-
Kimżeś jest? - w miarę przytomnie zapytał J.H. i usiłował wstać na nogi, jednak jedyne co zrobił to podniósł się w górę na łokieć i z grymasem bólu na twarzy opadł z powrotem na bruk. -
Ktoś porwał powóz. Gdzie jest Teugen? Powinienem być w magazynie...
Nim zdążył powiedzieć coś więcej z mgły nieopodal mostu wybiegło dwóch ludzi. Obaj byli uzbrojeni - jeden trzymał groźnie wyglądającą pałę, a drugi miał toporek. W tym pierwszym Axel z przerażeniem rozpoznał woźnicę powozu, którego chwilę wcześniej zrzucił z kozła.
-
Tam jest! - krzyknął woźnica i razem ze swoim towarzyszem podbiegli do mostku. Gdy jednak zobaczyli dokładnie scenę na moście, natychmiast zwolnili. -
Zostaw go!
-
Kristoff! Ja żyję! Wszystko w porządku! Ten tutaj dobrodziej mnie wyratował z powozu! - zakrzyknął J.H. patrząc to na Axela, to na woźnicę i jego kompana. Woźnica chyba zorientował się, że nie do końca jest tak jak jego pracodawca twierdzi; być może rozpoznał Axela, jednak nie odezwał się. Opuścił pałkę i ostrożnie podszedł dwa kroki do przodu, czekając na reakcję "bohatera".
Powóz klekocząc na bruku odtoczył się w kierunku zachodnim. Robotnicy ponagleni przez Teugena ruszyli wydobywać jego dobytek z wnętrza zagrożonego magazynu. A sam Johannes Teugen przez moment wpatrywał się z niedowierzaniem w swój oddalający się powóz, po czym zerwał się do biegu i pognał za nim.
- Gideon! Gid! Gdzie jesteś kuzynie? - krzyczał biegnąc.
Jako pierwszy, z racji tego, że znajdował się najbliżej, biegnącego Teugena zobaczył Lothar, ale kupiec zaraz zniknął mu z oczu. Chwilę potem, przebiegając obok przerwy między magazynami jedenaście i dwanaście, minął Wolfganga. A potem zobaczył go Bernhardt, który aby nie zostać zauważonym, gdy będzie szedł za Axelem, zdążył już wycofać się za magazyn numer jedenaście i wzdłuż magazynu numer dziewięć kierował się z powrotem ku nabrzeżu.