Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2017, 13:30   #87
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Refektarz dominikański.

Walter Weismuth wyraźnie ożywił się.
- Czyli możliwe, że tutaj, w Płocku dzieją się rzeczy zwiastuje apokalipsę? Czy to tu zadmie siedem trąb poprzedzających paruzję Chrystusa Pana? Zatem może faktycznie nie powinniśmy opuszczać miasta, tylko czekać aż przestanie padać.

Gerge pokręcił głową.
- Nie możemy liczyć na to, że pogoda się zmieni i nagle będziemy mogli ruszyć w las zapolować na ogary czy demony. Co jeśli to mroczne siły owy deszcz zesłały? By nam kłody pod nogi rzucać?

Weismuth zdawał się zignorować uwagę Gergego, choć to do niego skierował swoje słowa:
- A to dziecko, które widziałeś? Czy i ono może mieć związek ze sprawą?
Zerkał pytająco na dwójkę inkwizytorów w mnisich szatach.


Gerge tylko wzruszył ramionami.

Plebania, gabinet biskupa.

Biskup siedział przy małym stoliku i wpatrywał się z uwagą w dwójkę stojących inkwizytorów.
Fakt, że przyjacielska rozmowa zmieniła się w przesłuchanie i pokaz siły nie był mu na ręke. Choć musiał przyznać, że nie był bez winy w zaistniałej sytuacji. Być może dlatego w kolejnych słowach wykazywał się większa pokorą.
- Klasztor w Mogilnie jest dość tajemniczym miejscem. Wśród tutejszych księży krążą pogłoski, że mnisi dysponują wiedzą godną inkwizycji. Poprzedni papieże korzystali z ich wiedzy. Mam nawet list dziękczynny za pomoc w ujęciu pewnego wampira w Paryżu. Otóż mnisi korespondowali z papiestwem dzieląc się owymi informacjami. Zatem bracie jak myślisz? Skąd one? Nie są jako wy Inkwizytorami z Bożej łaski. Tedy skąd wiedzę czerpią, skoro nie od Pana? Zali mnie się zdaje, że im ją ki demon podsuwa, co by inne pomniejsze demony szykanować. Albo we władzy trzymać. Dowody? Nie mam żadnych dowodów. Zaliż tylko przypuszczenie moje. Choć ktoś powiedział iż nie ma niewinności, jeno różne stopnie winy.

Biskup potarł czoło chustką wyjętą z rękawa. Jedwabną najpewniej, bo pięknie połyskiwała w świetle świecy między ciężkimi pierścieniami zdobiącymi jego dłonie.

- W kościele mamy drewnianą skrzynkę na intencje do Najświętszej Panienki. Każdy może tam wrzucić swoją intencję. Choć zazwyczaj robią to jeno szlachcice, bo pospulstwa na papier nie stać. A i pisać umie mało kto z tego motłochu. No i też ojciec Lui znalazł kartkę ową i nie umiał jej rozczytać. Pierwej mowę polską poznaje niż pismo. Toteż przekazał ją księdzu Januszowi, a ten powiadomił mnie. Na kartce było napisane: “W Suchymdole wilkołacy kury żrą, Panie dopomóż”. Nie mogłem takiej wiadomości przedstawić szlachetnemu Weismuthowi, toteż zapisałem ją w swym liście.

Biskupa wyraźnie męczyła osoba Fyodora, toteż gdy podnosił wzrok znad stołu, to krzyżował go już tylko z Franciscą.

- Co do ludzi wiernych Bogu, ciężko kogoś wam polecić. Trzy lata temu orda najechała nasz kraj. Mężczyźni i chłopcy wyruszyli walczyć. Wróciły zwłoki i kalecy. Jak kto do bitki skory i wie jako miecz trzymać, to już w ksiażęcej straży. Straż owa jedynym naszym wojskiem jest. Tyle, że tam straż, gdzie jej książę. Czyli teraz w Leżajsku zdaje się. Ci co zostali dóbr książęcych pilnują i próżno wam nakłaniać ich do ruszania w las. A i nie wiem czy w Boga wierzą, bo na mszy niedzielnej rzadko ich widuję. Pokorni zaś są bardzo okoliczni rolnicy. Teraz, gdy pada i plonów zebrać nie mają jak, to co poniektórych na mszy i ze dwa razy na dzień widzę. Jeno to ramiona do wideł nawykłe bardziej niźli do włóczni. Owce wypasać, a nie wilki ubijać. Mogę wam dwóch ludzi oddać, co teraz mnie chronią. Bóg dał im wiele odwagi.

Włoszka mimowolnie przypomniała sobie dwóch mężczyzn z włóczniami, których dłonie drżały w czasie osaczenia starego Fyodora.

- Jutro każę im przyjść do opactwa. Zdaje się tam nocujecie, tak? Niech więc Bóg was prowadzi, a ja udam się na spoczynek.

Po tej małosubtelnej próbie wyproszenia swych gości Gunter wstał i powoli skierował swoje kroki do drzwi wymijając parę inkwizytorów.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline