22-09-2017, 13:13
|
#90 |
Administrator | Intruzi nie posłuchali głosu rozsądku (albo też nie dali wiary zapewnieniom Ellisara) - żaden z nich, nawet ranni, nie zdecydowali się na rzucenie broni. Nie przekonało ich nawet to, że ich szeregi nieco się przerzedziły.
Upór? Głupota? Nadzieja na odmianę losu? Trudno było orzec - najważniejsze było to, że walka trwała nadal, a szale zwycięstwa jeszcze nie przechyliły się na stronę "tych dobrych".
Miejsce, w jakim Maelar się w danym momencie znajdował, dawało szansę na dokładny wgląd na pole bitwy i pozwalało ocenić szanse poszczególnych walczących.
Prócz Silli wszyscy mieli jakieś problemy i każdemu zdałaby się jakaś pomoc, jednak jej udzielenie nie zależało od tego, kogo się bardziej czy mniej lubi. W większych tarapatach był Nat, więc Maelar wziął na cel atakującego go miecznika. Co prawda kodeks honorowy nie pochwalał strzelania w plecy (nawet jeśli chodziło o demona), ale dwóch na jednego to również nie była gra fair.
A potem, gdyby wrogów nieco ubyło, miał zamiar raz jeszcze wezwać ich do poddania się.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-09-2017 o 13:16.
|
| |