Pościg trwał w najlepsze.
Zingger niemal bez zadyszki minął bez słowa Wolfganga, który zatrzymał się, zapewne by spleść zaklęcie. "Kompetentny człowiek jak na magika" - przemknęło mu przez głowę. Dosłyszał słowa Techlera i uśmiech wykwitł mu na twarzy.
Bez namysłu pochylił się biegnąc, by zebrać słuszną garść ziemi z drogi w lewą dłoń. Bez namysłu dopadł do drzwi powozu i szarpnął bezlitośnie. Dojrzał w środku gębę zaskoczonego Teugena i sypnął mu ziemią na powitanie. - Komu życie ciężkie, ziemia będzie lekka jak mawiają na kazaniu, Herr Teugen - warknął na powitanie.
Wlazł do środka. Wyjmując do połowy miecz uderzył głownią w kałdun kupca, aż tamten stęknął. - To się przejedziemy na Adel Ring, kurwa. A juści, a potem na jarmark - wycedził przez zaciśnięty zęby. - Nie próbuj, parchu, diabelskich sztuczek. Ani drgnij, bo spuszczę krwi tu i teraz.
Dopiero wtedy zakrzyknÄ…Å‚.
- Wolfgang! U mnie czysto. Masz ochotę na przejażdżkę? |