Roisin spodziewała się jakieś gwałtownej reakcji ze strony dziewczyny, nie wiedziała o demonach zbyt wiele, ale wydawało jej się, że jako nie-ludzie nie muszą rozwijać się podobnie do nich. Na razie dowiedziała się tylko, że młode demony bywały niewdzięczne i miały bardzo krótką pamięć.
Nie spodziewała się natomiast nowych rewelacji na temat plaży. Plaża należała do dziewczynki i ojca, podobnie pewnie jak jaskinia. Zadziwiający porządek jak na pogrążoną w mroku i chaosie wyspę.
Skończyła zakładać buty odprowadzając wzrokiem demonicę znikającą w korytarzu. Spakowała wszystko do plecaka i ruszyła nieśpiesznie korytarzem w górę.
- Aha. Wiele przeszła... - odpowiedziała Firze - przywiązana przez wiele godzin łańcuchami do skały na plaży jej ojca. Jak myślisz, skoro plaża była ojca, to czyje były łańcuchy? Nie jesteśmy w waszej wiosce, nie jesteśmy nawet w bandyckiej dzielnicy w Vilsen. Może ona tam wisiała, bo nie zjadła śniadania, albo przechodziła rytuał wprowadzający, aby zostać pełnoprawnym demonicznym młodzikiem, a tatko właśnie wraca, żeby ją zabrać do domu, bo już jej wybaczył i dla rozrywki da jej jakiegoś nieproszonego gościa do torturowania... Nie mówię, może to jakaś miła i sympatyczna demonica, która miała nieszczęście wpaść w tarapaty. Na razie jednak nie wiemy nic... a raczej wiemy, że to nie pokład "Gołębicy" - westchnęła na zakończenie.
Widok kunsztownie wykonanej sali z jeziorkiem zdumiał ją i podsunął w wyobraźni, kryjących się tutaj marynarzy chowających po niszach skarby. Zastanawiało ją co może dawać takie światło i zrobiła ostrożnie kilka kroków w głąb pomieszczenia. W tej właśnie chwili po drugiej stronie rozległ się czyiś głos. Złapała za rękę demonicę i pociągnęła ją szybko w głąb korytarza. Zatkała jej jednocześnie usta.
- Csssiii. Jeśli to twoi oprawcy, jesteś w wielkim niebezpieczeństwie - powiedziała szeptem. - Ten z toporami jest świetny w rozmowach z nieznajomymi. - Cokolwiek nie miało się zaraz wydarzyć, lepiej było mieć demonicę po swojej stronie.