Lothar przebrnął przez dym i płomienie. Krztusząc się wybiegł po drugiej stronie i nie zatrzymując się biegł dalej, byle dalej od ognia, okrążając magazyn.
W końcu zatrzymał się - sam ledwo umknął przed płomieniami, pościg miał mniej szczęścia.
Poświęcił chwilę na uspokojenie oddechu. Rozglądał się za towarzyszami. Musiał znaleźć Wolfganga i przejrzeć z nim księgę magii Teugena - być może jest tam opis tego rytuału, który usiłował teraz kupiec-demonolog przeprowadzić.
Rzucał okiem też na Teugena, czy ten gdzieś się nie wybiera.
A gdy mignął mu niewidziany wcześniej powóz, spojrzał, czy aby nie rozpoznaje herbu. I kto z niego wysiądzie.