Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 17:27   #89
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Loungher
Obudził ją śpiew ptaków, miękkość pod glową i odgłos stukania, a raczej kroków na drewnianej podłodze. Dach nad głową świadczył o jakimś domostwie, a dachy za oknem o jakimś mieście. Pomieszczenie było izbą sypialną z dwoma łóżkami i jedną szafą. Skromne ale swojskie.
Yoshiko przebudziła się powoli otwierając oczy. Ospałym wzrokiem błądziła po suficie. Wtem uderzyło ją wspomnienie, powrócił strach. Zerwała się wciągając gwałtownie powietrze, dłonie kurczowo zacisnęły się na krawędzi pościeli. Syknęła z bólu gdy poruszyła zranionym ramieniem. Gdy odruchowo przyłożyła do niego dłoń poczuła miękki materiał bandaża. Z trudem uspokoiła oddech, przecierając twarz poczuła na czole krople potu.
Dopiero teraz obejrzała pomieszczenie.
Do pomieszczenia prowadził jeden otwór drzwiowy. Zapewne wśród domostw pospólstwa, jedynymi drzwiami, były te wejściowe.
Opatrunki wykonano starannie, a dziwny zapach ziół mógł wskazywać na tutejsze medykamenty. Yoshiko nie była w stanie stwierdzić obecności magii, więc nie wiedziała czy została jej poddana.
Dziewczyna gramoląc się, usiadła na krawędzi łóżka. Była zmęczona, a ból mięśni i rany nie ułatwiały poruszania się. Czuła się wykończona. Poprawiła koszulę i złapała podartą już marynarkę, która wisiała na oparciu pobliskiego krzesła. Usłyszawszy kroki postanowiła czekać, nie wypadało jej szwędać się po nie swoim domu.
- (niezrozumiałe mruczenie) Zobaczę co u niej. - w tej samej chwili ktoś pojawił się w wejsciu.

- Dzień dobry, Słońce. Wypoczęłaś? - zapytał poprawiając karabin na ramieniu. - Obudziła się. - zakrzykną w głąb budynku.
-Powiedzmy- odparła niemrawo, z trudem składając słowa. Jej uwagę przykuła broń palna, szczególnie że znajdowała się w rękach nieznajomego- gdzie ja jestem?
- Loungher. Znaleźliśmy cię przed wczoraj w lesie. Leżałaś na gruzowisku wejścia do jaskini. Miałaś dużo szczęścia, że przyjęliśmy zlecenie. Gdyby dorwały cię wilki albo Rendrer, albo to coś z jaskini... Było by krucho. - oznajmił siadając na drugim łóżku. - Masz napij się.
Wyciągnął w stronę dziewczęcia manierkę z wodą.
- Mój druh poszedł po twoją znajomą.
Yoshiko przyjęła manierkę skinąwszy w podziękowaniu. Wypiła tylko kilka łyków, żołądek wciąż miała ściśnięty po niedawnych wydarzeniach.
- Znajomą? - spytała po chwili, gdy dotarły do niej słowa chłopaka.
- Taka podróżniczka. Mówiła, że to spod jej pieczy zniknęłaś. Imienia nie pamiętam... ale miała fajny tyłek. - poprawił okulary środkowym palcem uśmiechając się nieznacznie.
-Selti?- zastanawiała się, mając problem z przypomnieniem sobie imienia. W zamyśle pocierając czoło, poczuła pod palcami guza. Nie zdziwiła się zbytnio, a nawet było jej to niepokojąco obojętne. Z pewnością miała też znacznie więcej obić i zadrapań.
Niedługo potem do pomieszczneia wkroczyła białowłosa przewodniczka.

- Och. Jakie szczęście, że żyjesz. - dziewczyna rzuciła się japonce na szyję i bardzo mocno ją przytuliła. - Tak. Tak bardzo się cieszę.
Obolałe ciało zareagowało niechętnie na uścisk. Pomimo tego, oraz faktu że była to osoba niemal jej obca, było to coś czego potrzebowała. Z trudem powstrzymała łzy.
-Co z resztą?- zapytała po chwili, jakby powoli o wszystkim sobie przypominając.
- Eee. Stalowy szukał cię dzień i noc, po całym lesie, dopóki nie zaproponowałam udania się do miasta. Wyruszył rankiem na poszukiwania, jeszcze zanim otrzymałam wieść o tobie. Zapewne wróci za kilka godzin. Białowłosy przez pierwsze dwa dni pomagał, ale potem... zrezygnował. - Powiedziała jakby niepewnie. - To było 4 dni temu.
-Cztery dni….-wymruczała do siebie. Wieść o Sigmie ucieszyła ją, ale mimo krótkiej znajomości szybka rezygnacja Akumy zabolała. Mimo wysztko pomogła mu gdy się poznali- Co się właściwie stało?
- Szczerze mówiąc nie wiem. Wysłałam już wiadomośc do Fairy Fencer. Oni znają się najlepiej, wśród nas przybyszów, na magii wróżek. Może nie jest z tą magią kompatybilna, albo coś ingerowało w teleportację? Nie jestem ci w stanie odpowiedzieć. I jeszcze raz przepraszam, w końcu to ja zaproponowałam taką formę podróży.
-Nie przepraszaj. Nie miałaś na to wpływu- odpowiedziała uśmiechając się na siłę. Spróbowała wstać, mięśnie protestowały, ale udało jej się utrzymać na nogach. Skrzywiła się gdy zraniona kostka zapulsowała bólem.
-Dziękuję za ratunek- odparła do mężczyzny z karabinem. Teraz zdała sobie sprawę, że koszula którą ma na sobie jest cała i o dziwo nie zaplamiona krwią. Choć było to krępujące, doceniała gest- i za ubranie.
- Nie ma sprawy. Z resztą nie powinnaś dziękować. - powiedział odwracając głowę z lekkim rumieńcem. - To ja powinienem podziękować za poczęstunek. (Gochisōsama deshita) - zamruczał pod nosem.
- I jak tam nasze znalezisko, Itami? - zapytał ostatni z grupy wchodząc do pomieszczenia.

- Cała i zdrowa, Cloud. {Itami}
- Ciesze się. Chciałbym jeszcze dziś ubić parę wilków, by mieć potem co opchnąć w Gata. {Cloud}
- A co z Rendrerem? {Itami}
- Możemy spróbować. Ale bez kogoś kto włada strefą, możemy skończyć tak jak ostatnio. {Cloud}
- Ale do farmienia wilków się nada. {Itami}
Japonka mimowolnie uśmiechnęła się lekko na widok charakterystycznego blondyna. Widząc “znajomą” twarz poczuła się jakoś pewniej.
- Czym są Rendrery?- zapytała, słysząc poraz kolejny tą nazwę.
- Ciężko stwierdzić czy jest tego więcej. - zaczął Cloud - Taka krzyżówka driady i nekromanty. Nosi kości zwierząt jako ozdobę. Na głowie nosi poroże. Nie jest to jednak stwór nieumarły bo kontroluje żywe istoty głównie wilki. Sporo można zarobić na ich skórach ale przy złym rozplanowaniu zaleje cię ich chorda. Chcesz z nami zapolować?
- Tylko że jutro chcesz się zbierać. Więc idziemy zapolować dzisiaj. Dopiero się obudziła. - zaprotestował Itami.
- Na odpoczynek przyjdzie jeszcze czas, czasem po prostu nie ma na to okazji. - zaśmiał się.
- Taaaa.... nie każdy wychowywany był na żołnierza, mr. Solider. {Itami}
- I kto to mówi {Cloud}
- Jeżeli chcesz jeszcze odpocząć, możesz to zrobić w moim pokoju. - Oznajmiła Selti - Wynajęłam jeden w karczmie. No i sigma może do nas dołączy.
- Odpuszczę sobie polowanie, wystarczy mi przygód na kilka dni. Chętnie skorzystam z propozycji- dodała, zwracając się do Selti.
- Chodźmy. A z wami rozliczę się później. - orzekła.
- Nie ma sprawy. Uznajmy przysługę za przysługę. Kto wie kiedy przyda nam się dodatkowa para rąk. {Itami}
- My dżentelmeni, nie śmielibyśmy ściągać opłat od pięknych pań. Co innego w sprawie wzajemnej pomocy czy innych przyjemności. {Cloud}
- W razie przyszłych problemów, wal do nas. - promował się Itami - choć nasza grupa jeszcze nie ma nazwy - mrugnął.
Japonka ukłoniła się w podziękowaniu.
-Wiadomo w ogóle czym jest to coś, co mieszka w jaskini?- spytała po chwili zastanowienia.
- Faktycznie zalatywało groteską, turpizmem i zgnilizną. - zastanowił się Itami
- Posłałeś temu granat. Powinieneś najpierw zapytać. - uśmiechnął się złośliwie Cloud
- Zgłosiliśmy to w ratuszu podajrze jakaś inna grupa miała się tym zająć. Na moje, nieudany eksperyment czegoś. {Itami}
- O zombie-monstrum mówiłeś to samo. {Cloud}
- Wtedy nie wiedziałem, że skupisko miastmy samo się napędza. - skwitował przymrużając oczy {Itami}
-Wewnątrz znajdowała się masa ludzkich kości… mam nadzieję że ta grupa nie skończy tak jak poprzednicy.
- Poza alchemikami i kimś z Platformy, poszła jeszcze eskorta najemnicza. Było tam parę ciekawych osób. Jeżeli nie dali rady tego zbadać, to pewnie pozbyli się jaskini. Przynajmniej na takich wyglądali.{Selti}
- Nie wszystko w tym świecie jest bezsensownie sline. Sporo istot da się załatwić odrobiną pomyślunku czy dobrym ostrzem, lub karabinem, jak to w moim przypadku. Po prostu czasem trafia się na coś innego od pozostałych. Coś co nienaturalnie budzi strach lub wszelkie warunki otoczenia wpływają negatywnie na nas. {Itami}
- Już już myślicielu. Bo jeszcze nam tu osiwiejesz. Przegląd zrobiłeś? {Cloud}
- Tak zrobiłem. Broń naoliwiona i przeczyszczona. Z resztą magiczne pociski praktycznie nie brudzą, co najwyżej kurek czy zamek mogą się przyciąć od pustych strzałów. Z resztą drobna lekcja nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Widzisz że wygląda na świeżaka.{Itami}
- Jak długo tu jesteś? -Zapytał cloud krzyżując ręce na piersi.
- Tydzień? -zapytała samą siebie- może półtora.. straciłam ostatnio poczucie czasu. Ale to prawda, praktycznie nic nie wiem o tym świecie.
- A to błąd. Warto wiedzieć co może cię zabić w danej strefie. Podstawa sztuki przetrwania. - oznajmił - No może i dobrze że większość przybyszów trafia do unii lub Lofar. O ile nie wlezie się do mrocznego lasu czy jakiego kolwiek, to raczej po drogach nie spotka się czegoś szczególnie groźnego. Anomalii też jest mało. Jedynie ruiny i wędrowne stwory stanowią jakieś większe niebezpieczeństwo.
- I demony, i piekielnicy. Ostatnio o tym dwojgu słyszy się coraz częściej. Coś mi się wydaje że szykuje się coś dużego. {Itami}
- Macie rację, ledwo zawitałam w Karczmie, a już znałam całą relację. {Selti}
- Dlatego udajemy się na zachód. Może na wody, a jak dobrze pójdzie, zawitamy do Selvan. {Cloud}
-S.Słyszałam- zaczęła niepewnie Yoshiko, przypominając sobie wizję sprzed paru dni- że demony mają zalać ten świat. Nie wiem jak, ani kiedy..ale wydaje się do dość realną groźbą.
- Ja słyszałam że zamierzają zaatakować od środka. Między 4 krajami unii. Jeden dzieciak mówił jak naszprycowany że pierwsze natarcie pójdzie na to miasto. Ale wierzyć dzieciom. Kto wie co jest prawdą. {Selti}
- Póki co trzymajcie się z dala od Donowan i Londynium. Wieści niosą że w pierwszym zaczęły się rozruchy, a w drugim nastroje panują napięte. Kto wie czy to rzekome demony, czy inne cholerstwo, ale każdy o zdrowych zmysłach wie by nie pchać palca, tam gdzie boli. {Cloud}
-Da się to jakoś powstrzymać? Całą tą inwazję?
- Kto wie. {Cloud}
- Zapewne nie. Choć może istnieje sposób by ją odroczyć. Sztuka wojny wskazuje także zestaw wcześniejszych działań mających przynieść przewagę w chwilach największego zagrożenia.{Itami}
- Co to za działania {Selti}
- Nie wiem. W moim świecie raczej nastawiono się na Blitzkrieg. Czyli szybkie i silne uderzenie, likwidujące długotrwały konflikt. Ale my tam mamy inny sprzęt i możliwości.{Itami}
- Dobra drogie panie. Nie chcę was wyganiać, ale im wcześniej skoczymy na łowy tym później wrócimy. {Cloud}
-Raz jeszczę dziękuję za pomoc- podsumowała Yoshiko- udanych łowów.
- I wam nie chorować. - orzekł strzelec.
***
Loungher było dziwnym miastem, które nie potrzebowało swoich nazw. Karczma zwała się “Karczma”, kowal - ”Kowal” itd. Miasto stworzone tylko po to by być po tej stronie rzeki. Rzekomo kiedyś, planowano zbudować miasto łączące oba brzegi, ale wymagało by to przesunięcia całego Garollo, co w rzeczywistości było niemożliwe. To Garollo, miasto po drugiej stronie rzeki - na zachodzie Zachodnich Równin, pełniło główny punkt handlowy.
Taki oto ogólny pogląd na miasto otrzymało dziewczę od Selti i Karczmarza.
Sędziwy mężczyzna krzątał się za ladą, niczym nie wyróżniającego się przybytku, od innych jemu podobnych.
Tego dnia w karczmie można było znaleźć sporo nietutejszych, lecz większość była zajęta rozmowami w zbitych grupach. Samotników była piątka:


[img]http://i.imgur.com/p9bsSFa.png - mała dziewczynka krzątajaca się miedzy stolikami, jakby czegoś szukała.
- ktoś z silver crown.

Wchodząc japonka obejrzała się po otoczeniu, choć nieliczne, towarzystwo było barwne.
-Jak daleko jesteśmy od stolicy?- zapytała, uświadamiając sobie, że zupełnie nie wie gdzie znajduje się to miasto.
- Około 4 dni drogi, szosą. Mniej więcej dwa dni od rozstaju dróg, i drógie tyle do samej stolicy. W lini prostej byłoby może 3 dni, z tym że po drodze jest las. - Odparła selti zasiadając przy wolnym stoliku.
Yoshiko wróciła myślami do rozmowy z Cloudem i Itami. Jej wizja z przed kilku dni okazała się prawdziwa, a inwazja demonów realna… Spojrzała na zebranych ludzi. Nie wszyscy byli super bohaterami zdolnymi do walki. Jeśli mogła w jakiś sposób zapobiec wydarzeniom gorszym niż to co przeżyła w jaskini, nie mogła pozostać bezczynna. Ból połamanych paznokci uświadomił ja ze zaciska pięści.
-Muszę wrócić do stolicy- oznajmiła w końcu.
- Zaproponowałabym krąg wróżek... choć w świetle ostatnich wydarzeń to ostatnia rzecz którą pewnie chciałabyś zobaczyć. 4 Dni drogi, konno będzie dwa razy szybciej. Jeżeli to dla ciebie ważne, mogę jednego wynająć. Przynajmniej tak, jakoś się zrekompensuję.
- Byłabym wdzięczna. Poczekam jeszcze na Sigmę, zobaczę co on powie na ten temat. skip do sigmy?
- Załatwione. - przytaknęła poszukiwaczka przygód.
Minęło kilka godzin.
W tym czasie ludzie przepływali przez karczmę. Można było zauważyć spotkania formalne, towarzyskie, tworzenie się nowych grup do wspólnej podróży czy innego celu. Istoty dziwne, znajome z książek i filmów, oraz typowe średniowieczne mieszczaństwo i rycerstwo.
Do karczmy wkroczył Sigma. Gdy tylko spostrzegł studentkę rzucił się biegiem ku niej.
- Yoshiko! Jesteś cała!? Jak się tu znalazłaś?
-Znaleźli mnie w lesie gdy byłam nieprzytomna..ale już wszystko w porządku- dodała zmuszając się do uśmiechu- słyszałam że nie przestawałeś mnie szukać, dziękuję.
- To żaden problem. Nie muszę spać, ani jeść. Z resztą poza okresem odpoczynku nie potrzebuję niczego.Wierzyłem jednak, że nic ci nie będzie. Więc co teraz? - zapytał siadając obok. - Idziemy spotkać się z tutejszym lekarzem?
-Niby jestem trochę poharatana, ale raczej wszystko w porządku. .. chciałabym wrócić do stolicy, muszę zająć się tamtymi sprawami.
- Z chęcią wyruszę razem z tobą. Może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej o sobie, w tej całej świątyni wiedzy. A! Znalazłem jakieś zioła, możemy je sprzedać by... no właśnie... na wóz i konia raczej nie starczy? - zapytał lekko niepewnie
-Selti zaoferowała nam swoją pomoc w tej sprawie, wynajmie nam konia i ruszymy do stolicy- odpowiedziała, starając się ponownie przybrać swój optymistyczny ton- w dwa dni będziemy na miejscu.
- To całkiem blisko. A odniosłem inne wrażenie.
-Piechota nawet dwa razy dłużej z tego co wspomniała.
- Załatwione. - oznajmiła podróżniczka wracając do Stolika. - O Sigma, wróciłeś.
- Jak widać. Mogłaś powiedzieć...
- Pośpieszyłeś się. Wyruszyłeś nim zdążyłam cię znaleźć.
-Dziękuje Selti, doceniam pomoc- powiedziała Yoshiko, wstając i schylając się w skromnym ukłonie- To jak? Ruszamy?
- Koń czeka na was przy bramie miasta, w stajni. Powiedzcie że jesteście ode mnie. Stajenny już wszystko przygotował.
-A wsłaśnie- przypomniała sobie dziwczyna, gdy w raz Sigmą mieli już zmierzać do wyjścia. Sięgnęła dłonią do plecaka i wyciągnęła nie dużą kulę- znalazłam to gdy się zgubiłam, masz może pomysł co to może być?
-Wygląda na jakiś skarb lub artefakt. Niestety nie wiem dokładnie. Możesz zapytać kogoś kto skupuje artefakty lub popytać w świątyni wiedzy, jak już dotrzesz do stolicy. Zapewne też nie jeden łowca artefaktów by znał odpowiedź, ale zależnie od wartości powiedzą mniej lub więcej by samemu kupić i mieć większy zysk.
Wkrótce potem Yoshiko i Sigma pożegnali się z przewodniczką i ruszyli w kierunku wierzchowców.
Wszystko poszło jak spłatka. Koń był osiodłany i gotowy do drogi. Najwidoczniej Selti nie wzięla pod uwagę Signy, ale wierzchowiec był na tyle duży, że mógł pomieścić dwójkę pasażerów. Choć blaszak zarzekł się, że może pobiec, bo jak twierdzi: “i tak się nie zmęczy”.
Ruszyli zaraz po przybyciu na miejsce. Z początku Sigma jechał wraz z Yoshiko, potem jednak doszli do wniosku że zwierze szybko zmęczy się pod ciężarem opancerzonego i dziewczyny. Ostatecznie Sigma postanowił biec u boku wierzchowca.
Zgodnie ze słowami stajennego. Po całym dniu drogi powinni dojechać do zajazdu “na rozstaju dróg”, gdzie oni i wierzchowiec będą mogli odpocząć przed kolejnym dniem. Przy okazji w połowie dnia powinni widzieć na horyzoncie “Filar nieba” czy to co przybysze nazywają “kolumną platformy”.
Dziewczyna z zaciekawieniem wypatrywała filaru, na temat którego zdołała co nieco wypytać stajennego. Przy odrobinie czasu chciała odwiedzić to miejsce.
Długa wertykalna linia pojawiła się na horyzoncie. Była niepozorna, ale na tle niebieskiego nieba, budziła piękno.

I choć mogło się zdawać że to olbrzymi obiekt w oddali, w rzeczywistości tak nie było. Był to filar o 1-2 metrach średnicy i nieokreślonej długości. Rodziło się pytanie jak tak wątły obiekt utrzymuje to co znajduje się na górze.
Droga mijała powoli, ale przyjemnie. Cisza i piękny, nieco dziki krajobraz działały odprężająco. Gdy zapadła noc, zatrzymali się by dać odpocząć koniu i zjeść. Yoshiko niemal cały czas wpatrywała się w pełne gwiazd niebo, które w jej świecie pełnym świateł prezentowało się biednie. Ruszyli dość szybko, by o poranku dotrzeć do zajazdu.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline