Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2007, 11:47   #81
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy ujrzałem w oku cud blondynkę, o mało co nie zbierałem szczeny z podłogi... Gdzie to takie się uchowało?! Piękna anielica, blond włosy do tego te piękne skrzydła, dziewczyna w moim typie...
-Słucham- odezwała się.
Piękny głos na dodatek.- stwierdziłem.
-Dobry wieczór, szukam Orfeusza nie wie Pani, gdzie on się znajduje?-spytałem nie spuszczając wzroku z jej oczu, pięknych niebieskich oczu.
 
Panda jest offline  
Stary 18-06-2007, 14:31   #82
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker wyszedł przed karczmę, chyba zderzając się lekko z kimś. Nie zwrócił na to uwagi, na zewnątrz wyjął i zapalił papierosa, delektując się jego uspakajającą siłą. Ktoś wyraźnie chciał ich zlikwidować. No, może nie ich, a konkretniej tego anioła, ale także jego, jak cenne życie było zagrożone.

A skoro ktoś poważył się na coś takiego, to trzeba by się dowiedzieć kto i dlaczego. Plan niezbyt świętoszkowatego anioła może i byłby dobry, ale był wymyślony pod wpływem impulsu, a on z doświadczenia wiedział, że takie akcje zwykle kończą się głupią śmiercią.


Pstryknął niedopalonego papierosa w ciemność, po czym wrócił do karczmy obszukać zwłoki tych, co ich napadli. Być może będą oni mieli przy sobie coś, co pomoże dowiedzieć się więcej o ich pracodawcy lub nich samych.

Następnie miał zamiar ruszyć za tamtym aniołem, żeby nie daj boże nie zrobił sobie krzywdy. Miał być zamiar jego demonicznym ,,aniołem stróżem"
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 19-06-2007, 14:07   #83
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Moskwa klub "Kalinka":

Mol podeszła bliżej do stolika i usiadła nonszalancko na blacie, kelnerka uśmiechnęła się zalotnie.

-Może w czymś jeszcze pomóc?-zdecydowanie nie wiedziała, kiedy należy dać za wygraną.

Anielica odwróciła się do niej z uśmiechem, ostre paznokcie powolutku sunęły po wypolerowanym do połysku blacie, wydając nieprzyjemny, świdrujący dźwięk, dziewczyna cofnęła się omal nie upuszczając tacy.

-Myślę, ze sami już sobie damy radę-wysyczała Mol przez zaciśnięte zęby, od razu było widać, że nie jest w najlepszym humorze.Kiedy kelnerka odeszła dziewczyna odwróciła się do Orfeusza.

-Masz rację powinniśmy z nim pogadać, ale na osobności-uśmiechnęła się zalotnie-a i na przyszłość nie lubię komentarzy na temat mojego tyłka.

To mówiąc wstała i ruszyła na spotkanie rosłego demona. Już miałeś pójść w jej ślady, kiedy w twojej kieszeni zabrzęczało oko nocy. Chwile zastanawiałeś się czy odebrać. Zmełłeś w ustach przekleństwo,może to coś ważnego ,wyciągnąłeś kryształ. Blond włosa anielica przeciągnęła się zalotnie.

-Łączę-jej głos brzmiał jak najsłodsza muzyka.Kryształ znowu zawirował, a w jego głębi ukazała się męska, znajoma twarz.

-Czego?-sarknąłeś zdenerwowany, Mol już stała przed wielkoludem, sięgała mu zaledwie do połowy szerokiego torsu.

-A tak sobie dzwonię!Chciałem wiedzieć jak Ci idzie i gdzie jesteś? Bo tu to już nie ma co robić, została tylko wielka dymiąca kupa łajna-Jacob wyszczerzył kły.

-Jak coś chcesz to rusz tyłek, jestem zajęty!-przeklinałeś w duszy dupka,który akurat w tym momencie miał ochotę na pogaduszki.

Demon, złapał Mol za ramie o czymś żywo dyskutowali, dziewczyna,zrzuciła dłoń Berga i podetknęła mu przed oczy jakiś mały dyndający na sznurku przedmiot.

-Za godzinę w "Zakręconym Pecie", taka knajpa w Kapsztadzie-rzuciłeś wściekle,uznając rozmowę za zakończoną, szybko wyszedłeś zza stolika i ruszyłeś za oddalającą się anielicą. Ma dar przekonywania, uśmiechnąłeś się widząc, jak demon prowadzi dziewczynę w kierunku zaplecza.

Limbo zgliszcza Matkojebcy:


Jacob stałeś z Okiem w ręce, Orfeusza już dawno nie było widać, w koło walały się potrzaskane sprzęty, kawałki porozrywanych ciał, jakiś powykręcany demon łypał na ciebie jednym okiem, drugie stracił razem z połową twarzy.
Kopnąłeś truchło i wyszedłeś na zewnątrz.Bo drodze minąłeś Blackera, który obszukiwał okrwawione szczątki, sądząc po charakterystycznych atrybutach kobiece.

-Oj stary ale cię przypiliło-rzuciłeś chichocząc i wyszedłeś.

Blacker skrzywiłeś się z niesmakiem na głupi komentarz demona. Ale musiałeś mu przyznać racje, grzebanie się w tym całym gównie było niesmaczne. Zrezygnowany, podniosłeś się z klęczek i wytarłeś ręce w coś co kiedyś z mogło być tuniką anioła stróża.Zapaliłeś papierosa i ruszyłeś za Jacobem. Kiedy znaleźliście się na świeżym powietrzu, zauważyliście, że na placu zaczynają się zbierać coraz większe tłumy gapiów. Jedni z lamentem rzucili się przeszukiwać gruzowisko, inni stali i z daleka komentowali ogrom zniszczeń.Blacker spojrzał w tłum w poszukiwaniu Nanaela. Srebrzyste skrzydła mignęły gdzieś w tłumie.Tymczasem po drugiej stronie placu wytworzyło się spore zamieszanie. Ktoś krzyczał gromkim głosem, rozpychając gapiów na boki.Anduris prwaie wpadłeś na zbitą ścianę gapiów.Niewiele myśląc, wyciągnąłeś miecz i zacząłeś przeciskać się przez zwartą gawiedź. Kiedy w końcu przedarłeś się na otwartą przestrzeń , twoim oczom ukazała się kupa dymiącego gruzu, mieszkańcy limbo, biegając w panice, wyciągający rannych lub plądrujących zgliszcza w poszukiwaniu wartościowych rzeczy. W samym środku tego potwornego widowiska, stali twoi demoniczni towarzysze Blacker i Jacob. Nanaela nigdzie nie było widać.
Nan, twoja cierpliwość się wyczerpała. Korzystając z narastającego zamieszania opuściłeś plac. Szedłeś szybko, w pewnym momencie wyskoczyłeś do góry, rozpostarłeś skrzydła. Stanąłeś na dachu najbliższego budynku, kucnąłeś, wyciągnąłeś papierosa i zapaliłeś. potrzebowałeś, uzupełnić sprzęt, może kilka magicznych zabawek. Namyśl przyszedł Ci Algivius, stary kumpel od kielicha, podobno najpotężniejszy mag w Głębi.Nagle zza pleców dobiegł Cię zachrypnięty głos.

-Ej stary kopsnij szluga-z pod sterty szmat i różnej maści rupieci wygramolił się obszarpany demon.

Spojrzałeś na niego z ukosa i rzuciłeś mu zapalonego kiepa. Niewiele myśląc wzbiłeś się w powietrze.
 
MigdaelETher jest offline  
Stary 19-06-2007, 15:02   #84
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Anduris z lekkim zdziwieniem spojrzał na całe pogorzelisko. Raczej nie umawiał się z demonami na spotkania, a kiedy mu się zdarzyło, nie niszczyli całego burdelu. Wszyscy albo gapie, albo hieny, widzieli twarze dwóch debili co se wyszli. Jeden z nich palił spokojnie papierosy, natomiast drugi był umorusany we krwi. Nie mogli poczekać z tym, aż wszyscy się znajdą? Teraz będzie z tym problem, ale cóż robić? Raczej nie powinniśmy tu zostać.

Przed tłum wysunął się ponuro ubrany anioł. Zamiast gitary miał przewieszony miecz, oszczędnie zdobiony, co jednak dodawało mu charakteru. Powiedział głośnym, niskim głosem [i] Znalazłem was, nareszcie. Pozwolicie za mną?[i] Po tym świetlisty wzniósł się w górę. Skrzydła były idealnie białe, przez co kontrastowały z resztą.
Anduris spojrzał w dół, aby zobaczyć reakcję demonów. Pewnie nie załapią, jak to demony Skierował się w stronę rzeki czasu, gdzie wylądował. Oby ktoś się czegoś więcej dowiedział na temat tego przejścia. Nie zdziwię się, jakby to któryś z mrocznych rządny potęgi, był na tyle głupi, aby to zrobić.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline  
Stary 19-06-2007, 16:43   #85
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozejrzałem się po tłumie gapiów. Tak to jest jak się wysadza lokal w powietrze... Popatrzyłem na Blackera.
-Leć za aniołkowatym. Coś czuje, że zrobi sobie krzywdę...- powiedziałem spokojnie dopalając fajkę. Pstryknął niedopałkiem w coś, co kiedyś było kobietom, teraz bardziej wygląda jak worek z kośćmi. Fajka wpadła w plamę krwi robiąc takie "psyt".
Mam godzinę do spotkania z Orfeuszem... Co zrobić z taką kupą czasu? Hmm polecę sobie do mojego biura, o to jest myśl!
Spojrzałem po zebranych.
-Pilnuj Anioła, spotkamy się jeszcze- rzucił krótko pokazując kły w uśmieszku.
Odwrócił się na pięcie i wyciągnął skrawek dywanu.
-MOC!- znikł.
Pojawił się na środku swojego gabinetu.
-Co by tu zrobić?- powiedział sam do siebie.
Rozejrzał się i wyszedł z gabinetu. Idąc po schodach w dół nastawił zegarek tak, by zadzwonił pięć minut przed terminem spotkania z Orfeuszem.
Była godzina 18:30, jego club był otwarty już pół godziny. Na sali bawiło się około trzydziestu osób. Na rurze właśnie dawała swój popisowy numer Emila, moja ulubiona tancerka. Chciałem ją mieć jako asystentkę, żeby nie musiała świecić zadkiem przed tymi napaleńcami lecz ona to lubi... wręcz kocha tańczyć przed tyloma spoconymi i napalonymi facetami... Widocznie lubi, jak mężczyźni pragną jej jak spragniony wody... Nie dziwie się tym facetom, ładna blondyneczka z dużym biustem... mi też się podoba, tylko że ja mam lepiej, mogę ją mieć kiedy i gdzie chce.
Siedziałem przy barze, jedna z kelnerek masowała mi plecy. Barmanka podsunęła mi whisky z lodem. Było mi miło, kelnerka rozmasowała ramię, alkohol też smakował jak nigdy. Po ostatnich godzinach nie chciało mi się wynurzać z mojego królestwa...
Nagle zapiszczał zegarek, już czas... Wstaje lekko poddenerwowany i idę do gabinetu. Dopijam drinka, wyciągam skrawek i...
... Pojawiam w Kapsztadzie, w jakiejś uliczce... Wychodzę na zatłoczoną ulicę, jakąś główną pewnie.
-Kurwa gdzie ta knajpa jest?!- zakląłem pod nosem.
"Lekko" zdenerwowany szedłem chodnikiem... Patrze po sklepach, jakiś kiosk, coś w ten deseń, kupił bym sobie mapę...
Nagle coś mnie olśniło... Wystawiam rękę i...
-Taxi!!
Samochód zatrzymał się a ja wsiadłem do środka.
-Witam, proszę pod lokal "Zakręcony Pet" ino szybko, zapłacę sporo.
 

Ostatnio edytowane przez Panda : 19-06-2007 o 17:10.
Panda jest offline  
Stary 19-06-2007, 22:17   #86
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Orfeusz ruszył powli wstorne zaplecza lokalu .
Wyciagnał swój telefon i nastawił budzik tak , by zadzwonił za 55 minut ...
Być może ten koles na cos się przyda , choc nie sadził by obecność Jakoba jakos przyblizyła go do dzieła Dantego ... Mrugnał okiem do kelnerki , która mimo wszystko wydała mu się na swój sposób dziewicza ....
Może po porstu maił zły dzień i cos anielskiego się obudziło w nim ...
Podszedl do dziewczyny ...
„Słuchaj mała ... „ powiedział wyciagajac kartke i pióro ...”Masz tu telefon „ Mowiac to zakreslił rzad liczb ...
„Zadzwon tam i powiedz ze Orfeusz kazał dac ci robote ... „ Wręczył lekko zaskoczonje dziewczynie kartke ...” O ile oczysiwiscie nie chcesz się tu szmacic do konca zycia ... tam dostaniesz w miare dobra robote ... „
Ruszył dalej ... czasami sam się dziwił ile zostało w nim z anioła stróża .. W moskwie jedna z jego firm otwierała swoja filie , potrzbowali sporej ilosci młodych dziewczyn ... może uda jej się zaczac wszystko od poczatku ... a może nie ..

Gdy otwierał drzwi na zaplecze , katem oka zobaczył jak dziewczyna stoi i w zadumie patrzy na karteczkę ...
Nim znikneła mu z oczu widział jak zmieła ja i wyrzuciła do kosza ... Coz ... pomyslał miała swoja szanse ...
Zrobił klka kroków ... Zszedł z drogi klenerce , ktora niosła na tacy kawałki swiezo upieczonego kurczaka ...
Usmiechnała się do niego mrugajac okiem ...Pewnym krokiem podeszła do dzwi ... w tym momecie w wejsciu stanał ubrany w czarny garnitur mężczyzna , wytracajac jej tace z reki ... To jeden z ochroniarzy wpadł za nim na zaplecze ...
„te ... tu nie wolno wchodzic !! „
Orfeusz usmiechnał się do niego ironicznie ... „ twój szef na mnie czeka ...”
Odpowiedz lekko zaskoczyła ochroniarza ... zazwyczaj wchodzili tu podpici goscie lokalu w poszukiwaniu garderoby tancerek ...
„Pojde z Tobą „ powiedział niepewnie ... a spod marynarki wyciagnał pistolet ... „jak cos krecisz to długo nie pozyjesz „ W słowach zawarta była grozba ...
Demon uniósł nieznacznie brwi ... w sumie dobrze ze ten misiek się pojawił ... Mol z Grubasem znikneli gdzies w korytarzach a on nie miał ochoty odwiedzac wszystkich zapchlonych miejsc tego burdelu ...
„To prowadz „ powiedział twardo , jednoczesnie starajac się by w jego głosie ochroniarz odnalazł nutke zagubienia ... Ludzie to lubia ...
Ochroniarz spojrzał na niego podejrzliwie , jednak ton głosy sprawił ze się lekko rozluznił , poczuł się panem sytuacji ... „Ty idziesz pierwszy ... korytarz na lewo i po schodach ... „
Demon nie lubił gdy ktos celuje mu w plecy , pocieszał się jedynie tym , ze ciemny korytarz dawał mu doskonałą mozliwosc obrony przed ewentualnym atakiem ...
Szedł spokojnie , uwaznie rozgladajac się na boki ...
Podazali ciemnym korytarzem , gdzieniegdzie swiecace zarówki ukazywały czysta zadbana podłoge , kilka drzwi po lewej stronie .. Zza jednych z nich Orfeusz usłyszał kobiecy głos .. ”Leżeć ! „ a po chwili meski głos nasladujący szczekanie „Chau , Chau „
Demon tylko usmiechnał się pod nosem ... a ochroniarz nawet nie zareagował ...
W koncu dotarli pod drzwi obite metalowa blachą ...
Ochorniarz popatrzył na Orfeusza podejrzliwie „Jestsmy na miejscu , nie chciał bym być w Twojej skórze jak okaze się ze mnie szukałes „ Potrząsnał przy tym groznie pistoletem .
Zapukał ...
Po chwili z wnatrza pomieszczenia usłyszeli „Czego ? „
Orchorniarz lekko skulił się słyszac nerwowy głos szefa ...
„Jakis Pan ..” powiedział ...
„Orfeusz” – cicho podpowiedział mu demon ...
„Pan Orfeusz ... chciał by z Panem rozmawiac „ – Nieco pewniej zakrzyknał ochorniarz ...
„Wprowadzic „ – głos zza dzwi jakby nieco złagodniał ...
Facet chował pistolet i siegnał po klamke ... ”Miałes szczescie ...”
Metalowe drzwi otworzyły się ... wewnatrz Orfi zobaczył Mol i Gubego ...Umiechnał się do demonicy ... i wszedł do gabinetu zatrzaskujac za sobą drzwi .
 

Ostatnio edytowane przez denis : 21-06-2007 o 21:11.
denis jest offline  
Stary 20-06-2007, 21:29   #87
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker spojrzał krytycznie, na swoje umorusane we krwi ręce. Komentarz tego, czym się zajmował nie był zabawny, lecz głupi. Ktoś przecież musiał zajmować się tym, na co inni by nie wpadli. Wyszedł przed pogorzelisko, rozejrzał się po tłumie. Miał stanowczo zły humor, a tu jeszcze ci dwaj ,,towarzysze". Na słowa Jacoba parsknął w odpowiedzi

- Sam sobie za nim leć. Mnie się jakoś odechciało. Nie jestem jego ojcem, a gdybym był, to bym się nie przyznał

Potem zagadnął do niego aniołek, z kompleksem tajemniczości. Jezu, tych typków namnożyło się bez liku i co krok napotyka się takich. Na słowa tego anioła Blacker zareagował otwartym śmiechem. Ocierając łzę z kącika oka, którą uronił ze śmiechu odparł

- Tobie się koleś chyba coś poprzestawiało. Jasne, że nie pozwolę. Co to ja jestem, facet do towarzystwa, czy jak? Poszukaj sobie kogoś innego!

Po czym ruszył przez limbo, szukając znajomej fasady domu swojego starego druha, z którym dawniej służył u kruków. Co prawda, teraz bez nóg odszedł od służby czynnej, podobnie jak on, ale wkręcił się w jakieś ciemne interesy, nawiązał przydatne znajomości i teraz był ,,szychą utajoną", nie rzucającym się w oczy demonem, którego o nic nie można było posądzić. On mógł dowiedzieć się czegoś więcej
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 21-06-2007, 23:55   #88
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Zaplecze klubu "Kalinka" Moskwa:

Orfeusz wszedł do gabinetu, Mol siedziała na biurku, opierała nogę na klatce piersiowej demona. Wciągnąłeś powietrze, aż iskrzyło, dziewczyna musiała użyć jakiegoś czaru. Z nosa olbrzyma sączyła się stróżka krwi.

-Dobrze, że jesteś, już zaczynałam tęsknić- wyszczerzyła żeby w uśmiechu, odwróciła się z powrotem do demona jej stopa powędrowała wyżej, obcas wysokiego sznurowanego buta oparł się o tchawicę, w pokoju zrobiło sie zimno, w prawej ręce Mol zmaterializowało się pięć lodowych kolców.

-To jak powiesz nam coś więcej o Panu Kasidusie?- rzuciła jakby mimochodem podziwiając swoje dzieło.

-Pieprzona suka!Nic Ci nie powiem!-Berg wycharczał, patrząc nienawistnie na anielice.

-Liczyłam, że to powiesz-obuta stopa wylądowała z impetem w kroku demona, oczy Berga zrobiły się szkliste, Mol wzięła jeden szpikulec i postawiła go pod brodą wielkoluda, sopel pod ciężarem jego masywnej głowy natychmiast zagłębił się w ciało.

-A teraz?-oblizała spierzchnięte wargi, kolejne dwa sople przybiły dłonie Berga do oparć krzesła.

Demon nadal nie wykazywał chęci współpracy, anielica zrobiła słodką minkę i zaczęła rozpinać jego koszulę, jej dłonie ślizgały się po jego nagom torsie. Jednym wprawnym ruchem rozorała mu brzuch lodowym ostrzem.

-Aaaaaaaaaaaaaa!!!-olbrzym zawył z bólu, kiedy drobna rączka, wślizgnęła się do jego wnętrza.

-No to teraz nam pomożesz?-uśmiechnęła się siadając mu na kolanach, nie wyciągając ręki z jego brzucha.

-Może Ty chcesz o coś pana zapytać?-zerknęła na Orfeusza, bujając się na kolanach demona jak mała dziewczynka, na kolanach dziadka.

-Gdzie mieszka twój szef?-Orfeusz odchrząknął-I jak się tam możemy dostać?

-Kto zleciła Kasidusowi najazd na lokum Kammaela?-Mol położyła głowę na ramieniu wielkoluda.

-Przy Patriarszych Prudach, taka stara kamienica, z mozaiką przedstawiającego czarnego kota na frontonie-Berg sapał ciężko-Lilith, Lilith go prosiła, uprzedzałem go, że ta suka to tylko kłopoty...

Mol wyciągnęła dłoń z wnętrzności przesłuchiwanego i przyjrzała się jej uważnie.

-Jeśli ktoś się odezwie do Kasidusa masz nam o tym natychmiast powiedzieć-powiedział Orfeusz z naciskiem.

Mol przyłożyła dłonie do rozoranego brzucha, przymknęła oczy i zaczęła wysławiać Pana, teraz wyglądała jak prawdziwy anioł, demon zwijał się na krześle w potwornych mękach.Po chwili sople zmieniły się w wodę, która ściekała na podłogę mieszając się z krwią. Anielica nachyliła się nad Bergiem i pocałowała go w czoło.

-Przepraszam, nie znam głębiańskich zaklęć uzdrawiających, mam nadzieję, że uszanujesz prośbę Pana Orfeusza, bo jak nie...-uniosła okrwawiony palce do ust i oblizała go.

Zegarek na twojej ręce odpipał pełną godzinę, Jacob już pewnie czekał na Ciebie w "Pecie", jeśli go znalazł, westchnąłeś zrezygnowany.

Kapsztad:

Jacob wsiadłeś do taksówki, czarny kierowca obrzucił cię nieprzychylnym spojrzeniem.Jechaliście główną artulica, zaczynało się ściemniać, zapłonęły tysiące kolorowych świateł, młode ciemnoskóre kobiety przyciągały twój wzrok.
Ich piękne, skąpo odziane, hebanowe ciała kusiły. Skręciliście w boczną uliczkę, krajobraz diametralnie się zmienił, obdrapane budynki, stara murzynka siedziała na chodniku sprzedając mięso rozłożone w koło niej na kawałkach gazety.Zatrzymaliście się przed niewysokim budynkiem, na wietrze kołysał się szyld "Zakręcony Pet".
Wnętrze baru było niewielkie, ale gustownie urządzone. Na podłodze rozesłano perskie dywany i stosy poduszek. Półnagie kelnerki roznosiły egzotycznie wyglądające karafki z rżniętego szkła. W koncie grupa gości zaciągała się wonnym dymkiem z sziszy.

Limbo zgliszcza Matkojebcy:

Anduris unośiłeś się nad placem ludzie zgromadzeni pod tobą nie wyglądali przyjaźnie.Ktoś wskazał cię ręką, po tłumie przetoczył się wrogi pomruk.

-Ta to pewnie on! To pewnie on zniszczył Matkojebce! To on zabił Knuta i resztę!-wrzasnął ktoś, reszta zaczęła skandować oskarżenia pod twoim adresem.

Nagle ktoś rzucił w ciebie kawałkiem gruzu, zaskoczony, nie zdołałeś się uchylić, ciepła strużka spłynęła ci po policzku. Zgromadzeni gapie zaczęli, rzucać w ciebie czym popadnie.

-Morderca! Giń morderco!-krzyczeli, kolejne kamienie poszybowały w twoim kierunku, osłoniłeś się okuta ręka.

Na dole Blacker spojrzał na ciebie z politowaniem i zniknął w tłumie.Anioł wyprowadził cię z równowagi, co ci świetliści sobie myślą, niczego się nie nauczyli przez te tysiąc lecia.Wyciągnąłeś papierosa do domu Galena był kawałek drogi. Idąc droga przypominałeś sobie tę nieszczęsna akcję w której stary Kruk stracił nogi. Grupa którą dowodził wpadła w zasadzkę, mieli spacyfikować zwiadowczą grupę Szeolu, kiedy przybyli na miejsce okazało się, że to wcale nie grupa Synów Gehenny tylko oddział Tronów. Ludzie Galena nawet nie zdołali dobyć broni, twój stary przyjaciel był jedynym, który przeżył. Kiedy papieros się dopalił stałeś przed wysoką, wąską kamienica. Po brudnym podwórku biegało kilka małych demoniat. Otworzyłeś drzwi, w nozdrza uderzył cię odór gnijących odpadków i fekaliów, ignorując smród wspiąłeś się na pierwsze piętro, ująłeś kołatek i zapukałeś w masywne obdrapane drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 21-06-2007 o 23:58.
MigdaelETher jest offline  
Stary 22-06-2007, 11:17   #89
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Gdy wszedł do środka , Orfeusz miał niewielka nadzieje ze Mol zrozumiała jego sugestie , co do sposobu przesłuchania Grubego ... Szybko jednak okazało ze sugestia była zbyt słaba , lub tez została zignorowana .
Stanął tuz za drzwiami i obserwował poczynania anielicy ... nie ona nie może być aniołem .
Anielice powinny być jak Luminia ... jego osobista asystentka ... czuła , pełna empatii i współczucia ...
Mol jeżeli kiedyś była tak ... było zamierzchła przeszłością ...
Przez głowę przemknęła mu myśl , ze skoro aniołowie są tacy ... to gdzie miejsce w tym świecie dla złych demonów ... Trudno było sobie wyobrazić gorszego diabła od tej ... anielicy .

Z zamyślenia wyrwał go głos krzyk grubego , oraz słodki głos Mol ...
„ Kurwa „ pomyślał „ co ty pieprzysz ... słodki głos jak wylewany siarkowy kwas na gołe jaja ...”

Zamyślił się na chwile ... w sumie scenariusz rozmowy miał być całkiem inny ... owszem czasem torturował ... ale nigdy nie czuł radości z zadawanego bólu ...

„A tak ...” powiedział ...

-Gdzie mieszka twój szef?-Orfeusz odchrząknął-I jak się tam możemy dostać?

-Kto zleciła Kasidusowi najazd na lokum Kammaela?-Mol położyła głowę na ramieniu wielkoluda.

-Przy Patriarszych Prudach, taka stara kamienica, z mozaiką przedstawiającego czarnego kota na frontonie-Berg sapał ciężko-Lilith, Lilith go prosiła, uprzedzałem go, że ta suka to tylko kłopoty...

Mol wyciągnęła dłoń z wnętrzności przesłuchiwanego i przyjrzała się jej uważnie.

-Jeśli ktoś się odezwie do Kasidusa masz nam o tym natychmiast powiedzieć-powiedział Orfeusz z naciskiem. Widział ze w tym momencie jedynie paniczny strach może zmusi grubego do współpracy . A przecież nadal nie miał nic pewnego w ręku .
Skoro wszystkie sznurki prowadzą do „tej suki „ to albo nie miała nic wspólnego z Antykreatorem ... albo była bezdennie głupia lub zadufana w sobie do granic abstrakcji .
Odrzucał drugą ewentulanosc ...była zbyt potężna by być głupia ...

Demon nie słuchał już Mol ... jej „ leczenie „ zapewne zadało nie mniej bólu , niż zadawane rany ... Budzik dał znać ze czas na spotkanie z Jakobem ...
Z początku jego plan zakładał ze poradzi sobie sam ... ale sprawy wyraźnie się komplikowały ... Co prawda „pomoc „ kolejnego zdegenerowanego anioła – oprawcy nie wydawała się specjalnie pożyteczna ... ale ... cóż , zakładał ze „suka „ będzie chciała cos zjeść przed rozmową ... a on jakoś nie miał ochoty na dojadanie odpadków po sektach wcześniejszych
rozmówców ..

„ Spotkajmy się za pół godziny przed domem Kasidiusa ... „ spojrzał na umazana krwią Mol ... „ Miło by było gdybyś się przebrała „ uśmiechnął się „ nie to , żeby mi się nie podobała twoja kiecka ... ale ten czerwony wzorek na bluzce jest hmmm „ szukał odpowiedniego słowa , by rozluźnić nieco atmosferę , która wywołał niefortunna uwagą na temat krągłość Mol „ Zbyt nieregularny ...” Wyciągnął wizytówkę i rzucił ja na biurko ...
„ Jak ktoś się odezwie natychmiast daj znać „ Siedząca na kolanach grubasa Mol , delikatnie pogładziła policzek wielkoluda ...” Myślę ze nasz przyjaciel nie zawiedzie „ delikatna dłoń gładząca policzek ofiary pozostawiła po sobie głęboki , krwawy ślad ...

Orfeusz uśmiechnął się nieznacznie ... Cóż ... każdy sposób jest dobry , byle był skuteczny ...
Z kieszeni wyciągnął kawałek dywanu ..
„Widzimy się za pół godziny . i weź cos ciepłego ... tutaj jest zima „

ZIUUUUUUUMMMMMM

Demon siedzący za niewysokim kontuarem starał się skupić wzrok na Orfeuszu ...
Było to niezwykle trudne i męczące zajęcia ...
Jednak chyba w końcu się udało !
„O witaj Orfeuszu „ powiedział lekko rozmarzonym głosem „ Cóż cię sprowadza w skromne progi ...gandzi ? , plastelinki ? a może cos mocniejszego ? „ mówiąc to wyciągnął na ladę niewielka mahoniową skrzyneczkę ...

Kilku gości podniosło zamglone oczy ... ale najwyraźniej ani nagłe pojawienie się demona , ani słowa sprzedawcy nie były w stanie przenikać przez zaćpane umysły ...
Jedna z kelnerek , stająca najbliżej Orfeusza podeszła do niego i przytuliła swoja blond główkę do jego piersi ...” Dawno Cię u nas nie było ...” powiedziała ze smutkiem ...”Myślałam ze o nas zapomniałeś „
Orfeusz niemal z czułością ojca pogładził głowę kobiety ... zawsze rozklejały go te dwa długie warkocze , które dziewczyna starannie zaplatała co rano ...
Myślami sięgnął kilka lat w wstecz , gdy będąc w Bośni i nadzorując sprzedaż broni dla tamtejszych partyzantów spotkał trzy małe dziewczynki ... niemal zagłodzone na śmierć ...
Cóż ... one wykorzystały swoja szansę ... Podejrzewał ze za kilka lat , po skończeniu studiów zaczną się ( przy jego nieznacznej pomocy ) piąć się w gore ... kto wie może i ta inwestycja się zwróci ...
Pogładził dziewczynę po głowie ...” No ... już ... nie rozklejaj się . Wiesz ze czasami mam dużo pracy ...” Dziewczyna jednak przywarła do niego mocno ...
Pewnym odkryciem dla niego było to , ze nie była to już dziewczynka ...
„jestem tu z kimś umówiony „
Sprzedawca pokiwał głowa ze zrozumieniem ...
Jakby były jakieś kłopoty wiecie co robić ...
„Sprzedawca kolejny raz pokiwał głowa ... w tym samym rytmie co poprzednio „
Orfeusz spojrzał na przytuloną do niego kobietę ...
„No to opowiadaj co u ciebie ...” Uśmiechnął się i usiadł na jednej z poduszek ...
Pozwalając by szczebiot dziewczyny przelatywał mu przez głowę ... raz po raz uśmiechał się do niej i kiwając głowa potakiwał ...
 
denis jest offline  
Stary 25-06-2007, 13:59   #90
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ludzie, gdyby wzrok tego kierowcy mógł zabijać już bym leżał martwy!
No, ruszyliśmy jakąś ulicą, zaczynało się ściemniać, latarnie oświetlały ulicę, na której stały piękne, skąpo ubrane kobiety. Przyciągały wzrok jak nie wiem co, nie które może bym do swojego klubu ściągnął.
Kierowca skręcił w jakąś aleję. Krajobraz zmienił się diametralnie. Syf, kiła i mogiła jak to mawiał mój stary znajomy. Zatrzymaliśmy się przed knajpką... No ciekaw jestem jaki wystrój.
Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Niewielkie wnętrze, na podłodze dywany i poduszki, półnagie kelnerki... Jak dla mnie bomba. W jednym z kątów siedział Orfeusz z jakąś blondyneczką. Spokojnym krokiem poszedłem w jego kierunku. Gdy już podszedłem do niego powiedziałem:
-Witaj Orfeuszy- powiedziałem, podając mu rękę-Nie przedstawisz mnie?- uśmiechnąłem się, patrząc na dziewczynę.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172