Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 20:01   #19
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


- Kiedy jesteś w stanie wyruszyć? - zapytała kochanki, czując, że to milczenie trwa już za długo.
Morgana uśmiechnęła się w jej ramię.
- Naprawdę ci się śpieszy co? - Alchemiczka uniosła się na rękach by spojrzeć na swoją kochankę. - Wymęcz mnie tak bym zasnęła, jutro skoczę po swoje rzeczy i możemy jechać.
Blind westchnęła cicho, po czym przewróciła kochankę na plecy.
- Mało ci jeszcze, bezwstydnico? - zawisła nad nią na rękach i spojrzała, robiąc groźną minę.
Morgana uśmiechnęła się, a jej dłonie powędrowały na pośladki Scarlet.
- Gdyby nie było mało to bym się nie domagała. Wybacz, ale przyszłam w to miejsce w konkretnym celu. - Hanlon mrugnęła do niej. - czuję też, że powinnam się tobą nacieszyć nim mi uciekniesz, kotku.
Scarlet pochyliła się i polizała ją więc zmysłowo między piersiami.
- Miaaaau. - powiedziała tylko.
Alchemiczka roześmiała się, a jedna z jej dłoni zawędrowała pomiędzy pośladki Blind, poszukując tej drugiej dziurki.
- Tak… teraz do bycia prawdziwym kotkiem przydałby ci się tylko ogonek. - Jej palec niepewnie naparł na to rzadziej uczęszczane miejsce. Scarlet poczuła jak jej mięśnie chcą ustąpić, na co Hanlon zrobiła lekko zaskoczoną minę. - To jak, kotku? Pobawimy się jeszcze?
- Tak bez motywacji? No nie wiem... może zagramy... o spełnianie pragnień... i picie.
- wskazała karafkę, po czym schyliła się do bagażu, gdzie miała ukrytą kość.
- Znasz zasady gry w oczko?
- Znam…
- Oczy Morgany zalśniły, widać było że ten wieczór sprawia jej coraz więcej radości. Jej palec delikatnie naparł na drugą grotę rozkoszy Scarlet. - Ale jakie dodatkowe zasady przychodzą ci do głowy?
Zamruczała odruchowo.
- Ej, jeszcze nie zaczęłyśmy grać, a ty już oszukujesz... - pochwyciła rękę dziewczyny, by ta nie mogła posunąć się dalej - Musisz to wygrać. A zasady są proste. Kto ma wyższy wynik, daje rozkaz. Kto zaś całkiem się skuje i oczko przeskoczy, musi dodatkowo wypić kielona. Przy oczku, pijemy obie... - zachichotała.
- Niech będzie. - Morgana uśmiechnęła się odsuwając dłoń. - No to kicie pierwsze.
Blind przeciągnęła się, wiedząc, że wzrok kochanki ją śledzi.
- Czyli kto bliżej 21, ten wygrywa.
Rzuciła kostką sześciościenną kilka razy, zliczając wyniki
1,4,4,1,5,1.
- Szesnaście... no to jeszcze raz. I znów jedynka. No dobra, 17 mi starczy. Teraz Ty ślicznotko.
2,1,2,4,3,4
Morgana zamyśliła się patrząc na kości. Po chwili dorzuciła jeszcze jedną 4.
- Dwadzieścia. - Uśmiechnęła się do Scarlet.
- Słucham zatem rozkazu, moja pani... - odparła Blind podejrzanie usłużnie.
Alchemiczka spojrzała na nią podejrzliwie.
- Dobrze… chciałabym zobaczyć jak sama się doprowadzasz. - Hanlon mrugnęła do niej sięgając po papierośnicę.
Blind przygryzła wargę.
- Wiesz, że... to może potrwać. Nie masz jakiegoś szybszego życzenia? - próbowała się wywinąć.
- Wymigujesz się? - Morgana odpaliła papierosa. - Mogę dać ci czas póki nie wypalę, ale chyba nigdzie się nie spieszymy.
- Paskuda...
- Blind podpełzła bliżej kochanki i wzięła z jej ręki zwycięską kostkę. Polizała ją zmysłowo, po czym wsunęła na dłoni między swoje uda i zaczęła nią pocierać wciąż rozbudzone łono. Usta łowczyni golemów musnęły ramię kochanki.
- Nie pomożesz mi... chociaż dobrym słowem? - polizała teraz jej skórę.
Morgana odsunęła papierosa, by nie poparzyć Scarlet.
- A co byś chciała usłyszeć? - Blind poczuła zapach wydmuchiwanego ponad jej ramieniem dymu. - Że jesteś bardzo podniecającą kobietą? Że lubię patrzeć jak dochodzisz? - Alchemiczka sięgnęła wolną dłonią do piersi Scarlet i zaczęła ją pieścić. - A może coś brzydszego. Na przykład, że wyobrażam sobie teraz jak wkładasz w siebie te wszystkie kostki, jak kręcisz tyłkiem a ja słyszę ich stukot. Co wolisz kiciu?

Blind zamruczała, wgryzając się w jej ramię, gdy sześciościenna kostka faktycznie została wepchnięta do jej groty rozkoszy. Płytko, odrobinę zaledwie, ale już samo to i zestawienie z wizją, utkaną przez Morganę sprawiło, że poczuła, jak krew w niej gorzeje.
- Chyba... nie będziesz mieć o mnie dobrego zdania... - wyszeptała jakby na usprawiedliwienie.
Morgana jęknęła przy ugryzieniu, ale o dziwo było w tym niemal tyle bólu co rozkoszy.
- A to niby czemu, kotku? - Usłyszała w głosie alchemiczki uśmiech.
- Dobrze wiesz, że druga opcja... druga wizja mnie podnieca. - Blind polizała zmysłowo ugryzienie, nagle wyjmując kostkę do gry ze swojej szparki i... wkładając ją do ust Morgany.
Alchemiczka oblizała kostkę, wrzucając papieros do pustej szklanki.
- Czemu więc jej nie zrealizujemy? - Morgana wyjęła ze swoich ust sześcianik i przysunęła go do kwiatu Scarlet. Dziewczyna w goglach poczuła jak przedmiot napiera na jej otwór. - Może byłabyś nimi w stanie “rzucić”?
Blind parsknęła rozbawiona.
- To już nie muszę sama się zaspokajać? - polizała dziewczynę po policzku, bynajmniej jednak nie odsuwając się i pozwalając na penetrację małą kostką.
- Wyraźnie domagałaś się pomocy. - Morgana wsunęła kostkę do wnętrza Scarlet, na razie trzymając ją palcami. - Jak myślisz, uda nam się je potem wyjąć by grać dalej? - W głosie alchemistki słychać było rozbawienie.
- W najgorszym razie zmuszę cię, byś je wyssała. - odpowiedziała Blind i władczo przyciągnęła głowę kochanki, by ją pocałować, penetrując wnętrze jej ust języczkiem.

Morgana oddała pocałunek i puściła przy tym kostkę. Chwilę poobracała nią we wnętrzu kochanki, po czym wysunęła swoje palce ze środka. Chwilę bawiła się nimi łechtaczką Scarlet, po czym sięgnęła po kolejny sześcianik.
- Będziesz musiała wygrać kolejny rzut by mnie do czegoś zmusić, kotku. - Blind poczuła jak chłodny przedmiot przesuwa się po jej rozgrzanym kwiecie i po chwili napiera na otwór.

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-44L0-CEP4Yg/VgFvtuM9RYI/AAAAAAAAA8o/oL4-xZlCujo/s1600/kostkizostalyrzucone.blogspot.com-o-grach-planszowych-pathfinder-2.jpg[/MEDIA]

Zarówno to, jak i pocieranie o siebie dwóch przedmiotów w jej wnętrzu sprawiło, że zakręciło jej się w głowie od fali pożądania.
Przytuliła się do drugiego ramienia Morgany, tak, że tkwiło pomiędzy ocierającymi się o nie piersiami. Ciało Scarlet wszak coraz bardziej falowało.
- Jeszcze... jeszcze jedną... - wyszeptała ciężko do ucha alchemiczki.
- Skoro kicia sobie życzy. - Głos Hanlon był coraz bardziej rozpalony. Blind czuła na swojej skórze, gorący oddech alchemiczki. Kolejna kostka przesunęła się powoli po jej brzuchu, bez trudu trafiając między mokre płatki i dalej do otworku. Morgana wsuwała ją, powoli i ostrożnie, aż cały przedmiot zniknął w jej środku. - Kolejna?
Biodra Scarlet poruszyły się tak, by klęcząc rozszerzyć nieco bardziej nogi. Czuła jak jej wnętrze zaciska się na dziwnych, obcych kształtach. Ogień perwersji rozpalił jej łono. Polizała Morganę po szyi, po czym przesunęła usta wyżej na uszko.
- Dwie. - rzuciła bezwstydnie i ugryzła ją lekko.
- Hm… wygląda jakby ci się podobało. - Hanlon wzięła dwie kostki i chwilę bawiła się nimi między płatkami Scarlet, powoli przesuwając je między palcami. Bez pośpiechu zagłębiła przedmioty we wnętrzu kochanki. - Powinnaś sprawdzić czy już stukają.

Łowczyni golemów jęknęła, a potem niespodziewanie przewróciła Morganę na plecy. Pocałowała ją dziko i szybko, po czym uklękła nad nią w rozkroku. Chwyciła dłoń, którą kobieta dopiero co “zaaplikowała” jej kostki i docisnęła do swojego łona.
- Sprawdź mnie, malutka... - zachęciła.
Alchemiczka przez chwilę przypatrywała się jej z dołu z zachwytem. Chwilę przesuwała dłonią po wierzchu po czym zanurzyła dwa palce do środka. Scarlet poczuła jak kostki w jej wnętrzu zaczynają się poruszać.
- Niezbyt stukają. Może powinnaś potrząsać biodrami, co? - Hanlon chyba chwyciła jedną z kostek we wnętrzu Blind i zaczęła nią uderzać o inną.
- Ja ci zaraz potrząsnę... - kobieta zasyczała, gdyż to co robiła jej Morgana było słodką torturą - Nie wytrzymam dłużej chyba... - wyjęczała w nagłym napadzie słabości - Włóż mi głębiej te paluszki…
- Czym mi potrząśniesz kotku?
- Hanlon niemal zamruczała, ale grzecznie wsunęła palce głębiej. Blind poczuła jak bawi się kostkami. O jej wnętrze ocierały się to palce, to ścianki, czasem kuły ją lekką krawędzie i narożniki. Morgana chwyciła drugą ręką biodro Scarlet i zakołysała nią lekko, co sprawiło, że chyba wszystko we wnętrzu Blind się przemieściło. - Pokręć swoją zgrabną pupą.

I ta w końcu uległa, kołysząc biodrami ponad kochanką i nabijając się na jej palce. W przypływie rozkoszy Scarlet chwyciła piersi kochanki i zaczęła je dość mocno miętosić, jednocześnie podpierając się na niej. Morgana zaczęłą wbijać swoje palce w Blind, powodując, że wszystkie kostki zderzały się w jej wnętrzu.
- Naprawdę wyglądasz bardzo podniecająco i… - Alchemiczka wyszczerzyła się. - … chyba stukają.

To proste stwierdzenie sprawiło, że wszelkie bariery puściły. Blind doszła gwałtownie, drżąc na całym ciele i wijąc się ponad kochanką, aż wreszcie zamarła jakby skulona nad nią. Morgana delikatnie pogładziła udo, górującej nad nią kochanki.
- Chyba nie do końca była to realizacja zadania, ale było na co popatrzeć. - Scarlet poczuła jak alchemiczka poruszyła palcami w jej wnętrzu. - Może zostawimy je w środku, wygląda jakby podobało ci się, że tam są.
Blind opadła na kochankę, oddychając ciężko. Potrzebowała chwili by odpowiedzieć:
- Wtedy możesz się domyślić, jakie ciebie czeka zadanie. - rzekła, choć groźba słabo jej wypadła.
Morgana przytuliła ją delikatnie, przesuwając dłońmi po rozgrzanych plecach Scarlet.
- Jeśli wygrasz rzut kośćmi. Na szczęście chyba jeszcze kilka zostało. - Hanlon wyraźnie dobrze się bawiła. - Jednak co zrobimy jeśli ja wygram?
Blind odetchnęła pełną piersią.
- Jestem pewna, że coś wymyślisz. - stwierdziła z przekąsem, po czym dodała - No to rzucaj... ciężko mi się siedzi.
Morgana sięgnęła po kostki nie podnosząc się z łóżka i rzuciła nimi obok łóżka.
6, 5, 3, 3
- Hm… - chwyciła jeszcze jedną kostkę i dorzuciła kolejną 3. - No to dwadzieścia, kotku. - Sięgnęła po kostki i podała je Scarlet.
- Szlag... - skomentowała Blind, już czując, że z tymi kostkami jeszcze posiedzi.
- 5... 4...6...2...6! Nosz... to jest jawne oszustwo! - fuknęła, rzucając kostką przez pokój i wypijając jednym haustem karniaka. Otrząsnęła się, a potem spojrzała na Morganę.
- No to jakie rozkazy, ma pani?
Alchemistka przyglądała się jej z uśmiechem.
- Ktoś cię musi mocno kochać, kotku. To podobno przynosi pecha w kościach. - Pocałowała Scarlet w usta. - Zajmij się moją szparką i daj mi tutaj swoją.
- Nienasycona...
- westchnęła łowczyni golemów. Już podejrzewała jaki rodzaj znajomości łączył Morganę i Jednookiego. Pytanie tylko o co się pożarli. Była ciekawa, lecz nie zamierzała z tego powodu ryzykować utraty względnego zaufania dziewczyny. Popchnęła ją lekko na łóżko, by ta położyła się na plecach i weszła na nią, wystawiając swój kuperek ponad głową kochanki, samej mając jednocześnie świetny widok na jej kobiecość.
- Szerzej nóżki - poinstruowała.
Morgana posłusznie rozsunęła nogi, a Scarlet poczuła jak po jej łonie przesuwa się rozgrzana dłoń alchemiczki.
- I nienasyconą, nazywa mnie kobieta, która prosiła by jej wkładać kostki w szparkę. - Hanlon miała rozbawiony głos, jednak w jej ruchach widać było lekkie zniecierpliwienie.
Blind, która już trochę wypiła, zaśmiała się dźwięcznie.
- Powiedzmy, że trafił swój na swego - rzekła, bez wstępów wkładając dziewczynie jeden paluszek w jej gorącą szparkę.
Scarlet poczuła jak rozpalona, wcześniejszą zabawą była alchemiczka. Jej wnętrze niemal otworzyło się na palec dziewczyny w goglach. Biodra naparły na dłoń Moore.
- Powiedzmy… - Rozbawiony głos Hanlon szybko nabrał rozpalonego tonu, gdy kobieta delikatnie masowała rozgrzane płatki Scarlet.
- Chcesz mi opowiedzieć jakieś pikantne szczegóły ze swojej przeszłości? - zapytała Blind. Wyjęła palec i oblizała go. Niespiesznie przesunęła palcami po bokach kochanki, w okolicy pośladków wbijając jej w skórę pazurki i drapiąc aż do ud. Dopiero wtedy język kobiety zanurzył się w szparce kochanki.
Morgana zamruczała.

[MEDIA]https://render.fineartamerica.com/images/rendered/default/print/12.000/7.625/break/images-medium-private-5/lesbian-69-samarel.jpg[/MEDIA]

- Nie wiem czy uwierzysz ale dziś wieczorem poderwała mnie bardzo ciekawa osóbka. - Palce alchemiczki wsunęły się do wnętrza Scarlet i Moore poczuła jak kostki w niej znów zaczynają się ruszać.
Jęknęła, odruchowo napinając pośladki.
- Opowiedz mi o tym... - poleciła, skupiając się teraz na trącaniu językiem klejnociku rozkoszy.
Ciało Hanlon zaczęło drżeć.
- Scarlet… jak ja mam ci... - Alchemistka jęknęła z rozkoszy.
- Lepiej znajdź sposób, albo nici z pieszczot języczkiem - postawiła warunek, głaszcząc łono kochanki dłonią, lecz... nic ponad to.
- Ty sadystko. - Scarlet poczuła jak Hanlon wysunęła jedną kostkę pozostawiając ją w wejściu do kobiecości Moore. - Mówiłam o tobie kiciu. Moja przeszłość nie jest jakoś szczególnie pikantna.
W nagrodę za to Blind pocałowała jej kobiecość. Raz...drugi...trzeci... jej palce pieściły płatki kwiatu, lecz nie wsuwały się do wnętrza.
- Nic? Żadnych przygód? Wszystko grzecznie pod kołderką? - dopytywała się - Jakoś ciężko mi uwierzyć... A z mężczyznami?
Morgana przez chwilę zastanawiała się, poruszając kostką w szparce Blind.
- Kilka szaleństw było, jednak co nałóg to nałóg.
Scarlet poczuła na swej kobiecości usta alchemiczki, a chwilę po tym sześcianik opuścił jej wnętrze. Dopiero po tym dodała.
- Nie kręcą mnie faceci.

Blind zamruczała i wpiła się w gorącą szparkę kochanki, po chwili zaczęła ją rozpychać dwoma palcami, jednocześnie usta przesuwając na jej łechtaczkę.
Morgana sięgnęła do szparki Scarlet po kolejną kostkę. Jej pupa wierciła się lekko chcąc pogłębić doznania.
- A ty miałaś jakieś pikantne przygody?
- Wybacz, jestem zajęta. Będziesz musiała wygrać odpowiedź.
- zaśmiała się Blind, znów przyspieszając tempa pieszczot i samej delektując się dotykiem kochanki.
- Na razie nieźle mi idzie, może opowiesz mi wszystko jak wygram? - Morgana sama zabrała się za pieszczoty, ssąc kostkę wystającą z kwiatu Blind. Ta zaś, by “nie przegrać” wpiła się mocniej w klejnocik kochanki, pieszcząc ją teraz trzema palcami naraz.
Dla Morgany było to odrobinę za dużo. Oderwała usta od kwiatu Scarlet i oddała się pieszczotom. Jej palce chaotycznie błądziły to po pupie to po płatkach dziewczyny w goglach. A ta tylko zintensyfikowała pieszczoty, wsuwając do jej gorącej szparki już cztery palce.
- Niedługo cała dłoń wejdzie... - rzekła odrywając na moment usta - Świntucha z ciebie, kochanie....

Alchemiczka zaczęła się wić pod nią. Chyba odrobinę zaczynało ją boleć ale nie powstrzymywała Scarlet. Ta wstrzymała się jednak z zadawaniem bólu. Nie była Jednookim. Po prostu starała się doprowadzić kochankę zmieniając tempo i głębokość pchnięć. Raz wchodząc w nią powoli, za każdym razem zdobywając nowe milimetry, a innym razem płycej, ale szybko i ostro.
Morgana jęknęła dochodząc. Jej dłonie zacisnęły się na pośladkach Scarlet. A zaś umiejętnie spowalniała pieszczoty, spijając soczki z pulsującej szparki. Wreszcie puściła ją.
- To może wyjmiesz mi już te kostki? - zapytała, licząc na spolegliwość zaspokojonej kobiety.
Hanlon przez chwilę nie reagowała. Scarlet czuła jej spojrzenie na sobie, a po chwili poczuła też palce, które zsunęły się z pośladków i zaczęły wędrować w stronę jej kwiatu. Morgana delikatnie ucałowała jej udo. Po chwili po raz kolejny, tylko mocniej. Nagle te pieszczoty przerodziły się w atak na kobiecość Moore. Dwa palce zanurzyły się w jej kwiecie podczas gdy usta dopadły pupy Blind, ssąc i podgryzając delikatnie jej pośladki. Alchemiczka znalazła w jej wnętrzu kolejną kostkę i bez pośpiechu wydobyła ją.
Scarlet jęknęła, nie spodziewając takiego ataku. Nie mogła jednak się powstrzymać i tylko bardziej wypięła tyłeczek. Morgana zaatakowała językiem jej tylne wrota, palcami szukając w jej wnętrzu kolejnej kostki. Jej wprawne palce celowo drażniły kwiat, opóźniając wyjęcie kolejnego sześcianu. Hanlon odezwała się dopiero gdy udało się jej wyciągnąć kostkę.
- Ile ich tam włożyłyśmy?
Blind poczuła jak wydobyta kostka przesuwa się między jej pośladkami i napiera delikatnie na tylną dziurkę.
- Pięć? Chyba... ej! Ty chyba nie... - poczuła narastającą panikę i podniecenie - JUż więcej z tobą nie gram. Przysięgam! Nigdy więcej…
Kostka bez trudu wsunęła się w tylne wrota Scarlet, jednak Morgana nie wpychała jej do środka, pozwalając mięśniom kochanki, zaciskać się na przedmiocie.
- Hm… nie masz ochoty na rewanż? - Usta alchemiczki przywarły do kwiatu Blind, podczas gdy palcami, delikatnie poruszały kostką. - Jesteś pewna, że pięć?
- Nie wiem...
- syknęła Blind i ciężko było stwierdzić na które pytanie to odpowiedź... o ile nie na oba. Ciało kobiety drżało, a ona z trudem utrzymywała pozycję. Jej biodra raz po raz wyrywały się, by docisnąć się do ciała kochanki.
- Poszukajmy. - Palce Morgany zaczęły ponownie błądzić we wnętrzu Scarlet, podczas gdy usta bawiły się kostką w jej pupie. Blind była pewna, że Hanlon już kilka razy natrafiła na “zgubiony” w jej wnętrzu przedmiot, jednak alchemiczka tylko potrącała go, bawiąc się dalej, coraz mocniej atakując kwiat dziewczyny w goglach.

Tego było za wiele dla podnieconej i podpitej łowczyni. Doszła, napinając mocno ciało. By wygłuszyć własny krzyk wpiła się ustami w muszelkę Morgany. Hanlon jeszcze chwilę drażniła się z nią, bawiąc się kostką, po czym wydobyła ją na zewnątrz, tak jak sześcian, który tkwił w pupie Scarlet.
- Dobrze słyszałam, że już ze mną nie grasz? - palce alchemiczki delikatnie przesuwały kostką między płatkami Scarlet. Kobieta zwaliła się obok na łóżko, ciężko dysząc.
- Nie ma opcji, pass. - zarzekała się.
Morgana odłożyła kostki. Po chwili odpoczynku sama podniosła się i ułożyła opierając twarz o piersi Scarlet.
- Szkoda. - Alchemiczka ucałowała jedną z piersi Blind.
- Twój apetyt jest wręcz podejrzany... będziesz mnie miała jeszcze w drodze... i rudą. Ona zazwyczaj jest nawet chętniejsza. - powiedziała Scarlet, kładąc się wygodniej.
- Lubię mieć wygodną poduszkę. A co do wyprawy… zapowiada się miło. - Morgana przyssała się do jednej z piersi jednak jej dłonie grzecznie obejmowały Blind.
Wyglądało na to, że dziewczyna nie rozumie aluzji, by się zmyć, toteż Scarlet oswobodziła się z jej uścisku i rzekła:
- Idę się wykąpać przed snem. Chcesz dołączyć?
- Chętnie.
- Morgana podniosła się i przeciągnęła. Scarlet westchnęła dyskretnie, lecz nic już nie powiedziała.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 25-09-2017 o 20:16.
Mira jest offline