Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2017, 11:35   #18
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Morgana przyglądała się jej z zachwytem, powoli łapała oddech po zabawie.
- Może jednak nie powinnam ci dać wyjechać, co ty na to Scarlet? - Sięgnęła dłonią do twarzy Blind i przyciągnęła ją do siebie, by pocałować delikatnie.
- To raczej niemożliwe. Choć... możesz jechać ze mną. O ile nie obawiasz się mojej towarzyszki. - odparła Scarlet z uśmiechem, odgarniając z jej spoconego czoła wilgotne włosy i kładąc się teraz obok dziewczyny na łóżku.
- A gdzie się wybieracie? - Morgana ułożyła się na Scarlet, a jej dłonie zaczęły pomału wędrować po ciele kochanki.
- A nie miałyśmy rozmawiać o tobie? - Blind zamruczała. Jej żądza wciąż nie była zaspokojona, choć kobieta czuła, że to już niedługo i czekanie traktowała jako rodzaj perwersji, gry z samą z sobą.
- To ty zaproponowałaś bym z wami pojechała. - Morgana ucałowała szyję Scarlet i zsunęła się niżej, by móc delikatnie całować jej piersi. - Naszła cię już ochota na zgadywanie?

Blind westchnęła, walcząc ze sobą.
- Owszem. Pierwsza próba... Ty i twoja rodzina... jesteś związana z alchemią.
- Hmm… a skąd taki pomysł? - Megan zaczęła zsuwać się niżej całując brzuch Scarlet.
- Prawda lub fałsz, kochanie. Nie wychodź z roli - zamruczała Blind, pozwalając jej na zwiedzanie swojego ciała.

Morgana ucałowała udo Scarlet, widać było, że się zastanawia.
- Prawda. - Jej usta zaczęły pomału wędrować po wewnętrznej stronie nóg Blind.

Ta chwilę walczyła ze sobą, po czym rozchyliła nieco nogi, pozwalając dziewczynie zdobywać teren.
- Drugie podejście.... Mmmm... daj mi się skupić. Moje nazwisko... nie jest ci obce, prawda?

Alchemiczka przywarła ustami do łechtaczki Scarlet i zaczęła ją ssać. Blind czuła, że kochanka unika odpowiedzi na pytanie.
- Mo... Morgano... - próbowała przywołać ją do porządku, choć przyjemne uczucie już rozlało się po jej łonie. Blind westchnęła.
Hanlon przesunęła językiem od szparki Scarlet do jej łechtaczki, zlizując wszystko co do tej pory z nie wypłynęło.
- Masz znane w naszych kręgach nazwisko. - Odpowiedziała na ostatnie pytanie i wróciła do przerwanych pieszczot.
- Czyli prawda... - westchnęła, po czym pogładziła głowę dziewczyny, z trudem opanowując się, by nie przycisnąć jej głowy do łona. Zostało jednak trzecie podejście - No to ostatnie... Mój ojciec Tristan Moore i ktoś... ktoś z twojej rodziny pracowali kiedyś razem?

Morgana oderwała się od swojej zabawy i oparła delikatnie podbródek na łonie Scarlet. Jednak gdy już Blind zdawało się, że alchemiczka zakończyła zabawę, ciekawskie paluszki zawędrowały do wnętrza jej szparki.
- Nieprawda. Ale 2 na 3 sukcesy masz. - Hanlon nie odrywała oczu od dziewczyny w goglach, podczas gdy jej palce nadal pieściły mokrą kobiecość. - Mam brzydką obawę, że nasze spotkanie to nie przypadek.

Blind jęknęła, czepiając się palcami pościeli.
- Może nie całkiem, ale sporo w tym jednak przypadku... - kobieta postanowiłą posłużyć się półprawdą - Słyszałam o tobie... czy raczej o kimś z tej rodziny. Słyszałam, że w tym mieście można go spotkać, ale... nie szukałam... jeszcze - skłamała, a jej bioderka same zaczęły nacierać na dłoń kochanki.
- Co ciekawego słyszałaś? - Morgana powróciła do pieszczenia ustami łechtaczki kochanki, podczas gdy jej paluszki coraz intensywniej nacierały na jej szparkę.
- To nie w porządku... to ty jesteś mi winna spełnienie życzenia... - Blind próbowała się opierać, lecz jej ciało mówiło za nią.

Morgana zaśmiała się wprost do jej szparki, ale nie przerwała pieszczot. Sprawne paluszki alchemiczki bez trudu odnajdywały wrażliwe miejsca Scarlet.
A ta z trudem łapała powietrze, wijąc się i prężąc na łóżku. Delikatne pieszczoty dziewczyny dostarczały jej zupełnie innych doznań niż brutalna namiętność Toma. Morganie zabawa ta zdawała się sprawiać wiele radości. Nie spieszyła się, zerkając czasem na Scarlet. Jej palce wsuwały się i wysuwały, a język powoli przesuwał po wrażliwych miejscach.
Blind czuła jak jej apetyt rośnie i choć to, co robiła Morgana było rozkoszne, chciała więcej.
- Nie dręcz mnie... juuuuż... - wyszeptała, wijąc się jak żmijka po pościeli.

Hanlon przyspieszyła swoje ruchy, chcąc doprowadzić kochankę. Jej usta zaczęły mocno ssać łechtaczkę Scarlet. Tego jej było trzeba. Blind bez skrupułów docisnęła twarz kochanki do swojego łona.
- O taaak, już prawie... już... - czuła, że zaraz dojdzie.
Scarlet poczuła uśmiech Morgany, a chwilę później jej język, który dołączył do palców alchemiczki. To był cudowny, resetujący umysł orgazm, po którym ciało Blind opanowało charakterystyczne rozluźnienie. Kobieta wsparła się na łokciach i palcem przywołała kochankę na górę. Gdy ta się zbliżyła, obdarzyła ją niespiesznym, zmysłowym pocałunkiem.

Morgana oddała pocałunek, po czym ułożyła się wygodnie na Scarlet.
- To co ciekawego słyszałaś o mojej rodzinie?
- W gruncie rzeczy bardzo niewiele. Trafiłam na te informacje przypadkiem, gdy szukałam czegoś... innego... - zaczęła, tuląc do siebie dziewczynę i leniwie smyrając ją teraz po ramieniu - Chodzi o to, że podobno ktoś z twojej rodziny był obecny w laboratorium, gdy... no cóż, pewnie słyszałaś, co się stało z pracownią mego ojca.
- Nawet widziałam jakiś czas po całej tej akcji. - Morgana zamyśliła się obserwując Blind. Po chwili jednak podjęła jakąś decyzję. - Mówiono, że cała rodzina Moorów poległa pod zgliszczami.
- Prawie cała... jak widzisz, prawie cała - westchnęła. To zawsze było ciężkie, choć przecież już kilku osobom opowiadała swoją historię. Uznała jednak, że lepiej by zdobyła sympatię Morgany na własną rękę niż mówić o “poleceniu” przez Toma. - Nie uszłam bez szwanku jednak. Te gogle to nie jest tylko fajny gadżet. Bez nich mam... spore problemy ze wzrokiem.
- powiedziawszy to, pogładziła dziewczynę po łopatce - Zdradzisz co tam robiłaś? Też musiałaś być mała…
- Mój ojciec miał fioła na punkcie tej sprawy. Czasem zabierał mnie ze sobą. - Morgana podniosła się i sięgnęła po karafkę z rumem. - Później zdradził mi, że byliśmy tam gdy to wszystko się działo. Wiesz, to był wielki pożar, spłonęło chyba pół dzielnicy.

Alchemiczka odkorkowała naczynie i napiła się alkoholu z gwinta, po czym podała butelkę Blind.
Przyjęła karafkę i też się napiła.
- A twój ojciec czym się zajmował?
Morgana uśmiechnęła się.
- Był alchemikiem, toż dobrze zgadłaś. - Mrugnęła do Scarlet i rozejrzała się po pokoju. - Postanowiłaś sprawdzić co się stało? Już trochę latek zleciało.
- Szukam pewnego przedmiotu - wyznała Blind, po czym dodała - To z nim wiąże się moje życzenie. Chciałabym żebyś powiedziała mi wszystko, co na ten temat wiesz…
- No, no… a już miałam nadzieję, że to może jakieś seksualne życzenie. - Morgana przejęła karafkę i ponownie upiła. - Zgodziłam się, więc powiedz o jaki przedmiot chodzi.
- Szukam... książki - zaczęła mówić, przyglądając się dziewczynie uważnie - Ponoć ma wymiar około 10 na 15 cali. Oprawiona jest w ciemno-zieloną skórę i... została pozostawiona w... Chelmsford.

Morgana spojrzała na nią podejrzliwie, upijając kolejny łyk. Wiedziała. Doskonale wiedziała o co chodzi.
- Współczuję takich ksiąg są setki… no ta jest dosyć duża, więc może dziesiątki.
Blind patrzyła na nią bez słowa, mierząc dziewczynę wzrokiem.
- Więc odmawiasz mi wygranej nagrody?
- Nie odmawiam, zdradź mi tylko więcej szczegółów. - Morgana sięgnęła do swoich ubrań i wydobyła papierośnicę. Dopiero wtedy zreflektowała się. - Mogę zapalić?
- Możesz. - odparła Blind - Ta książka była w laboratorium. Myślę, że doskonale wiesz, o czym mówię Morgano. Pytanie czy samo życzenie wystarczy byś mi powiedziała. Może trzeba ci większej motywacji? Ja jestem otwarta na negocjacje.
Hanlon odpaliła papieros i położyła się na łóżku obserwując Scarlet. Jej tytoń pachniał dziwnie.
- Chcę się upewnić, że myślę o tym o czym ty mówisz. - Wzruszyła ramionami. - Jest kilka miejsc w Chelmsford, o których wolałabym nie mówić ludziom. - Po chwili uśmiechnęła się. - Choć przyznam, że bardzo mnie ciekawi, czym chciałabyś mnie zmotywować.
- Jesteś alchemiczką, prawda? - zapytała Blind, siadając obok i zarzucając im na plecy kołdrę, by nie marzły. Też zapaliła.
- Ta księga jest mi potrzebna nie dla zysku, ale dlatego, że może uratować dwóch moich znajomych... - rzekła z ociąganiem i w sumie nie kłamała. Jednooki potrzebował ją dla siebie, Donovan potrzebował, by w ciągu 2 tygodni dostarczyła księgę temu pierwszemu.
- Mogę jednak poświęcić pół dnia na... oddanie ci jej do analizy, gdybyś zechciała do nas dołączyć. - uśmiechnęła się lekko, znów zaciągając dymem - Co w niej znajdziesz i co z niej skopiujesz to twoje. Ty masz wiedzę, ja mam umiejętności swoje i rudej... no i mam golema. Razem jesteśmy w stanie znaleźć to dziadostwo.
- Pół dnia? - Morgana roześmiała się. - To nie jest tomik poezji by cokolwiek dało się choćby spisać w tym czasie. A jeszcze najpierw trzeba znaleźć to czego się szuka. Macie w ogóle pojęcie co się teraz dzieje w Chelmsford?
- Ulotne... - przyznała Blind.
- Gdy tylko na miasto przestały spadać bomby, ruszyli na nie ludzie, chcący zarobić na tym co tam zostało. Ci, którzy twierdzą, że największym niebezpieczeństwem jest tam las, to zwykli idioci. - Morgana opatuliła się kocem, przywierając swoim ciałem do ciała Scarlet. - Jeszcze gdy bywałam tam 5 lat temu, największym problemem były te zidiociałe bandy, wywożące chyba wszystko co dało się podnieść. Od czasu kiedy jaśnie Pani, Wasza Wysokość rozpoczęła aktywną walkę z banitami, jest jeszcze gorzej, bo do tych głupków, dołączyli ludzie cholernie mądrzy i sprytni, którzy doskonale wiedzą czego tam szukać.
- Nie jest to nic, z czym bym się nie liczyła, Morgano. - odparła ze spokojem Blind, całując jej czoło.

Alchemiczka wyjęła papieros z ust i pocałowała Scarlet.
- Dwa dni. Tyle co najmniej potrzebuję na romans z tą księgą.
Naga kobieta w goglach spojrzała na nią, zachowując pokerowy wyraz twarzy. Po chwili z westchnieniem zgodziła się.
- Ale nie więcej. Tu chodzi o życie. - dodała dramatycznie.
- Tak jest. - Morgana zasalutowała jej, po czym z zaskoczenia pociągnęła Scarlet i położyła się na niej. - Czy coś jeszcze chce Pani wiedzieć?

Blind zamruczała.
- Och, ja jestem bardzo ciekawska z natury, chcę wiedzieć wszystko. Wszystko... - powtórzyła znamiennie, kierując swoje palce między pośladki, leżącej na niej Morgany.

Scarlet poczuła jak ciało Hanlon zadrżało od jej dotyku. Alchemiczka wrzuciła swój papieros do jednej ze szklanek i uśmiechnęła się do swojej kochanki.
- Od wszystkiego trudno zacząć, a ja chętnie wymienię co nieco informacji za co nieco pieszczot.
- Takie układy lubię najbardziej... - wymruczała jej do ucha Blind, przejeżdżając palcem zarówno po jej gorącej brzoskwince jak i tych bardziej zakazanych wrotach rozkoszy.

Morgana jęknęła, a Scarlet wyczuła pod palcami, że jej kochanka już jest mokra.
- To od czego mam zacząć, kochana. - Alchemiczka zamruczała, a jej dłonie spoczęły na piersiach dziewczyny w goglach.
- Opowiedz mi o tej księdze... czemu jest taka ciekawa... chyba nie jest ciekawsza od tej cipeczki? - zażartowała, rozchylając palcami płatki jej kwiatu i pieszcząc je, lecz znów omijając bezpośrednie źródło rozkoszy.
- Nie wiem czy jest coś ciekawszego od mojej cipeczki. - Morgana poruszyła się ocierając się o dłoń Scarlet. - A wiesz jaki jest problem z większością przepisów… wzorów alchemicznych?
- Znajomość kodu? - Blind co nieco wiedziała, z uwagi na pracę ojca. Jeden z jej paluszków zanurzył się we wnętrzu gorącej muszelki i zamarł, pozwalając Morganie ocierać się o niego tak, jak chciała.
- Yhym. - Alchemiczka z pomrukiem przywitała paluszek Scarlet i szybko zaczęła z niego robić użytek. - A teraz wyobraź sobie że większość alchemików zdycha w tej cholernej wojnie, a durnie które zostają nie przekazują wiedzy, bo kobiety nie są tego godne.
- Wiem, słyszałam o tym. - wsunęła swojej kochance drugi palec i teraz obydwoma poruszała w takt jej ruchów, przyglądając się zawieszonej nad sobą dziewczynie.

Morgana jęknęła. Zaczęła poruszać biodrami, nabijając się na rękę Scarlet.
- Mhm, a ta księga ma “przetłumaczone" wzory… cholernie trudne wzory - Alchemiczka oparła czoło o ramię Blind. - Mocniej.
Ta zaś polizała ją po ustach, a palec jej lewej ręki zaczął pieścić drugą dziurkę, podczas gdy pierwsza była teraz posuwana w szybkim, ostrym tempie. Czuła na sobie gorący, przyspieszony oddech Hanlon. Jej spojrzenie odpływało z rozkoszy.

I widząc, że ta już długo nie wytrzyma, wsunęła wilgotny od jej soczków palec do tej mniej uczęszczanej groty.
- Jesteś śliczna, gdy dochodzisz... - szepnęła do kochanki, całując ją potem w usta.

Morgana jęknęła lekko z bólu, a chwilę potem Scarlet poczuła jak jej kochanka dochodzi. Hanlon starała się całować leżącą pod nią kobietę, ale wyraźnie nie mogła się na tym skupić. Jej biodra napierały na penetrujące je palce.
Blind zresztą nie oczekiwała pocałunków, sama po prostu pieściła usta kochanki języczkiem, starając się dać jej pełnię doznania i przyjemności z podwójnej penetracji. Morgana nabijała się na nią, a przez jej twarz raz na jakiś czas przelatywał cień bólu. Mimo tego jej ciało z jakiegoś powodu nie mogło przerwać.

Scarlet znała ten odruch. Nagle jej głowę wypełniło wspomnienie Jednookiego wbijającego się w jej tyłek. Nie tak, jak ona, subtelnie, delikatnie, tylko całą grubością jego rozpalonego członka. Poczuła jak pożądanie wypełnia jej ciało. I to takie, które tylko on mógł ugasić.
Hanlon opadła na nią bez sił, oddychając ciężko wprost w zagięcie jej szyi. Blind przytuliła ją do siebie i delikatnie głaskała teraz po pupie. Myślami była jednak gdzieś indziej. Wiele miesięcy zajęło jej wyjście z nałogu jakim dla jej ciała był Jednooki Tom. Starczyła zaledwie jedna noc, by to pragnienie wróciło - cholerne uczucie, którego nie potrafiła zaspokoić, biorąc udział nawet w orgiach. Roma może gziła się często, ale po prawdzie to Scarlet była bardziej wyuzdana i gdy już przychodziło co do czego... to z Morganą stanowiło dla niej tylko pieszczotę, sposób, by przywiązać do siebie dziewczynę emocjonalnie. Tego pewnie też nauczyła się od Toma...
 
Aiko jest offline