Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2017, 11:01   #84
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Angie i Wujek i knuja i futerka i bryk i jeszcze czarna piwnica i rzeczy pana żula

Porządki zajęły dużo czasu, ale Angie była zadowolona z efektu. Podłoga przestała przypominać czerwone lustro, bzykaczy też jakby się mniej zrobiło. Część wygoniła szmatką, naganiając je do wyjścia z bryka na otwarty teren. Nie potrzebowali ich, do tego irytowały i były brzydkie. Jakoś much blondynka nigdy nie lubiła, co innego pająki! Ale ich tu akurat nie znalazła…
Po ostatnim tulaniu, czy jak to wujek nazywał jakoś na “s”, czego zapomniała, pan z obrazkami zawinął się w kokon i poszedł spać jakby znajdował się w bezpiecznej jaskini głęboko pod ziemią. Nie przeszkadzało mu szuranie i chlapanie złą wodą. Spał jak kamień i dobrze. Potrzebował odpocząć po ciężkiej nocy pełnej uciekania, strzelania, śpiewania, klekotania i wycinania serc. Musiało być męcząco - czerwone rozbryzgi dziewczyna znalazła nawet na ścianach, tym bardziej ich robiciel potrzebował odpoczynku, więc spał, a ona w samych majtkach, żeby nie pobrudzić ubrania, doprowadzała podłogę do porządku. Skończyła na chwilę przed pojawieniem się knui. Na pytanie o koty Angela wzruszyła ramionami.
- Gniazdują - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, ale że miała do czynienia z knują to jej wyjaśniła, bo chyba coś wolno myślała - Było czerwono na ziemi. Po Tess. Nie mogły tam leżeć, bo by się pobrudziły. Skończę to je przeniosę. Możesz iść jeszcze parę minut być bezużyteczna gdzieś indziej? - warknęła przez zaciśnięte zęby, rzucając niechętne spojrzenie przez ramię. Gapiła się tak dłuższą chwilę aż skrzywiła się, przymykając oczy. Wujek też nie lubił pana z obrazkami, ale jakoś mówił do niego mu tego aż tak nie pokazując. Przełykając wielką gulę w gardle i walcząc o każdą głoskę, zmusiła mięśnie do ułożenia w czymś pokroju uśmiechu i odpowiedziała neutralnie - Zaraz skończę… Melody... poczekaj. Było czerwono i bzykaczy dużo. Jeszcze więcej by się zeszło, a tak da się jechać i… - naraz zbystrzała, wyciągając szyję żeby zobaczyć postać za knują do której uśmiechnęła się szeroko.

- Gniazdują? - Melody uniosła lekko brew patrząc w głąb maszyny na prawie nagą nastolatkę. Chyba nie do końca łapała o co jej chodzi. Za to przy byciu bezużyteczną ze złości rozdęła nozdrza i wyglądało, że coś powie albo zrobi. Jednak gdy końcówka wypowiedzi Angie zabrzmiała bardziej znośnie na chwili zaciskana warg w grymasie złości się skończyło. Trochę pomogły same koty. A dokładnie jeden który sądząc po cichym chlupocie wypadł z siedzenia do wody. Brunetka spojrzała w dół na nagle piszczące stworzonko.
- Nie mogą tu zostać. Muszę sprawdzić maszynę by Roger się teraz do niczego nie nadaje. - powiedziała schylając się po piszczącego kociaka pewnie bezradnie kotłującego wodę łapkami. Podniosła się do pionu i położyła mokre nieszczęście do kociej rodziny a potem odeszła od drzwi wyjmując po drodze papierosy z kieszeni.

Zostawiła otwarte drzwi a jej miejsce zajął wujek. Zajrzał do środka i zobaczył to samo co Melody przed chwilą. Gdy dojrzał nozdrza też mu się poruszyły a szczęki zacisnęły.
- Ubierz się Angie. Nie lataj tak tutaj w samych gaciach. - powiedział oschle wyraźnie niezadowolony z tego co zobaczył. - On śpi? - zapytał patrząc na przykrytego kocem nieruchomego Rogera.

Uśmiech zszedł z twarzy nastolatki, na jego miejscu pojawił się smutek. Wytarła dłonie o oparcie krzesła i sięgnęła po ubranie, patrząc na wujka spode łba.
- Było brudno, jakbym została w ubraniu to ono też byłoby brudne - wyjaśniła bąkając pod nosem. Stanik wyglądał fajnie ale zapięcie go na plecach było trudne i szło jej bardzo opornie. Zrobiła więc proszącą minę i rzuciła nią w blondyna.
- No tak, śpi. Jest zmęczony to poszedł spać. Sprawdzimy jeszcze coś przed wyjazdem? Chciałam… z tobą… no pomówić i… tak no - wzruszyła ramionami wyraźnie zbita z tropu.

- Na brudne ubrania to jest pranie Angie. Masz przecież co na zmianę. - wujek dalej wydawał się nieprzekonany co do tłumaczenia podopiecznej sprawnie zamykając zapięcie stanika na plecach Angie. Nie podniósł głosu, nie robił gwałtownych ruchów nawet twarz była dość oszczędna w grymasy ale nastolatka wyraźnie czuła, że nie jest zadowolony. Wrócił spojrzeniem do śpiącego Rogera. - Chciałem z nim pogadać czy możemy zaparkować motor Vex tutaj. - powiedział jakby zastanawiał się czy budzić faceta jakiego wyraźnie nie lubił.

- Wsadzajcie śmiało. Podjadę pod wejście. Tylko zabierzcie te koty z siedzenia. - wtrąciła się Melody jaka oparła się o maskę furgonetki więc słyszała pewnie przynajmniej to co wujek mówi. Machnęła lekko ręką mówiąc do tego niedbałym głosem. Wujek spojrzał na boczno - tylny profil jej głowy i chyba to go przekonało.

- Dobra to niech będzie. - kiwnął głową i znowu spojrzał w głąb kufra furgonetki. - Angie przenieś gdzieś te koty. - powiedział zadowolony, że problem znalazł rozwiązanie. Uniósł dłoń by pewnie pogłaskać futerka. - No i chodź. Powiedz o czym chcesz pogadać. - podniósł głowę odchodząc od szoferki i otworzył boczne drzwi vana by nastolatka mogła przez nie wyjść. Melody odkleiła się od maski i wróciła do miejsca przy drzwiach kierowcy czekając kiedy blondynka zrobi miejsce zabierając kocią rodzinę gdzie indziej.

Znowu się nerwił i znowu przez nią, a ona nie wiedziała dlaczego. Przecież założyła już ubrania na zmianę, bo tamte były brudne po panu żulu. Nie miała już innych, więc zrobiła tak żeby nie wyglądać jak kocmołuch i nie przyciągać trupojadów. Do tego jeszcze wyszorowała bryka, przegoniła bzykacze… i tak było źle. Cokolwiek Angie by nie zrobiła wychodziło na to, że robi to nie tak jak trzeba, źle i niedobrze, a do tego zawodzi wujka co krok. Tego że przytulała się z Rogerem na pożegnanie, tak jak on wczoraj rozmawiał z nią przed zejściem z piętra, nie wspomniała, chowając to w sobie. Szli na wojnę, zaraz mogli stać po dwóch stronach barykady i w takiej sytuacji poleje się krew. No ale jeszcze się nie lała, jeszcze działali w jednym stadzie, przez te parę chwil. Blondynka bardzo lubiła pana z obrazkami, jednak bardziej lubiła wujka, a nawet go kochała, i ciągle tłukło się jej po głowie to co mówił o śpiącym teraz mężczyźnie… no i był wujkiem, czyli wiedział lepiej. Zawsze wiedział lepiej i się nie mylił i się znał. Jak dziadek. Dziadka chyba też kochała. Kiedyś, kiedy jeszcze oddychał. Ubrała się do końca i zaciskając szczęki zebrała gniazdo futerek w bluzie, biorąc je na ręce. Patrząc pod nogi wyskoczyła z bryka, rozchlapując butami złą wodę.

Coś niedobrego gniotło ją od środka, jak cierń tkwiący pod skórą i sprawiający ból przy każdym oddechu. Ciocia mówiła to samo, normalnie jakby powtarzała po wujku. No i grzebała z Patykiem przy drugim bryku, to pewno widziała co się działo te kilkadziesiąt metrów dalej w pudełkowatych ścianach, gdzie słoiki i proszki i klekadła. I Roger. Powiedziała co widziała, wujek już wiedział? Angie chciała wytłumaczyć, powiedzieć że to na do widzenia, bo nie wiadomo co będzie za godzinę, albo dwie… tylko jakoś straciła ochotę na kolejną rozmowę i odbijanie się od niechęci ilekroć wychodził temat ich niedawnego gospodarza. Robaczki w brzuchu które czuła jeszcze przed pojawieniem knui znikły, jakby ktoś rozpuścił je, polewając kwasem. Świat ludziów, ich relacje i to, że nie potrafiła patrzeć na niego jak powinna, jak od niej wymagano. Robiła błędy, które dla niej błędami nie były… a potem napotykała złość i poważną minę wysokiego blondyna. I znowu nie rozumiała dlaczego. Brodząc przez mokrą breję poczuła, że ją to przerasta. Zatrzymała się nagle i odwróciła do opiekuna.

- Nie, ty je weź. To są moje ubrania na zmianę, innych nie mam. Tamte są już brudne. Nie ma dobrej wody do picia, a mam robić pranie? Co zrobię jest niedobrze, nie tak. Nie chcę już rozmawiać, bo to bez sensu… jak skradanie po piasku za dnia. Weź je i idź sobie. Do Vex. Przy niej się uśmiechasz, to się uśmiechuj. Ja przy panu z obrazkami nie mogę, bo to złe. Wszystko przy nim jest złe - powiedziała przez zaciśnięte zęby, wciskając mu futerkowy, mrucząco-piszczacy pakunek. Sobie zostawiła Uziego, chowając go za koszulę jak do worka z którego wystawała tylko czarna główka - Idę sprawdzić po co pan żul tu przyszedł w nocy. Jakby chciał kradziejować to by zaczął od bryków, a on chciał wejść do domku. Czegoś szukał, po coś przyszedł. Idę sama. Nie idź za mną, nie chcę żebyś szedł. Ty też nie chcesz. I tak trzeba spakować rzeczy, za parę minut wrócę.

- Rany, Angie…
- westchnął wujek patrząc w dół na podopieczną. Przez chwilę wyglądało, że będzie tak stał i nie weźmie futerek. Ale po chwili milczenia wyciągnął swoje wielkie dłonie i przejął i bluzę i kocią rodzinę. - No dobrze, idź. Ale jeśli coś by się miało dziać wołaj. Przez radio albo po prostu wołaj. - powiedział wujek patrząc na blondynkę. Potem ona ruszyła brnąc przez wodę w stronę wejścia i stojącej tam motocyklistce a on zaniósł kocią rodzinę w stronę osobówki. Angie zaś czuła jak małe, futerko Uziego jest bardzo ciepłe i przyjemne w dotyku ale jak się tak wiercił to niezbyt przyjemne było jak zadrapał ją tam czy tu swoimi pazurkami.

Nastolatka weszła do budynku, mijając Vex. Wróciła na drugą stronę budynku gdzie było drugie wejście i tam gdzie wczoraj tego pana żula zasadzkowała trochę bardziej niż on ją. Widziała nowe ślady krwi na podłodze razem ze śladami sunięcia czegoś po zamulonej podłodze. Te prowadziły gdzieś do jednej z cel i tam znalazła wypatroszone ciało Tess. I małe ognisko, już wygaszone.

Wróciła do schodów gdzie wczoraj pierwszy raz spotkała Uziego który obecnie buszował między jej koszulką a ciałem. Zeszła po schodach i musiała znów wspomóc się światełkiem wujka. Tutaj wody było znacznie więcej niż wczoraj. Sięgała jej prawie do piersi. Kociak czując wroga rasowego wszystkich kotów czyli nadmiar, zimnej wody zaczął szarpać się pod koszulką i piszczeć jak oszalały. Angie udało się jednak przejść przez piwnicę i bardziej od wzroku przydał jej się węch. W jednym z pomieszczeń wyczuła dziwny zapach, taki jak ze sfermentowanego soku. Gdy tam zajrzała znalazła jakieś zatopione butle, baniaki, gary i to wszystko połączone jakimiś rurkami, wężykami i takimi innymi rzeczami. Ale zatopione w wodzie odbijającej światło latarki było słabo widoczne.

- Uspokój się, nie dotnie cię zła woda - nastolatka mruczała do futerka za bluzkę, próbując je utrzymać w miejscu żeby nie wyskoczyło i się nie zmoczyło - No już... już. Musisz być dzielny jak dziadek albo wujek. Teraz jesteśmy zespołem - nawijała, wzdrygając się za każdym razem kiedy Uzi zostawiał jej na skórze czerwone kreski. Piekły, ale tylko trochę. Mniej niż dziury po kulach albo nożu. Albo złamania albo stłuczenia lub przypalenia od ognia. Lub słońca... no i po nich na pewno nie zejdzie jej skóra.

Widok dziwnych rzeczy ze szkła i śmierdzących tym no... alkoholem, ją zaskoczył. Co to było? Jakieś kanki, słoiki i dużo, dużo szkła. I ten fetorek, jak w gnijowisku, albo śmietniku jakimś. Przełamując niechęć wzięła do ręki radyjko i nacisnęła guzika od mówienia.
- Znalazłam. W piwnicy. To chyba to... to coś czego szukał. Jakieś garnki i dużo szkła. Rurki i śmierdzi jak on... znaczy alkoholem. Chyba coś tu gotował. Wódkę? Poszukam, będzie do odkażania - odwiesiła radyjko, poprawiając chwyt na futerku. Przyda im się odkażacz skoro czekała ich wojna.


 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.

Ostatnio edytowane przez Czarna : 16-09-2017 o 11:18.
Czarna jest offline