Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2017, 13:16   #69
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
- Co to jest na bogów? - Thora aż głośno sapnęła, stając jak słup soli. Rozglądała się po sali wciąż i wciąż wracając wzrokiem ku unoszącej się w powietrzu kuli. Odchrząknęła głośno, mimo, że w ustach miała pustynię - Wolf...Wolfgang? - nie odwracała wzroku od sfery, postępując ostrożnie kilka drobnych kroków w jej kierunku.

- Wspaniałe prawda? - Zapytał Wolfgang. - Tylko jej nie dotykaj, bo nie będzie z ciebie co zbierać. Najlepiej zachować bezpieczną odległość. - Przestrzegł. Blondynka bezmyślnie pokiwała głową mrucząc ciche ‘aha’ pod nosem.
- Ten… artefakt to część sieci geomantycznej, oplatającej cały świat i odprowadzającej czystą energię chaosu, aby ta nie zalała go całkowicie. - Wyjaśnił, choć nie miał pewności czy dziewczyna go zrozumie. - Badam tą sieć połowę mojego życia, ale to… to przewyższa wszystko co dotąd widziałem. To jakbyś całe życie pływała po jeziorze, a pewnego dnia natknęła się na bezkresny ocean. - Uśmiechnął się zadowolony ze swojego porównania i podszedł do Thory. - Masz, napij się. - Wręczył jej wcześniej daną mu butelkę. Przejęła ją i przyssała jakby od rumu miało zależeć jej życie. Łapiąc oddech oderwała się w końcu i kaszlnęła.
- Weddin by się posrał w gacie - wyrwało jej się jakoś nadal bezmyślnie - Noooo dobrze - mruknęła próbując się wziąć w garść - a jak to działa? - nadal nie odrywała spojrzenia od kuli i jakby ledwo zwracając uwagę na Wolfa.

- Potrzebuje ofiary… - Wolfgang wyszeptał grobowym głosem zza jej pleców. Jedynie fakt, że stał w pewnej odległości od dziewczyny uratował go przed ostrzem w szyi. Thora obróciła się z warknięciem trzymając w dłoni wyglądające znajomo ostrze. - Do Hell wezmę ze sobą i Ciebie!

- Spokojnie! Żartowałem! - Wolfgang postąpił parę kroków do tyłu, unosząc przepraszająco ręce. - Nie mogłem się powstrzymać. - Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. - Tak mnie jakoś naszło…

Nim skończył mówić, Thora pokonała dzielącą ich odległość i przyciągnęła maga bliżej siebie, szarpiąc Wolfa za rozchełstaną na piersi koszulę. Nie przejmowała się, że przy okazji ciągnie za widoczne w rozpięciu koszuli włosy. Wolfgang mimowolnie kwęknął.
- Wolfie… uważaj, żeby mnie nie naszło - syknęła przysuwając swą zagniewaną twarz do twarzy maga - Ofiara wtedy może się zmienić ku bogów radości.

Wolfgang nie stawiał oporu, poddając się gniewowi Thory. - Wynagrodze ci to. W granicach rozsądku… - W jego tonie ciągle pobrzmiewa nutka rozbawienia, lecz szybko ją stłumił. Dziewczyna łypiąc wciąż podejrzliwie i ze złością, rozluźniła w końcu zaciśnięte na magu dłonie i puściła go. - Jak działa? - Zmienił drażliwy temat. - Trzeba nagiąć magię wewnątrz za pomocą swojej woli i nadać jej kierunek. Albo zostać przez nią porwanym niczym przez rzekę. - Wyjaśnił. - Oba na raz. Mniej więcej. Trudno to zrozumieć komuś spoza mojej profesji.

- Aaaaaha - burknęła Thora wciąż nieco rozzłoszczona. Zupełnie nie zrozumiała o czym mówił mag - A co do tego ma mapa barona? - próbowała sprowadzić rozmowę na znajome tory.

Wolfgang wskazał na sklepienie, gdzie widniała mapa całego znanego i nieznanego im świata, pokryta siecią i różnymi punktami. - Potrzebuje tej mapy. - Wyjaśnił. - Sama w sobie powinna być warta krocie, ale dla kolegiów może być niemal bezcenna. Mam pergaminy i tusz, jedynie niezbyt znam się na znaczeniu map, a błędy mogą być niewybaczalne. - W końcu wyjaśnił powód całego zamieszania. - Pomożesz skromnemu magowi?

- Hmmmm - Thora zamruczała z zastanowieniem - A co z tego dla mnie? - uniosła brwi pytająco.

- Na początek jedna kopia. - Odpowiedział Wolfgang. - A jak jeszcze mógłbym odpłacić ci za taką przysługę?

Dziewczyna zbliżyła się ponownie do maga stając bliziutko z szerokim uśmiechem. Wiedziała, że uśmiechem czarować potrafiła nie gorzej niż niejeden czarorzut.
- A jak sądzisz? - spytała niższym, gardłowym głosem przesuwając wzrokiem po twarzy Wolfa.

- Przysługą. - Odpowiedział Wolfgang. - Albo kilkoma. - Uśmiechnął się w odpowiedzi, pochylając nieco głowę.

- Mmmmhm - Thora mruknęła niczym kocica - Kilka przysług brzmi dobrze - uniosła poznaczoną bliznami twarz ku górze - Dziesięć … - pełne usta dziewczyny niemal muskały wargi Wolfganga, czekoladowe oczy utkwione były nieodmiennie w jego obliczu, szukając spojrzenia - … brzmi lepiej.

- Ale przyjemności po pracy. - Wolfgang wyprostował się odsuwając twarz i wręczył jej tubę na zwoje ze wszystkimi potrzebnymi przyborami. - Sporo sobie liczysz za jedną przysługę. - Skomentował choć wyraz twarzy norsmanki zdawał się mówić coś przeciwnego. - Wiedz jednak że nie mam zamiaru łamać praw kolegiów. Moi pobratymcy z miejsca by mnie dopadli i zamienili w proch. Tu nie chodzi jednak o moje życie. - Pokręcił głową.

- A o co, Wolfie? - Thora błysnęła lekko rozbawionym spojrzeniem i zaczęła szukać odpowiedniego miejsca na rozłożenie materiałów. Od czasu do czasu rzucała ciekawe spojrzenie na maga.

- O ich życie. - Odpowiedział po krótkiej pauzie. - W imperium jest wielu, którzy widzieliby wszystkich magów na stosie. Poza magami ognia. Tych to pewnie by topili… - Zażartował. - I szukają oni jedynie pretekstu żeby to urzeczywistnić. Pretekstu którego żaden imperialny magister dać im nie może.

- Nie uważasz, że i tak będziesz na ich celowniku z tą mapą? - spytała dziewczyna siadając na piętach i pochylając by rozwinąć zwinięty pergamin, narzędzia kreślarskie i brudnopisy na notatki i szkice.

- Po prawdzie to na ich celowniku jestem odkąd odkryto u mnie talent magiczny. Albo przekleństwo. Różnie gadają. - Wolfgang wzruszył ramionami. - Imperium przemierzają wzdłuż i wszerz łowcy czarownic, często palący zielarki za wiązkę pokrzyw nad kominkiem. Jak myślisz, co sądzą o nas, magistrach? - Usiadł niedaleko Thory, przyświecając jej swoim kosturem.

- Że jesteście niebezpiecznymi szaleńcami? - Thora ze śmiesznie zmarszczonym nosem, opierała się na jednej ręce i pochylała się próbując przenieść pierwsze, zmniejszone zarysy mapy na papier. Nie odwracała się do Wolfganga, a tatuaże na jej szyi poruszały się leniwie wraz z każdym ruchem głowy.



***


-Co sądzą o magistrach? Prostaczkowie by nie płakali gdyby nas spalili inkwizytorzy, magów w Imperium ratuje to że są potrzebni by powstrzymać Chaos i inne plugastwo jak choćby nieumarli. Cesarz i kapłani tolerują nas jak długo jak jesteśmy użyteczni, jak dzikie psy na łańcuchu…. - parsknął Berthold, wcześniej zajęty badaniem znaleziska, po czym ponownie wlepił wzrok w Kulę.

- Wydaje mi się że cesarz ma o nas nieco lepsze zdanie. - Odpowiedział Wolfgang. - Wszak sam Patriarcha Kapituły Płomienia jest jego doradcą, a dobrze wiemy jak stary Thyrus lubi zakonników. - Ostatnie słowo wyraźnie wypowiedział jako kpinę.

- Może i prawda, że można by ją wykorzystać do otwarcia przejścia do innych miejsc, ale jesteś pewien że we dwójkę możemy kontrolować tę moc? Slannowie nas dostrzegą…..- Dodał z napięciem.

- Slaanowie wcale nie muszą nas wykryć. Tamten mnie dostrzegł jedynie dlatego, że połączyłem się z jego komnatą. Wystarczy spojrzeć na to miasto. Skoro jaszczury nie odbiły go wieki temu, znaczy nie miały takich możliwości, albo chęci. Ponoć to do którego zmierzaliśmy również ma być opuszczone. Kto wie ile zostało z ich niegdyś potężnego imperium? Z drugiej strony zawsze jest szansa. Dla nas, ich potęga… równie dobrze mogłaby być boska. W konfrontacji nie mamy szans.

-Jeżeli chcemy wykorzystać tę Kulę, musimy to zrobić zanim opuścimy Miasto Umarłych, chyba że da się ją jakoś przenieść..- Dodał Berthold, w zamyśleniu targając swoją zmierzwioną brodę.

- Albo wrócić, choć wątpię że jaszczury pozwolą nam się ponownie do niej zbliżyć choćby na odległość mili. Gdybyśmy tylko mogli się jakoś z nimi dogadać, w co jednak wątpię. - Wolfgang pokręcił głową. - Przynajmniej skoro nie są teraz naszymi wrogami, to z pewnością nie będą zachwyceni z Cassiniego, chcącego splądrować ich miasto. Choćby opuszczone. Między innymi dlatego nie chciałbym ruszać tego węzła. Innym powodem może być potencjalne uszkodzenie sieci, której magistrzy winni strzec i o którą mamy dbać, czyż nie? Nawet idąc na wojnę z imperialnym legionem, mógłbyś opuścić armię, gdybyś tylko natknął się na jakiś splugawiony krąg mocy i potrzebował czasu na jego oczyszczenie. Jedynym kto mógłby cię zatrzymać są cesarz i patryjarcha i żaden inny chuj nie siedzi i nami za nich nie dowodzi.

-To teraz jednak nie chcesz go ruszać? Możemy spróbować skontaktować się z innymi miejscami za pomocą Kuli….- odparł Berthold

- Ale wolałbym robić to w ostateczności. Jeśli coś pójdzie nie tak, popełnię błąd albo jakiś mag - kapłan nas wypatrzy, mogę zabić nie tylko siebie, ale wszystkich. Wolfgang pokiwał głową.

***


Norsmanka pracowała w milczeniu.
No prawie w milczeniu.
Pochylona i skupiona mruczała coś do siebie pocierając to brew, to zagryzając wargę. Mamrotanie zaczęło stanowić ledwo słyszalny szum w tle rozmowy mężczyzn.
Zmieniając miejsce i podchodząc bliżej poszukiwała odpowiedniego kąta by nie pominąć niczego, żadnego szczegółu. Uchwycone detale szkicowała na mniejszych kawałkach wraz z obliczeniami i rzędami cyfr wskazujących kierunki świata. Nie tracąc czasu na rozmowy szybko i pewnie nanosiła następnie szczegóły mapy na papirus, łącząc ze sobą poszczególne elementy.

- Hej podnieście mnie! - przerwała rozmowę dwóch magów, nie mogąc dojrzeć dokładnie niewielkich punktów archipelagów. - Hej! Bertholdzie, Wolfie! - odruchowo machnęła nakazująco ręką, zapatrzona w górę.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - Odpowiedział uśmiechnięty Wolfgang. Podszedł do Thory i pewnym ruchem objął ją w pasie, nadstawiając rękę, aby mogła na nią wejść. - Dziewięć? - Zapytał rozbawionym głosem.

W oczach stojącej blisko dziewczyny błysnęło najpierw rozkojarzone niezrozumienie, które przerodziło się w zaskoczenie a potem rozbawienie. Thora odruchowo ściągnęła brwi by schować to ostatnie.
- Sukinsynu - zaszemrała chropawo pod nosem zdając sobie sprawę, że tym razem została przechytrzona. Zacisnęła zęby, bo irytacja zmieszała się z rozbawieniem i mało co nie roześmiała się w głos - tak się chcesz bawić? - zapatrzyła się przez chwilę na Wolfa. Skinęła z wolna głową, jakby akceptując stan obecny i zaczęła wspinać się z wolna na ramiona maga.

- To tylko przekręt, skarbie. - Wolfgang sapnął lekko z wysiłku, unosząc Thorę tak wysoko jak tylko to było bezpieczne. - I jak idzie praca?

- Dobrze - padła krótka odpowiedź, gdy blondynka balansowała ciałem w ramionach maga - tylko mnie nie upuść. Inaczej nici z mapy. - dodała szybko, by Wolf nie mógł odliczyć kolejnej przysługi - Nie widzę dokładnie co tam napisane… - stęknęła ciszej napinając mięśnie i wyciągając się jak mogła najbliżej mapy. - Reszta - szkicowała zawzięcie - … o resztę się nie martw. Już! - jakoś lewitowanie nie stanowiło jej ulubionego zajęcia. Wolała stąpać twardo po ziemi.

Gdy dziewczyna skończyła, Wolfgang odstawił ją powoli na ziemię. - Doskonale. - Uśmiechnął się, oglądając mapę. - Mistrzowska robota. - Pokiwał głową, zerkając to na sklepienie, to na kartę pergaminu.
- Z jej pomocą możemy łatwo określić cel Cassiniego i odległości. Zaplanować jakąś trasę. To niemal tak dobre jak przewodnik. - Zaproponował.
- A gdy już odzyskasz statek to może się przydać. - Z tuby na zwoje wyciągnął podłużny, połyskujący na złoto przedmiot. Dziewczyna zaglądała Wolfgangowi przez ramię jak wścibski dzieciak czekający na prezenty i aż sapnęła na widok cacka.

- Luneta godna kapitana i najlepszego znanego mi kartografa.
Thora już już wyciągała dłoń po przyrząd lecz wstrzymała się.
- Osiem? - uśmiechnęła się szeroko jakby przejrzała Wolfiego.

- Tym razem sama zadecydujesz. - Odpowiedział mag, podając przedmiot. - Spójrz przez nią. Tam w głąb nie oświetlonego korytarza, którym tu przyszliśmy. - Polecił.

Wyjątkowo posłusznie wysłuchała zalecenia, stając obok. Rozsunęła lunetę zerkając kątem oka podejrzliwie na mężczyznę i próbując wyczuć, czy robi ją w konkursową idiotkę. Ostatecznie jednak przyłożyła przyrząd do oka i mrużąc drugie wpatrzyła się w mrok, którego tam nie było. Widziała dokładnie każdy szczegół jakby na około panował najjaśniejszy dzień.
Thora gwałtownie odsunęła lunetę od twarzy.
Zamrugała.
Przystawiła ją ponownie do oczu ze zdziwioną miną.
Powiększała i zmniejszała obraz z wyraźnym zachwytem:
- To magia? Ty to zrobiłeś? - dopytywała przesuwając się by obejrzeć kolejne nieoświetlone części sali. Najwyraźniej prezent się jej spodobał, chociaż jeszcze nie powiedziała tego na głos.

- Tak. Przydatne, małe zaklęcie.
- Na jak długo?

- Aż jej nie zniszczysz? - Odpowiedział Wolfgang. - Zaklinaniem zajmują się magistrowie Kolegium Metalu, albo Złota jak ich nazywają. My potrafimy głównie podsycać płomienie. - Zaśmiał się cicho. - Przydatna, mała rzecz, nieprawdaż? - Nie sprecyzował co dokładnie miał na myśli.

Thora pokiwała głową wpatrując się w trzymaną lunetę chociaż na słowa o płomieniach wzrok dziewczyny sam skierował się ku pobliźnionej dłoni Wolfa.
Wyciągnęła dłoń do maga:
- Osiem. - skinęła w kierunku mapy - Muszę jeszcze zrobić kopię.

- Osiem. - Wolfgang podał jej rękę. - Wracamy, czy wolisz pracować w ciszy. Tutaj. - Zapytał.

- Wolę tutaj - odparła jakoś miękko jak na siebie - tam… dużo się dzieje. Nie można się skupić - łypnęła groźnie na maga jakby przyznała się mu do jakiegoś wielkiego sekretu. Bez dalszego komentarza usiadła na ziemi zabierając się ponownie do pracy.

- Doskonale. Może samemu uda mi się sporządzić kilka notatek. - Mag wyciągnął z wcześniej porzuconego pod ścianą plecaka koc i prosto wyglądającą księgę, po czym przysiadł się do Norsmenki.

Dziewczyna rzuciła magowi półuśmiech i skupiła się na przerysowywaniu mapy. Luneta leżała tuż obok i Wolfgang mógł dostrzec, że Thora spoglądała na nią sporadycznie z uśmiechem zadowolenia. Salę wypełniła pełna skupienia cisza.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 18-09-2017 o 19:30.
corax jest offline