Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2017, 15:19   #177
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Lotte szybko przeanalizowała swoje szanse. Nie bała się zareagowania, wierzyła, że sobie poradzi. Obawiała się natomiast o waleczność kobiety, która mogłaby rozzłościć napastnika, a nie wyglądała na osobę, która poradzi sobie z jego agresją. Wyjęła telefon i wybrała numer 112. Postanowiła najpierw odstraszyć przeciwnika w taki sposób, ale obawiała się, że może nie zadziałać, więc była czujna i gotowa na wszystko.
- Lepiej oddaj pani tą torebkę, albo dzwonię na policję. – Rzuciła głośniej, pewnym siebie tonem, wychylając się zza budynku. Skierowała odważnie swe kroki w stronę kobiety. – Nie chcesz chyba mieć problemów. – Stwierdziła, nie pytała, utrzymując kontakt wzrokowy z mężczyzną, a tylko kątem oka widziała kobietę.
Mężczyzna odwrócił się w jej stronę, wyraźnie zaskoczony interwencją. Na jego twarzy wykwitł paskudny grymas.
- Nie mieszaj się w nieswoje sprawy - warknął, lekko wytrącony z równowagi. - Odejdź zanim zrobi się nieprzyjemnie.

Kobieta wyglądała na zmieszaną. Chyba nie chciała, by ktokolwiek - nawet nieznajoma osoba - widziała ją poniżoną. Jednak w jej oczach oprócz wstydu przebłyskiwała ulga i nadzieja.
~ Szkoda, że nie uciekł ~ rzuciła w myśli. Wiedziała, że jeśli tego nie zrobił, to nie był podrzędnym rzezimieszkiem. Pozostawała czujna i już na pewno wiedziała, że będą większe problemy. Właściwie, to nawet zamierzała je wywołać, tylko na swoich zasadach. Rzuciła też okiem czy nie jest uzbrojony. Mężczyzna jednak miał na sobie szeroką kurtkę, która z powodzeniem kryła zarówno sylwetkę mężczyzny, jak i wszelką broń, którą mógł mieć schowaną za paskiem.

- Zrobi się nieprzyjemnie jeśli mnie nie posłuchasz. – Odpowiedziała, po czym wcisnęła przycisk z zieloną słuchawką i przyłożyła telefon do ucha. Liczyła, że sprowokuje go do zaatakowania jej, na co była gotowa. – Masz mało czasu na oddanie torebki.

Mężczyzna wydał z siebie warknięcie, które zabrzmiało bardziej zwierzęco niż ludzko. Rzucił jeszcze raz wzrokiem do wnętrza torebki. Tymczasem kobieta znalazła w trawie duży kamień i uderzyła nim w kolano mężczyzny. Zrobiła to z całej swojej siły… jednakże była ona wątła. Mężczyzna zawył z bólu, jednak jego zdrowie zdawało się nie ucierpieć na tym ataku. Rzucił torbą gdzieś w bok. Drugą nogą kopnął kobietę w brzuch. Widok okropny. Nieznajoma straciła oddech i w konwulsjach zaczęła wić się w pozycji embrionalnej.

- To jeszcze nie koniec - rzekł ni to do Lotte, ni to do swej ofiary, po czym obrócił się, aby szybko uciec z miejsca zdarzenia. Visser powiodła za nim wzrokiem, aby upewnić się, że nie stanowi już dla nich zagrożenia. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, gdy usłyszała warknięcie, miała złe wspomnienia związane z tym dźwiękiem. Na dodatek miała przeczucie, że faktycznie jeszcze się spotkają. Ciekawe kto będzie agresorem w przyszłości? Podeszła do leżącej kobiety, żeby zobaczyć czy czuje się dobrze i nie potrzebuje pomocy medycznej.
- Jak się czujesz? Mam wezwać pogotowie? – Zapytała, trzymając telefon przy uchu. Zawsze mogła przeprosić i rozłączyć się, albo faktycznie wezwać pomoc. Spojrzała czy nieznajomej nie leci krew i czy jest przytomna. Po takim kopnięciu nie do końca oczekiwała odpowiedzi, ale trzeba próbować złapać kontakt. Wydawało się, że kobieta jest w nienajgorszej kondycji. Była przytomna i udało jej się stanąć na nogi, choć z niemałym trudem. Jęknęła, kiedy spróbowała uśmiechnąć się do Lotte. Zamiast tego z jej gardła wyrwał się kaszel.
- Proszę nie dzwonić, wszystko jest w porządku - w końcu zdołała złapać oddech. Następnie spojrzała w kierunku, w którym zniknął mężczyzna. Wydawało się, że boi się, że wróci tu do nich. - Uratowała mnie pani - rzekła poważnie, jednak z pewną dozą wstydu. Podniosła torebkę i zaczęła przeglądać jej zawartość. Wnet wyjęła pęk kluczy i ruszyła niepewnym krokiem w stronę Muzeum Aalto, jakby chcąc znaleźć się czym prędzej za bezpiecznymi murami. - Może lepiej schronimy się w środku - odezwała się, kiedy już po części doszła do siebie. - Nie wypuszczę pani teraz. Ten bandyta może czaić się tam za rogiem.
Oddychała miarowo i wyglądała, jakby miała za chwilę zemdleć, jednak nie chciała interwencji pogotowia. Lotte nie chciała uszczęśliwiać nikogo na siłę, więc powiedziała dyspozytorowi, że pomoc nie jest już potrzebna, przeprosiła i rozłączyła się. Weszła za kobietą do środka.
- Cieszę się, że mogłam pomóc. Widziała pani już go wcześniej? – Zapytała spoglądając na reakcję kobiety. Ta wyraźnie zmieszała się. Spojrzała niepewnie na Lotte.
- Tak i nie. Podejrzewałam, że jestem śledzona od pewnego czasu, jednak pierwszy raz doszło do konfrontacji.

Przeszły obok niewielkiego holu, w którym ustawiono biurko, a na nim kasę. Na przestrzał spostrzegły salon i podążyły w jego kierunku.

[media]https://i.pinimg.com/originals/25/9a/da/259ada0cc59b4e19f2454ffa519ddaa3.jpg[/media]

Muzeum wyglądało nie tyle na muzeum, co dom. Zamieszkały, choć bardzo schludny i czysty. Wydawało się, że nie zmieniono nic po śmierci właścicieli. W salonie stał czarny fortepian, na którym ustawiono zdjęcie Aino. Czy było tu jeszcze za życia Alvara? Czy jego druga żona codziennie piła kawę, spoglądając na oblicze swojej poprzedniczki? Do kwadratowego stolika, na którym postawiono wazę Aalto, dostawiono fotele z obiciem imitującym skórę zebry. Pod oknem rósł szereg roślin w drobnym doniczkach, a za dużym oknem kwitł letni ogród. Pnącza gęsto porośnięte liśćmi, płacząca wierzba z witkami dotykającymi ziemi. Jedynie broszurki i ulotki psuły iluzję prawdziwego, wciąż zamieszkałego domu. Bez nich turyści czuliby się jak intruzi.

- Proszę wybaczyć mi moje maniery… nazywam się Mikaela Pentti. Jestem doktorem archeologii i pracuję w muzeum. Proszę usiąść na kanapie. Ja zrobię herbatę… - rzekła, lecz w pół drogi rozmyśliła się i skierowała do łazienki.
- Miło mi. – Odparła lecz nie kontynuowała widząc odchodzącą pospiesznie kobietę. Stanęła w progu pokoju, aby móc przysłuchać się czy nic złego jej nie dzieje się. Wydawało się, że nie. Minęło pięć minut, po czym Mikaela wyszła i uśmiechnęła się słabo.
- Wszystko w porządku. Proszę iść ze mną.

Ruszyły do kuchni. Okazało się, że jest w pełni wyposażona. Nieopodal stał cennik, co sugerowało, że pełniła funkcję muzealnej kawiarni. Z kubkiem parującego napoju i ciastkiem można było usiąść w jadalni, która co prawda nie mogła pomieścić tłumów, lecz na co dzień zapewne ich nie było w muzeum.
- Kawy, herbaty? - zapytała Mikaela.
- Kawy poproszę – uśmiechnęła się uprzejmie. – Zgłosi Pani to dzisiejsze zajście? Ten człowiek wydawał się być niebezpieczny, a jego groźba co najmniej niepokojąca i możliwa do spełnienia.
Mikaela skinęła głową.
- Długo próbowałam skontaktować się z policją, jednak obawiam się, że mnie nie słuchają. Tak samo zbyli mnie jak wariatkę w sprawie Hiltona, tego nieszczęsnego hotelu. Już od jakiegoś czasu ktoś chce ukraść moje badania. Tak jakbym nosiła wszystko po prostu w torebce - pokręciła głową. - Wydaje się, że nastąpiłam komuś na odcisk. Bardzo mi przykro, że wmieszałam w to panią.
- Nie ma za co przepraszać, chętnie pomogę. – Pentii podała Lotte świeżą, parującą kawę, na co ta skinęła głową w podziękowaniu. Zdecydowanie jej odkrycie musiało być związane ze sprawą, którą prowadzi. Musiała jednak zachowywać się naturalnie, żeby nie wzbudzić jej niepokoju. – To co pani takiego odkryła? Musi to być coś ważnego, choć dziwnym jest, że policja ignoruje panią.
Mikaela pokręciła głową.
- Naprawdę nie chcę panią tym kłopotać, pani…? - kobieta zawiesiła badawcze spojrzenie na Lotte, która jeszcze nie przedstawiła się.
- Sophie Kamminga, faktycznie nie przedstawiłam się, przepraszam – uśmiechnęła się serdecznie. - Nie kłopocze mnie pani, wręcz przeciwnie, może mi pani trochę opowiedzieć o swoich badaniach?
- Naprawdę interesują panią?

Mikaela wydawała się ostrożna. Spoglądała ukradkiem na Lotte. Detektyw nie posiadała zdolności telepatycznych, jednak i tak wszystkie myśli Pentti były wypisane na jej twarzy. Musiała zastanawiać się, czy Visser nie jest fałszywym obrońcą, a całe wydarzenie - włącznie z jej interwencją - nie zostało odegrane. W ten sposób ludzie, którzy pragnęli owoców jej badań, mogliby się do niej zbliżyć. Lotte musiała w jakiś sposób przekonać kobietę, że nie jest tajnym poplecznikiem jej oprawcy. Mikaela wydawała się mieć paranoję, jednak ostatnie wydarzenia wskazywały na to, że być może nie jest zupełnie bezpodstawna, czemu Lotte nie dziwiła się. Cieszyła się tylko, że jej ciekawość jest pokierowana chęcią wyjaśnienia sprawy, a nie skrzywdzenia jej. Dzięki temu jej gesty i zachowanie będzie naturalniejsze i może bardziej przekonujące jej rozmówczynię do otwarcia się.

- Chyba nic w tym dziwnego, ta cała sytuacja wydaje się być jak z filmów. Choć na pewno nie jest pani łatwo radzić sobie z nią, to nie ukrywam, że moja ciekawość pragnie być zaspokojona. Tym bardziej, że wspomniała pani, że jest archeologiem. Nie umiem wyobrazić sobie co takiego pani odkryła, że ktoś próbuje panią skrzywdzić. Jestem architektem i nie umiem domyślić się o co może chodzić. Co chyba podsyca moją ciekawość. – Znów się uśmiechnęła. – Jeśli w jakiś sposób panią uraziłam, to przepraszam. Nie to było moją intencją.
- Nie, w żadnym wypadku nie uraziła mnie pani - Pentti prędko zaprzeczyła. Wydawało się, że uwierzyła, że Lotte nie ma złych zamiarów, jednak wciąż spoglądała na nią jak na zagadkową, tajemniczą osobę. - Tak właściwie miło mi porozmawiać z kimś po angielsku. Urodziłam się w Stanach Zjednoczonych, choć jestem Finką czystej krwi. Mieszkałam tam przez całe moje życie, a nawet studiowałam na Harvardzie. Mój fiński pozostawia wiele do życzenia. Dzięki okazjonalnym wakacjom u babci tutaj w Helsinkach potrafię się dogadać, jednak wciąż nie czuję się komfortowo mówiąc w tym trudnym języku. Z przyjemnością porozmawiam z panią. Zwłaszcza, że jest pani architektem.
- Ja akurat pochodzę z Holandii, choć rzadko tam zajeżdżam. Firma w której pracuje jest o międzynarodowym zasięgu, więc często przeprowadzam się, obecnie mieszkam w Stanach właśnie. – Wzięła ostrożnie łyk kawy. – Dopiero co skończyłam wymagający projekt i postanowiłam przyjechać tutaj, aby trochę odetchnąć. Nie mogłam jednak odmówić sobie wizyty w domu Alvara Aalto. Muszę zwiedzić jeszcze inne jego dzieła, na tym nie poprzestanę. Ot taka wycieczka śladami Aalto.

Mikaela pokiwała głową i uśmiechnęła się. Sophie Kamminga została dokładnie nakreślona i to w sposób wiarygodny - zwłaszcza że Lotte technicznie wcale nie kłamała.

- Jestem doktorem archeologii, ale specjalizację mam z religioznawstwa - zaczęła Pentti. - Swoją pracę doktorską poświęciłam bogatej mitologii fińskiej, która nie jest nawet w małym ułamku tak popularna jak grecka… jednak nie czyni to ją mniej interesującą czy piękną. Nie chcę wchodzić w dokładne szczegóły mojego życia osobistego, lecz rok temu przeprowadziłam się tutaj do Helsinek. Dyplom mojej uczelni otwiera wiele drzwi toteż nie miałam problemu ze znalezieniem zatrudnienia w tutejszym instytucie. Prędzej czy później musiałam ruszyć na tour po okolicznych muzeach. Tak trafiłam również do tego - Mikaela rozejrzała się po nowoczesnym wystroju kuchni. Oparła się o blat, popijając parujący napar. - Przemierzając korytarze odniosłam dziwne wrażenie… które długo mnie nie opuszczało. Potrafiłam czytać powieści, albo pozycje naukowe i wracać myślami do muzeum. Pojechałam do Ikei, żeby kupić meble do salonu, ale w głowie miałam obraz tych, które ustawiono w tym muzeum. Czasami nawet w trakcie rozmowy odpływałam w rozważaniach do tego miejsca… To była obsesja. Nie wracałam tutaj, bo obawiałam się, że to jedynie doleje oliwy do ognia. Wreszcie zgłosiłam się do terapeuty, a potem trafiłam na drobną konsultację psychiatryczną, której cień położył się na moich późniejszych kontaktach z policją - Mikaela uśmiechnęła się smutno. Wydawała się nie przejmować, że po tych słowach Lotte również weźmie ją za wariatkę. Zapewne nawet nie pomyślała o takiej możliwości. - Zatrudniłam się tutaj na pół etatu, potem na cały etat. I dopiero pracując w tym muzeum zrozumiałam przyczynę mojej fascynacji. Otóż posesja Alvara Aalto jest naszpikowana diabelnie sprytnymi i subtelnymi nawiązaniami do mitologii fińskiej, na której spędziłam wiele lat swojego życia. Najwięcej znalazłam ich w gabinecie architekta, jednak całe muzeum jest kopalnią bez dna nawiązań do ustępów z Kalevali. Wciąż nie zdążyłam ich wszystkich odnaleźć i opisać. Jestem przekonana, że Aalto był poganinem i wyznawcą, a być może nawet mistrzem kultu Ukko, głównego bóstwa fińskiej mitologii.
- Czyli mówimy o pewnym rodzaju okultyzmu. – Powiedziała trochę niepewnie. W głębi siebie była jednak zadowolona, że udało się jej podejść swoją rozmówczynię. Wykorzystała fakt, że kobieta raczej nie miała komu opowiedzieć o wszystkim i najzwyczajniej w świecie chciała się wygadać. Trafiła w punkt. – Wybacz, ale nie znam mitologii fińskiej zbytnio. Kult Ukko i Kalevali – czym są? - Zapytała z wyraźnym zaciekawieniem.
Mikaela wydawała się szczerze zachwycona, że ktoś jest zainteresowany jej opowieścią. Sprawiała wrażenie kobiety, która była uważana przez wszystkich innych za wariatkę aż znalazła kogoś, kto nie potraktował jej słów z politowaniem.
- Ukko to główny bóg fiński. Porównując z mitologią grecką, to ktoś na kształt Zeusa. Bóg nieba, pogody, roślin, zbiorów i innych naturalnych rzeczy. Jego imię pochodzi od fińskiego słowa “ukkonen” oznaczającego burzę. W mitologii estońskiej jest znany jako Uku, a w Kalevali nazywany jest także “ylijumala”, co oznacza “bóg tego, co powyżej”. Jego głównym atrybutem jest piorun.

Następnie Pentti wyjęła komórkę i pokazała Lotte rycinę.


- Tutaj są ukazane przedchrześcijańskie medaliony związane z bogami błyskawic. Rycina B ukazuje szwedzki typ, a rycina A fiński. Wszystkie posiadają kształt młota, co może kojarzyć się z Thorem i nie byłoby to bezpodstawne skojarzenie. Wracając do tematu, spostrzegłam w muzeum częste wykorzystanie kształtu z ryciny A.

I rzeczywiście, Lotte również go rozpoznawała. To on zdobił grobowce rodziny Aalto oraz ramiona niektórych mężczyzn, których spotkała. Między innymi kierowcy premiera Holkeriego oraz aktora w jego posiadłości.

- Kalevala to odpowiednik greckiej Iliady, czy chrześcijańskiej Biblii. To długi epos, w którym zawarta jest opowieść o wszystkich bóstwach, duchach i wierzeniach - wyjaśniła Pentti. - Mam nadzieję, że nie zanudzam panią? - zapytała z uśmiechem. - Nie wszyscy moi studenci są żywo zainteresowani tymi obszarami dziedzictwa kulturowego Finlandii. W każdym razie… nie tak bardzo, jak ja - dodała ciszej.
– Czyli ten symbol młota, to symbol Ukko? I znalazła pani te symbole tutaj, więc skłoniło to panią do powiązania, że Aalto był jego wyznawcą? Ale czemu mógłby być mistrzem kultu? – Zadała kilka pytań pokazując, że jej rozmówczyni wcale jej nie nudzi.
- Garderoba w pokojach małżeństwa jest kompletnie nietknięta. Jest jedną z atrakcji muzeum. Kogo nie interesuje w jakim stylu ubierali się znani celebryci? Na wystawie jest jedynie suknia ślubna Aino, kilka garniturów Alvara i dwa komplety ich codziennej odzieży. Jak dla mnie to kompletne nieposzanowanie prywatności zmarłych, jednak… ja tu tylko pracuję - wzruszyła ramionami. - Pewnego dnia zamówiliśmy ekipę, gdyż w ubraniach zalęgły się mole. W ten sposób odkryłam zamaskowane, drugie dno jednej z szaf, w której tkwiły złożone szaty ceremonialne i atrybuty typowe dla wielkich szamanów fińskich sprzed wielu wieków. Nosiły ślady zużycia, jednak materiał był względnie nowy, a w jednej z kieszeni tkwiło wypisane pióro.

Mikaela zrobiła kolejną kawę.
- Biuro Alvara niestety zostało wyczyszczone ze wszystkich dzienników. Zostały zabrane przez Johannę Aalto-Alanen, moją babcię, która niestety zmarła zeszłego roku. Wiem, że spisała je na komputerze, ale nie wiem, gdzie mogła go ukryć. Z jakiegoś powodu zniszczyła oryginały - złość mignęła na twarzy Pentti. - To z jej powodu zamieszkałam z powrotem w Helsinkach - następnie maska smutku zakryła jej mimikę.

Lotte szybko uświadomiła sobie, że piła właśnie kawę z kobietą z rodu Aalto, choć ciężko jej było uwierzyć we własne szczęście. Miała poczucie, że zdobywa kolejne puzzle do swojej układanki, ale nie jest w stanie ułożyć z niego obrazka z pudełka. Widząc smutek Mikaeli położyła rękę na jej przedramieniu i uśmiechnęła się delikatnie w geście pokrzepienia. Babcia musiała być ważną osobą w jej życiu, a jej utrata, mimo upływu roku, nadal bolała.

Visser miała już coś powiedzieć, gdy nagle ich rozmowa została przerwana.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline