Garret wychodząc szybko zgarnęła swoje miedziaki. Gdy "dziadek" wysypał zawartość beczki zrobiła zawiedzioną minę. Wśród broni nie było łuku. Nienawidzę kusz. Ale jednak wole je od procy... pomyślała. Z gracją podeszła do broni. Najpierw podniosła kuszę i wszystkie bełty I tak jest ich mało. Następnie schyliła się do sztyletów. Po dokładniejszym obejrzeniu wzięła ten z mniejszą ilością rdzy. Spojrzała na łopaty. Z niechęcią podeszła i wzięła jedną. Poszła do wyjścia, ale zaraz przed drzwiami się zatrzymała. Czekała na resztę... |