Blacker wyszedł przed karczmę, chyba zderzając się lekko z kimś. Nie zwrócił na to uwagi, na zewnątrz wyjął i zapalił papierosa, delektując się jego uspakajającą siłą. Ktoś wyraźnie chciał ich zlikwidować. No, może nie ich, a konkretniej tego anioła, ale także jego, jak cenne życie było zagrożone.
A skoro ktoś poważył się na coś takiego, to trzeba by się dowiedzieć kto i dlaczego. Plan niezbyt świętoszkowatego anioła może i byłby dobry, ale był wymyślony pod wpływem impulsu, a on z doświadczenia wiedział, że takie akcje zwykle kończą się głupią śmiercią.
Pstryknął niedopalonego papierosa w ciemność, po czym wrócił do karczmy obszukać zwłoki tych, co ich napadli. Być może będą oni mieli przy sobie coś, co pomoże dowiedzieć się więcej o ich pracodawcy lub nich samych.
Następnie miał zamiar ruszyć za tamtym aniołem, żeby nie daj boże nie zrobił sobie krzywdy. Miał być zamiar jego demonicznym ,,aniołem stróżem"
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |