Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2017, 07:04   #190
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 30 - Nowy cel (35:05)

Miejsce: zach obrzeża krateru Max; schron cywilny klubu HH; 3200 m do CH Green 5
Czas: dzień 1; g 35:05; 175 + 60 min do CH Green 5




Green 4



- Pięć minut. Masz pięć minut. I cokolwiek się nie stanie ta zaraza nie opuści tego pomieszczenia. - po zdawałoby się trwającej wiecznie chwili napiętego milczenia z lufą wycelowaną w pojemnik Hollyard w końcu opuścił lufę. Wychodząc z sali operacyjnej rozcapierzył palce wolnej dłoni dając namacalnie wskazując te 5 minut. Schował pistolet do kabury, potem zabrał swoje rzeczy i opuścił blok operacyjny zamykając za sobą drzwi. Green 4 został sam w sali operacyjnej i jeszcze widział jak za szybą policjant zaczyna się ubierać w swój mundur, pancerz i resztę. Krótko ostrzyżony gliniarz wydawał się być na tyle zdeterminowany by zlikwidować te stworzenia. Chciał je zabić.

Sam zaś został z tymi dwoma obiektami badań. Obydwa i ten wyjęty wcześniej z Patinio i ten z Hollyarda były zamknięte w pojemnikach. Ten pierwszy jeśli nie liczyć tego rozstrzelanego przez sfrustrowanego marine nadal wydawał się być spokojny, owinięty w ten skórzasty kokon. Ten był nieco mniejszy od ostatniego okazu. Ale nie było wiadomo czy to kwestia przypadku, wcześniejszego stadium czy innego gatunku obcego rodzaju. Drugi zaś niezmordowanie tłukł się o ścianki pojemnika stukając nieprzyjemnie. Wydawał się być w tym niezmordowany jak żywe ucieleśnienie wściekłości.

Teraz doktor nauk medycznych stanął przed zagadnieniem: jak to zbadać? Ten w skórzastej błonie był biernym obiektem. Ale nie miał pojęcie jak zareaguje na naruszenie struktury tej błony aby zbadać stworzenie raczej trzeba było to zrobić. Drugi zaś był wciąż w ruchu tak bardzo, że pojemnikiem chwiało przy mocniejszych uderzeniach. Względnie bezpiecznie można było go obserwować przez ścianki pojemnika.

Rozsądnym wydawało się podać narkozę by unieruchomić obydwa obiekty badań. Ale lekarzowi brakowało danych o anatomii obcych organizmów. Narkoza dla ludzi podziała jakoś? Wiedział tyle, że stworzenia mogły oddychać powietrzem atmosferycznym. Czyli musiały mieć jakieś płuca. Ale czy da się je uśpić zwykłą narkozą mógł tylko zgadywać. Sporo by mu dało znajomość składu krwi stworzenia. Krew tych stworzeń miała kompletnie inną barwę niż ludzi i większości stworzeń więc nie mogła bazować na hemoglobinie i związkach żelaza.

No i zostawał jeszcze sam problem podania ewentualnej narkozy. Pudełka w jakich były zamknięte były szczelne jak klasyczny słoik. Podanie jakiejkolwiek rurki czy przewodu musiało jakoś naruszyć tą szczelność a to groziło ryzykiem wydostania się stworzenia na zewnątrz.

Gdzieś mimochodem zarejestrował rozmowę ludzi na zewnątrz szyby. Dwaj mundurowi szykowali się do wyjścia. Patinio nawijał Hollyardowi co się działo przez czas jego operacji i wyglądało na to, że nie zamierzają tu spędzać nadmiaru czasu tylko chcą dołączyć do grupki jaka wyszła wcześniej. - Karl a zajrzysz tutaj? Zobaczysz co z nią? Ona od początku jest jakaś dziwna ale teraz to jej w ogóle odjebało. - odezwał się któryś z tych dwóch strażników aresztantki w izolatce.

- Pilnuj go. Doktorze Kozlov proszę za mną. - Raptor przykazał latynoskiemu kapralowi zostać przy sali operacyjnej a ten kiwnął głową. Sam poszedł pewnie sprawdzić jak wygląda sprawa w izolatce wciąż dopinając pancerz i ekwipunek. Zaczął coś mówić pewnie przez komunikator ale Horst już nie słyszał co. Po chwili wahania podreptał za nimi podstarzały doktor o siwych włosach. Jakby na zawołanie stworzenie nagle zesztywniało nieruchomiejąc i zaczęło syczeć unosząc małą ale zębatą paszczę w stronę wieczka. Co w naturalny sposób przypominało wyjącego do księżyca wilka. Zgrało się to z ponownym krzykiem Olsen. Tym razem nieco wyraźniejszym jakby właśnie otwarto drzwi do izolatki. Wraz z nią krzyczeli mężczyźni choć u niej był to opętańczy, bezrozumny wrzask katowanego człowieka jakby obdzierano ją żywcem ze skóry a u nich były to typowe pokrzykiwania ludzi podstawionych w ekstremalnej i zaskakującej sytuacji. Zapewne niezbyt wiedzieli jak zareagować na zdumiewające ataki szału kobiety. Green 4 wiedział, że współczesna sztuka medyczna ludzkości też nie wiedziała jak zareagować na takie ataki. Kobieta musiałaby mieć jakąś rzadką ułomność czy defekt, może nawet mutację która jakoś osłabiała działanie środków farmakologicznych jakie niedawno jej podał. Lub wcześniej być pod wpływem jakichś środków które wpływały na te działanie. Innych możliwości wedle sztuki medycznej właściwie nie było.




Miejsce: zach obrzeża krateru Max; schron cywilny klubu HH; 1750 m do CH Brown 3
Miejsce: zach obrzeża krateru Max; schron cywilny klubu HH; 2250 m do CH Black 2
Czas: dzień 1; g 35:05; 0 + 40 min do CH Brown 3
Czas: dzień 1; g 35:05; 0 + 55 min do CH Black 2




Brown 0; Black 2, 7 i 8



- Cześć tu Hollyard. U nas w porządku. Wychodzimy z Patinio na górę ale trochę nam zejdzie. Więc lećcie bez nas jeśli trzeba. Sven na pewno się wszystkim zajmie. My damy znać jak wyjdziemy na powierzchnię. Powodzenia. - w słuchawkach nagle usłyszeli głos Raptora. Gdy go zostawiali ileś tam minut i poziomów temu szykował się do operacji jaką miał przeprowadzić Green 4. Widocznie się udała bo choć głos gliniarza był skupiony to jednak wydawał się brzmieć zdecydowanie jak zwykle. W tym wyścigu gdzie para piechurów musiała przejść pieszo przez cały podziemny schron i potem równie podziemny poziom “The Hell” w porównaniu do nadlatujących kropek widocznych na mapie i już słyszalnych gołym uchem raczej nie miała szans wygrać. A gdyby reszta miała na nich czekać zastopowali by całą grupę.

- Ej Latina. Możesz zrobić krzyż tym swoim miotaczem? Będą schodzić do lądowania będzie dobrze widać nawet w dymie. - zaproponował Mahler bo co prawda ruszyli jak naprzód jak mówiła Black 8 ale wizg silników tężał tak szybko co potwierdzały migające kropki, że jasne stało się, że nigdzie sensownie stąd nie zdążą odejść. Detektor Brown 0 nadal świecił pustką a w obrębie ograniczonej widzialności widać było teren przemielony bombami. Wtedy nagle detektor zapikał wykrywając podejrzany ruch. Brown 0 nakierowała go dokładniej na to miejsce. Black 7 synchronicznym ruchem nakierował na ten perymetr swój ckm stając z jednej strony ostatniej ocalałej z grupy Brown. Mahler stanął z drugiej z wycelowanym pm. Po chwili Vinogradowej udało się doprecyzować namiar. Pod ziemią. Metr lub dwa, dość płytko. Kilka celów. Poruszały się słabo jakby dreptały w miejscu. Gdy usiłowała dostrzec własnymi oczami co to mogło być i gdzie najbardziej podejrzanym miejscem był jakiś lej przy drodze. Jeden z wielu jakie poszatkowały okolicę. Piromance aż zaświeciły oczka od propozycji marine i z wyraźną przyjemnością zabrała się za krzyżykowanie terenu. Stali teraz w pobliżu dwóch ścian ognia jaki rozświetlał ich sylwetki i twarze pomarańczową poświatą.

- Tu Falcon 1. Najpierw przeleci nad wami eskorta więc spokojnie. Będzie w porządku to lądujemy. - w słuchawkach znowu odezwał się spokojny głos oficera zarządzającego akcją. Zaraz potem nad głowami grupki przed klubem przeleciała jakaś maszyna. Przez dym nie widzieli jaka ale za to słyszeli ten moment kulminacyjny gdy maszyna przeleciała tuż nad nimi i budynkiem a potem zaczęła się oddalać. Przez chwilę dojrzeli nawet cień jakby stali na dnie zbiornika wodnego i obserwowali przepływającego w górze olbrzymiego drapieżnika. Hawk jednak zagłuszył wszelkie inne odgłosy.

- Wygląda, że jest czysto. Schodzimy. Dzięki za krzyżyk nawigacyjny. - doszedł ich głos Falcon 1 i znów słyszeli jak wizg silników narasta. Zobaczyli najpierw ciemny, zamazany kształt jaki zbliżał się do nich od strony drogi ale szybko przekształcił się on w wojskowy transportowiec z malowaniami Floty. W górze krążyły inne maszyny co własnymi zmysłami tylko odbierali jako wizg silników. HUD jednak zdradzały pozycję trzech krążących w pobliżu potrzaskanego bombami budynku klubu kropkach. Wreszcie transportowiec z już otwartą tylną rampą usiadł na potrzaskanym parkingu zaledwie kilkanaście metrów od płonącego znaku i czekającej wraz z innymi Black 8. Z rampy wybiegły uzbrojone i opancerzone sylwetki w mundurach Armii, Floty, Policji i paru innych. - Zapraszamy na pokład. - w słuchawkach odezwał się znowu Falcon 1. Tym razem z przyjemnym odcieniem głosu i lekki uśmiech dało się słyszeć w słuchawkach.

Brown 0 nadal miała namiar na detektorze który nadal wydawał się dość niemrawy. Przynajmniej nie wydawał się skory do wyjścia ponad poziom leja więc dla ich oczu nadal był niewidoczny a silniki transportowca i krążących wyżej maszyn dość dobrze zagłuszały większość dźwięków. Między sobą dzięki komunikatorom dalej mogli rozmawiać swobodnie. Obroża jednak zakomunikowała zmianę statusu dla grupy Black. Dwójce Blacków przy Seres udało się dotrzeć do kapsuły więc system wyświetlił kolejny Checkpoint. Dotrzeć do pobliskiego lotniska. Zdobyć i utrzymać. Odległość z klubu HH 4550 m w linii prostej. Czas na wykonanie zadania 175 minut + 60 rezerwy. Działali obecnie w rezerwowym czasie dla spóźnialskich więc Obroża już zaczęła odliczanie do kolejnego Checkpoint. Tylko najpierw Black 2, 7 i 8 musieli zaliczyć Blackpoint 2 a tam wciąż mieli ponad 2 km w linii prostej i 55 minut czasu.

Xenos też nie próżnowały. Nagle bez żadnego ostrzeżenia dały się słyszeć syczenia, wycia i zawodzenia. Gdzieś z budynku klubu, z dżungli chyba z każdej strony, z głębi podejrzanego leja no zewsząd. Przez moment udało im się zagłuszyć nawet silniki lataczy. Brzmiało to bardzo przerażająco. Black 2 przełknęła nerwowo ślinę, Brown 0 zaczęła rozglądać się nerwowo na wszystkie strony czując ściskającą za serce dłoń strachu. Mahler zbladł nerwowo zaciskając i rozkurczając dłonie na swojej broni. - Zwołują się. Niedługo coś odwalą. - powiedział zaniepokojony marine. Jedynie Black 7 i 8 wśród czekającej do zabrania grupki wydawali się kontrolować swoje emocje.




Miejsce: zach obrzeża krateru Max; Blackpoint 2 w Seres Laboratory; 2750 m do CH Black 3
Czas: dzień 1; g 35:05; 175 + 60 min do CH Black 3




Black 4 i 0



Udało się! Dostali się do kapsuły orbitalnej i Obroża zaliczyła im Checkpoint. Jako pierwszym z grupy Black. A wraz z dostaniem się do kapsuły dostali się do jej zapasów. Wcześniej udało się to tylko Black 6 ale tylko na moment i pewnie nie zdążył nic właściwie zabrać. Teraz po tym bombardowaniu kapsuła leżała przechylona pod dzikim kątem więc poruszanie się w niej było trudne. Sporo sprzętu leżało bezwładnie porozrzucane po podłodze, ścianie i półkach, jakiś uchwyt z karabinami nie wytrzymał i teraz trzeba było brodzić kopiąc te wszystkie pistolety, magazynki, granaty i inny wojskowy szpej bo zdawało się nie być ani kawałka wolnej przestrzeni by dać kroka.

Para Parchów w czarnym malowaniu nie tylko musiała dać kroka ale wręcz zmienić i dobrać sprzęt w tej niewygodnej pozycji. Udało im się dostać do kapsuły, Zcivickiemu udało się postawić zaporę ogniową w pobliżu podejścia do kapsuły. Zyskali trochę czasu by zamknąć się w kapsule i dobrać sprzęt. Uzupełniali magazynki, dobierali granaty, zmieniali pancerze, Black 0 ustawił plastik na 10 minut by to wszystko wysadzić w powietrze i gdzieś tutaj kończyły się dobre wiadomości.

Obroża zaliczyła im ten Checkpoint więc automatycznie wyznaczyła następny. Pobliskie lotnisko. Miało być punktem zbornym dla ocalałych niedobitków które planowano ewakuować. Grupa Black miała je zdobyć i utrzymać do momentu tej ewakuacji. W linii prostej było obecnie prawie 3 km. Ale sądząc po mapie terenu byłaby to ciężka przeprawa w tej linii prostej bo prawie całość trzeba byłoby pokonać na przełaj przez dżunglę. Łatwiejsza wydawała się droga która co prawda prowadziła jakby złośliwie dookoła ale jednak na pewno była łatwiejsza do pokonania niż przełaj przez dżunglę. Zwłaszcza jakby udało się zorganizować jakiś transport. Czas na wykonanie zadania 3 h i zwyczajowa 1 h rezerwy. Poruszali się dotąd już w czasie rezerwowym dla spóźnialskich więc system już zaczął odliczanie do Blackpoint 3.

Tyle, że obecnie mieli inne zmartwienia i ten cel odległy o kilka kilometrów wydawał się jeszcze. Ogniowa zasłona jaką postawił Black 0 wypaliła się i o powierzchnię kapsuły zazgrzytały kły i pazury xenos. Próbowały się przegryźć do smakowitego wnętrza ale były marne szanse, że tym dość małym stworzeniom to się uda. Ale w uszkodzonym poszyciu mogły znaleźć jakąś szczelinę i tu ich niewielkie gabaryty mogły być im sprzymierzeńcem. Wtedy udałoby im się przedostać do środka. Pozostawanie wewnątrz choć pozornie bezpieczne z powodu mnóstwa zapasów i ochronnej roli samej kapsuły to jednak prawie na pewno ściągałoby ku sobie wszelkie xenos jakie tutaj były. Nie miały w końcu innych celów poza dwójką ludzkich kąsków zamkniętych w puszce. Tylko trzeba było się do nich dobrać. No i detonator plastiku tykał choć 10 minut wydawało się teraz odległą przyszłością.

Wtedy gdzieś z dołu doszedł ich ryk. Potężny, wściekły ryk równie potężnego stworzenia. Brzmiał cholernie podobnie jak ten co z raz czy dwa słyszeli tutaj już wcześniej. Był co prawda przytłumiony przez te liczne ściany i poziomy dobiegający gdzieś z dołu. Zaraz potem bardziej poczuli niż usłyszeli drgania od uderzeń. Coś tam na dole się waliło, padały mury, pękały ściany jakby to coś próbowało swoją potęgą wypruć trzewia z budynku w jakim byli. Reakcja xenos była natychmiastowa. Zaskrzeczały wyciem odpowiadając na ten zew. Wydawały się ich być całe hordy. Najwyraźniej para Parchów w kapsule słyszała te które ją oblepiły ale były i inne. Bliżej i dalej. A to coś z dołu wyrywało kolejne kęsy z budynku tam na dole jakby chciało wyrżnąć wszystkich ludzi na tym globie. A dwójka z nich w zamkniętej kapsule kilka poziomów wyżej była w pierwszej kolejności do tej przyjemności. Black 4 spojrzał niepewnie na dowódcę przełykając nerwowo ślinę. Ale jego spokój dodały mu odwagi więc wrócił do kompletowania ekwipunku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline