Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2017, 14:12   #126
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Krzywiąc mordę tak, że wyglądała, jak zeschła kiszka kuśtykał podpierając się oburącz halabardą w stronę reszty oddziału. Tocząc z ust pianę klął, pluł i darł się na parszywą szuję, która okaleczyła jego nogę. Oniemiał, kiedy wyłonił się z zarośli i ujrzał dogorywające pobojowisko.
- Co to kurwa jest?! - wykrzyczał głosem przechodzącym w pisk. Szedł oszołomiony widokiem porozrywanych ciał omijając bezpańskie kawałki ludzkiego mięsa. Wybałuszał oczy w niedowierzaniu próbując zidentyfikować pochodzenie kolejnego krwawego ochłapu.
- Co to ma być?! wydzierał się nie mogąc oderwać wzroku od kolejnego spopielonego ciała, aż wpadł na Norberta - jednego z ludzi Sala - Co tu się dzieje?! - wykrzyczał mu prosto w twarz chwytając pięściami za kołnierz skórzni. Ten jednak zignorował go i nawet nie uniósł wzroku. Oleg podążył za jego spojrzeniem w stronę Josefa na którego opadła puszczona przed chwilą halabarda. Chudzielec leżał na spalonej ziemi twarzą w dół i nawet nie drgnął kiedy drzewiec turlał się po jego plecach. Oleg zaczął się trząść ze wściekłości, bezradności i frustracji. Odepchnął Norberta, mimo, że ten był od niego cięższy o połowę
- Wstawaj kurwa śmieciu! Wstawaj! - wykrzyczał składając się w pół z wysiłku i z całej siły kopnął sztywniejące ciało Josefa - Co to ma kurwa być?- zdążył jeszcze wykrzyczeć, nim ranna noga zgięła, a Oleg bezwładnie jak szmaciana lalka runął twarzą na ziemię tuż obok Josefa i w końcu umilkł tracąc przytomność.

Obudził się, kiedy koło wozu podskoczyło na wyboju. Leżał na plechach patrząc w niebo, a gdy przechylił głowę w prawo ujrzał siedzącą obok niego Martę. Patrzył na nią z dołu, na jej rdzawe loki kołyszące się w rytm stukotu końskich kopyt i wsłuchiwał się w kojące dźwięki podróży. Kamienie strzelające spod kół i trzeszczące drewno balustrady powozu przypominały błogie wycieczki wśród wędrownych bajarzy i aktorów.
Na twarzy włóczęgi zawitał delikatny uśmiech, lecz zniknął kiedy obok bladego lica Marty pojawiła się męska dłoń. Fietz zerwał się agresywnie mimo kującego bólu, by pochwycić ramię zbliżające się do śpiącej kobiety. Ta na szczęście wzbudziła się i zdążyła powstrzymać zaciśniętą pięść zmierzającą w stronę zdumionego Estalijczyka.
- Opanuj się do cholery! Leż tu i się kurwa nie ruszaj! - Twardy ton nie znoszący sprzeciwu uspokoił Olega skuteczniej, niż wątłe ramiona kobiety dociskające go do posłania.
- Nie będzie..
- Morda! - Marta przerwała Olegowi, nim zdążył się odwarknąć, krzykiem tak donośnym, że pół kompanii spojrzało w ich stronę.
Oleg osunął się wbijając wrogie spojrzenie prosto w źrenice osłupiałego Leo.

Resztę podróży spędził śledząc podejrzliwym wzrokiem każdy ruch Estalijczyka oraz wymieniając ciche rozmowy z Martą. Sądząc po marsowych minach obydwojga nie były to przyjemne rozmowy, a wręcz ciche kłótnie, po których Oleg wyskoczył z powozu sycząc z bólu i zerwał z siebie skórzaną zbroję jakby się jej brzydził. Wrzucił ją ostentacyjnie na powóz, wciągnął swój znoszony płaszcz i ścisnął rzemienie niezawodnego plecaka. Resztę drogi do miasta kulejąc pokonał pieszo.

W końcu Baron łaskawie pozwolił udać się w miasto, a Frietz już miał plan na dzisiejsze popołudnie. Postawił stójkę kołnierza, w której zniknęła niemal połowa jego głowy, kiedy podkulił ramiona i schował dłonie w kieszeniach. Po tym, jak Gustaw skończył mówić podszedł do niego lecz nie powiedział ani słowa. Wyciągnął jedynie jedną z brudnych dłoni i czekał aż znajdzie się w niej moneta.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 20-09-2017 o 21:34.
Morel jest offline