wykonując kolejny przegląd motocykla. Dopiero po tym odpaliła silnik i zjechała na dół.

Przegląd się Spike’owi na pewno przydał. W dzień było widać ten cały kurz i błoto jakie dostały się do zakamarków mechanizmów, i tych ukrytych i tych całkiem na zewnątrz. Nie dość, że pozostawione same sobie w dłuższej perspektywie przyspieszały korozję to zwyczajnie nie zbyt uroczo wyglądały. Poza tym jednak motocykl wydawał się być tak sprawny i niezawodny jak zazwyczaj. W przeciwieństwie do maszyny jaką odpalała przed chwilą w motocyklu bak był jeszcze zdecydowanie bardziej pełny niż pusty. I zużywał paliwo wolniej niż większość nawet małych i uważanych za oszczędne czterokołowców to jednak zużywał. Problem więc był podobny jak w Fordzie na zewnątrz tyle, że nieco bardziej oddalony w czasie z tym uzupełnieniem baku.

Sam zjazd po schodach dawał te uczucie ekscytacji jakie mógł chyba poczuć i zrozumieć ktoś kto wychował się w Mieście Szaleńców i stolicy motoryzacji jednocześnie. Koła zadudniły na kolejnych schodach przekazując swój rytm na pojazd i jeźdźca. Na dole trzeba było błyskawicznie pójść w skręt zamiatając tylnym kołem po śliskiej od mułu i błota podłodze budynku by nie zderzyć się ze ścianą. Ale udało się. Został ostatni kawałek do przejechania pod drzwi. Został ten kawałek z wodą.

Vex poczuła się odrobinę lepiej czując znajomą adrenalinę. Gdyby tylko mogła choćby przez chwilę poszaleć ze Spikiem, pewnie te wszystkie smuty i złości by zniknęły. Podjechała do wejścia, jednak nie zjeżdżała do wody. Wydobyła z tylnej kieszeni szmatę i zaczęła czyścić motocykl, obserwując to co działo się przy autach, szczególnie skupiając uwagę na czarnym vanie. Dłoń ze szmatką powoli sunęła zgarniając zaschnięte błoto. Wiedziała, że to co robi jest bezcelowe, bo zaraz i tak wjedzie do wody, ale choć odrobinę rozluźniało to jej napięte nerwy. Tak jak wcześniej do złomka, odzywała się teraz szeptem do swojego motoru.
- Skarbie teraz przez chwilę ciężko, ale potem obiecuję, że poszukam ci jakiejś suchej szosy. Wpadniemy może do Doca na smarowanie, kto wie może nawet trafi się jakieś WD40.

Vex miała wrażenie, że jej mechaniczny przyjaciel zamruczał z zadowolenia na taką obietnicę. Przy furgonetce sytuacja nieco się wyklarowała. Nie słyszała dokładnie co mówił Sam ale widocznie rozmawiał głównie z Angie. Rogera nie słyszała ani nie widziała. Gdy podszedł do bocznych drzwi vana i je otworzył we wnętrzu ukazała się nastolatka. Zaś ogromna sylwetka najemnika odsłoniła kocią rodzinę na siedzeniu kierowcy gdzie kocia mama żarliwie czyściła futerko jakiejś kociej pociechy. Zaraz do drzwi podeszła dotąd oparta o maskę Melody i stanęła bo pewnie koty blokowały jej zajęcie miejsca kierowcy. Idąc do bocznych drzwi Sam uniósł kciuk do góry w stronę motocyklistki i puścił jej oczko więc chyba było dobrze. Melody też coś mówiła, o podjechaniu do drzwi. Gdyby naprawdę podjechała to wjazd do vana byłby już całkiem prosty. Gdyby znaleźć jakąś dechę czy coś podobnego może nawet by się udało wtoczyć tam Spike całkiem bez namaczania. No i toczenie po prawie równym poziomie z wejścia do podłogi furgonetki było łatwiejsze niż z zalanej po prawie kolana wody w górę do tej podłogi.

Motocyklistka posłała Samowi całusa po czym schowała szmatę, do torby z narzędziami i rozejrzała się za dechą, którą były zasłonięte drzwi. Czuła lekkie zdenerwowanie na myśl o siedzeniu z Rogerem i ewentualnie Angie w jednym vanie, z drugiej strony nie wyobrażała sobie, że mogłaby zostawić Spika samego. Westchnęła ciężko, najwyżej będzie udawać, że śpi, czy coś w tym stylu.

Vex widziała jak toczy się rozmowa między wujkiem a jego podopieczną. Skończyło się na tym, że on wziął większosć kotów i poszedł zanieść je do osobówki a ona wzieła jednego, schowała za koszulkę i minęła Vex idąc na tyły domu a potem schodząc do piwnicy. Sam w tym czasie umościł zwierzaki na tylnym siedzeniu osobówki i oparł się o maskę składając swoje ramiona z zamyślonym wyrazem twarzy. Melody skorzystała z okazji i uruchomiła furgonetkę. Nieco wyjecała na zatopiona drogę, potem cofnęła i zatrzymała się jakiś krok od wejścia. Zostawało samo umieszczenie Spike w furgonie.

Zaniepokoiło ją, że wiecznie rozgadana Angie minęła ją bez słowa. Co się właściwie stało? Niby sama była na nią lekko zła, ale... westchnęła ciężko i wydobyła rozwaloną pryczę z jednego z pomieszczeń i ułożyła ją jak pomost pomiędzy samochodem a wejściem do budynku. Ostrożnie przeprowadziła po nim Spika i ustawiła go wewnątrz vana.
 
Aiko jest offline