Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2017, 19:21   #149
Slan
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Tymczasem Vilmund wstał i pił poranną herbatę, a lekko nucącą Kathrina chodziła po apartamencie, a Leslie patrzyła na Vilmunda z wyrzutem.

Vilmund pił herbatę i zobaczył, że nagle Leslie znikła.


Nowiccy o poranku

- Halo? .. wymamrotał Stach do słuchawki. Przy okazji starł ślinę z kącika ust. Mógłby przysiąść, że ciąganie między Sao, a Stefkiem jęczącym po przegranej w kasynie pozbawiło go 5 lat z zapasu życia. Kolejnych 5 stracił po usłyszeniu kto przyjechał i rozejrzeniu się po pokoju. “Za dużo się tutaj ludzi przewija...” pomyślał. Przy okazji zignorował fakt, że bałagan- pełna popielniczka, książki, ubrania znajdują się głównie na jego połowie pokoju. - Ta… zaraz kogoś przyślę ze służby. - zapewnił drapiąc się po zaroście. Jego bródka potrzebowała ogarnięcia.

- Stefek! Mustang przy….

Z hukiem została postawiona taca z pokrywką na nocnym stoliku.

- Nie śpisz? - spojrzał na młodszego, który w przeciwieństwie do niego był kompletnie ubrany i nawet rześki. W dodatku okuty w te ciężkie buciory, które gwizdnęli jeszcze w Briggs. Stefek je uwielbiał, a może nawet podkuł blachą sądząc po dźwięku. Reszta mogłaby ujść- jakby młody nie uparł się ubrać w jedną z jego koszul.

- Nie! W przeciwieństwie do ciebie ciućmo. JA wstaje rano jak na człowieka pracującego przystało. A ty burżujesz tak że aż dziw bierze, że robiłeś na farmie. Pączków nasmażyłem.

-No to się przydadzą. Mustang przyje…

-Naprawdę?

-Stefek! Zdejmij z twarzy to… to coś czego kot z Cheshire by się nie powstydził!

-Dobra, dobra ja się tym zajmę. A ty ogarnij pokój. Albo chociaż załóż portki!
- młodszy Nowicki naprędce zawiązał krawat. Przy wyjściu złapał swój notatnik. Stasiek zaś po wyjściu Stefka podrapał się po głowie westchnął jak tylko usłyszał, że młody wali w pobliskie drzwi, a potem zadzwonił do Vilmuda, by go powiadomić o nalocie.

Tymczasem Sao wpadła do pokoju i krzykami zaczęła poganiać Stacha by się spieszył. włosy miała owinięte ręcznikiem… farbowała je!

- Wracasz do srebrzystego koloru, Tygrysico? - posłał jej czarujący uśmiech.



Stefek Nowicki działa chaotycznie, ale działa. I to na maxa

- Smutas!!!! Szef wzywa!!!! 5 minut! Zbiórka u nas!!! - wrzasnął waląc do drzwi mieszańca. Podobnie postąpił z drzwiami Sao i Furyego zanim zbiegł na parter. Stanął za rogiem by zerknąć na recepcję by uspokoić oddech. I twarz- by zszedł z niej wyraz zdradzający jak bardzo liczy, że wykręci teraz porządny numer tej wyfiołkowanej małpie. I że dzisiaj tej małpie spadnie kopara jak to klan Nowickich sobie radzi!! Zwłaszcza Stefan Nowicki!

“Jesteś fachowcem pamiętaj!“ - zganił się w duchu. W końcu musi pamiętać o bezpieczeństwie. Recepcjonista mógł kręcić. Zerknął na recepcję- jest Szkapa? Wkurzony? Czy z panią Rizą?

Koń zwany Royem stał przy recepcji czekając aż zabiorą jego bagaże i z rezygnacją przyjmował fakt, że znowu jest otoczony przez Xing, a Riza głaskała swoje psy i ponuro patrzyła na mieszkańców państwa środka.

Stefan Nowicki policzył ponownie do 10 z głupawym uśmiechem. Potem z notesem pod pachom, w wystudiowanej pozie i wyrazem twarzy “lokajl roku” wszedł do recepcji.

- Paweł Damięcki, adiutant Stanisława Radziwiłła. To kto wzywał? - powoli rozejrzał się po sali jakby szukał kogoś kogo ledwie zna jeśli w ogóle.

Samuelowi nie udało się w końcu ustalić z czym Stefek potrzebuje pomocy więc po wykonaniu porannych ablucji nałożył kostium Midorino. Skończył się przebierać akurat, gdy młody mechanik zastukał w drzwi. Mieszaniec zszedł więc do recepcji żałując, że ślepy generał nie będzie wstanie docenić pełnej beznadziei jego “farbowanego” przebrania.

Riza popatrzyła na Stefana i Sama i tylko z rezygnacją pokręciła głową.

- Chodźcie, musimy omówić pewne rzeczy. - rzekł Mustang.

Stefan ustawił się przy wejściu do windy z rękami u paska. Przycisnął jeden z guzików by winda zatrzymała się przed piętrem na którym mieszkali. Uśmiechnął się do Samuela, po czym oświadczył:

- Sorki za przedstawienie, było wypunktować lepiej czego oczekujecie. Bo ja wysnułem, że płaci się komuś za ogarnianie dorosłego człowieka, który sam się powinien ogarniać. I przede wszystkim robić mnóstwo szumu, żeby szef wypadał na najważniejszego i torowanie mu przejścia łokciami. A! I zanim przejdziemy do innych tematów, a skoro ja Nie Będę Powtarzać - postawił przed twarzą swoją dłoń jakby chciał się odgrodzić od Płomiennego jakby się tylko ruszył: - Dziękuje za leczenie Staśka. Już mu wyciągnęli robale, choć jak dla mnie trzeba sprawdzić stan psychiczny Marco. Nie Mam Za Złe, że nic mi nie powiedział Waszmość co Staśkowi dolega. To ten kretyn powinien się dawno nauczyć, że nie oszczędzi mi zmartwień ukrywając problemów. A! I radzę się trzymać strony lewej pokoju, bo ja tam stacjonuję. A Stasiek nie umie utrzymać u siebie porządku, więc nie wiem o co,ale można się tam potknąć. - winda się zatrzymała w połowie trasy do piętra w którym pomieszkiwali. Stefan na progu rzucił- To ja idę po kawę i herbatę. Za niedługo przyjdę, a Midorino państwa zaprowadzi. Ciao! - zbiegł po schodach do kuchni. Niech Szkapa ma gałązkę oliwną. Będzie się lepiej paliła na przytykach.



Przez całą drogę do pokoju Mustang był cichy i Milczący. Gdy jednak weszli do pokoju, ścisnął grzbiet nosa palcami rzekł.

- Przykro mi Stanisławie, że zostałeś zmuszony do ślubu… Ale czy naprawdę musiałeś zabijać Twardego? Nie zaprzeczę, że mu się należało, ale… - mówił Płomienny.

- Mój dziadek ma was teraz w garści bardziej niż miał. - dokończyła Riza

Sao wściekle zacisnęła usta i wystąpiła przed Mustanga.

- Staś wcale do tego ręki nie przyłożył.. No może jedną dłoń, a po za tym ten człowiek był złym zdracjom i trzeba było to zrobić!! -zawołała, Riza na słowo Staś popatrzyła na Stanisła pytająco, Roy uśmiechnął się półgębkiem.

- Z wami to można normalnie pogadać bez tych durnych kodów i podchodów... - Odpowiedział Samuel, a w jego głosie dało się wyczuć ulgę - On mnie i tak ma już w garści współpraca z Panem Grummanem, to jedyny sposób żeby pozbyć się tego zaocznego wyroku śmierci za dużo wrogich mi osób odkryło mój sekret. Twardy zaczął współpracować z Zakonem Smoka do tego był równie szalony co Kimbley i miał przy sobie tyle różnorodnych trucizn że mógłby zabić całe to miasto musiał zginąć. - Mieszaniec bronił swojej decyzji.

- Tylko błagam was czy moglibyście namówić Pana Grumanna żeby dał nam jako łącznika kogoś bardziej ogarniętego niż Helena ThunderCat? Ja rozumiem że nasze metody są ekhm… Niestandardowe… Ale ona zdecydowanie przesadza! Okropna z niej panikara do tego jest tak denerwująca że sam nie wiem czy powinienem nią potrząsnąć na otrzeźwienie czy dać laodanum na nerwy? Ona długo z nami nie wytrzyma jak tak dalej pójdzie to popełni samobójstwo ze strachu a ja i tak mam już dość niewinnych istnień na sumieniu. Skoro mam być szpiegiem potrzebuje kogoś kto wykaże więcej elastyczności. - Żalił się Broken.

- Nie dramatyzuj, najwyżej jej wysiądzie wątroba... skwitował Stanisław masując skronie. Się ładnie zaczyna dzień. Bez papierosa, za to z monologami Samuela i pretensjami. - Na serio myślicie, że Twardy leży sztywny przez mój ślub?! Nie wiem, czy dziadziuś będzie płakał, skoro ta kanalia coś własnego kombinowała. Już to co przeszedłem w Briggs wystarczy żebym go udusić gołymi rękami. Z 2 razy prawie nie zgwałcił Stefka. 14-latka, wyobrażacie sobie?! I żałuję, że nie udało się już w Briggs z Twardym, miałbym mniej problemów teraz. I gdzie u diabła jest Stefek? - rozejrzał się po pokoju.

- Mój teść mógł od początku to wszystko planować, a i tak uzna, że jesteście jego dłużnikami. No i nie powiedziałbym, że Twardy był szalony jak Szkarłatny. On był poczytalny w sposób absolutny… tłumaczył Mustang.

- A co się stało, że Helenka spanikowała? Nigdy nie lubiłam trojaczków, choć i tak są najgorsze, gdy są trzy razem. Kiedyś musiałam ich pozamykać w wychodku, piwnicy i strychu. A twój brat poszedł po herbatę. - zapytała Riza, zza drzwi wyglądała Ilena.

- Czy Stefan miał wypadek z tym swoim elektrycznym czymś? - zapytała Sao

- Pani Ileno, Stefek poszedł do kuchni. W sumie… to możecie po niego tam iść. - westchnął Stanisław. Przynajmniej będzie mógł odwlec na trochę sprawę nieśmiertelnej wojowniczki ze 100 krzyżykami na karku. - Niby za co mam być dłużnikiem szanownego dziadka, hę?!

- Panie generale nie bawmy się w semantykę ten rzekomo poczytalny sadysta zaczął grozić młodszemu rodzeństwu Nowickich. Od dawna należała mu się czapa, ale z tym przekroczył granice. A Helenka jest pierdolniętą panikarą, najpierw narzekała że klan Nowickich ukradł jakiś ważny pociąg z DRAHMY, potem jak ją ostrzegliśmy, że kropniemy Twardego to dała nam cyjanku ale po robocie chciała popełniać samobójstwo musiałem ją uspokajać danchemią. No i nie da się jej normalnie złożyć raportu tylko trzeba kodem zasuwać ciągle męczące to potrzeba nam kogoś o większej odporności psychicznej oraz elastyczności.- Wyjaśniał Samuel.

- A właśnie, szanowny dziadziuś wciągnął mnie w ten cały ślub, bo powiedział, że jego znajomi spalili moją rodzinną farmę. - Stanisław przejechał dłonią po brodzie:- A moją rodzinę w Piastii ma na celowniku. Czy raczej miał. Jakimś cudem przejęli ważny pociąg z Drachmy. Obstawiam, że tego Nie Zaplanowali. Bo inaczej, by tak dobrze im nie poszło.... I teraz stacjonują na miejscowej stacji. Osobiście mam wrażenie, że Helena nie wytrzyma z nimi nerwowo. Zwłaszcza, że co i rusz ktoś ją tam karmi śledziem albo próbuje zaleczyć jej nerwy alkoholem.

- Gurman by powiedział, że wasza farma, to straty uboczne. - w głosie Mustanga słychać było gorycz.

- A Helence przyda się poczuć choć chwilę jak na froncie. - sarknęła Rizza - Służy w straży granicznej i zbija tam bąki, - dodała.

- Z moją rodziną raczej jej grozi zagłaskanie kota na śmierć… -skwitował Stanisław z rezygnacją. To tyle ze współczucia Wielkiej Rodziny.

- Jesteś strasznie surowa dla swego kuzynostwa.

- Wszyscy chcą być jak dziadek, ale żadnemu nie wychodzi - powiedziała ponuro pani snajper. Nagle drzwi się otwarły i wbiegła do środka Leslie. Mustang i jego żona wstali.

- Cześć tato? - pomachała do Mustanga i podbiegła do Rizzy i przytuliła jej brzuch

- Ciao il mio caro fratello o una sorella. Io sono la tua sorella maggiore, e come si cresce, io vi insegner- ogni cosa. .{Witaj moja kochana siostrzyczko lub braciszku. Jestem twoją starszą siostrą i jak urośniesz, wszystkiego cię nauczę.}. - rzekła z uczuciem.

- Nie jeste… AU! - Riza szturchnęła go.

Stanisław po raz kolejny przewrócił oczami. Najchętniej - zwłaszcza po wczoraj - zabroniłby Stefkowi zadawać się z tą dzikuską. Smarkacze nawzajem się nakręcają. Czy raczej - ta Armstrongowna ma jeszcze gorzej działające hamulce niż jego młodszy brat. Gdyby nie Doświadczenie, które nauczyło Piastiańskiego alchemika, że Stefek już od dawna stawia sobie za punkt honoru wypinanie się na zakazy starszego brata.

W ojcostwo Mustanga zwątpił. Nie rozumiał tylko, czemu pani Mustang przerwała protest męża. Wolał tego nie skomentować. Nie jego problem. Choć spodziewał się, że wkrótce to będzie problem Stefka. Ewentualnie Stefek lub ten idiotyczny mieszaniec doprowadzili do tej sytuacji z Leslie. Od momentu zadumy wyrwał go głos podopiecznego:

- Milordzie, mademoselle Armstrong pragnie się zaononcjować! - młodociany mechanik stał z rękami za plecami przy szeroko otwartych drzwiach. Następnie wepchał do pokoju jeden z tych wózków hotelowych na kółkach. Wyglądało na to, że młody zdołał przywieźć całą zastawę potrzebną do burżujskiej herbatki. - Milordzie! Kawę i herbatę podano!!

- A tak dziękuje… Pawle. -Stasiek wzdrygnął się, gdy młodszy zamknął z trzaskiem drzwi. Wyszło, że pod serwetom przeszmuglował z 2 butelki mleka.

- Komu kawa, komu herbata? Pączki wysmażyłem wcześniej. A jak mnie uczył ojciec na sucho, to się nie zajmuje ważnymi sprawami.

Starszy Nowicki westchnął: - Wyjaśnij mi kiedyś jak ty to robisz, że od tak wpychasz się do cudzych kuchni, a potem wynosisz co ci się żywnie podoba? Albo co lepsze ugotujesz…

-Hę? No zostawiam pieniądze albo mówię, żeby przysłali rachunek za składniki. A jak powiedziałem o możliwości wizyty Juliana to facet wrzasnął coś co obstawiam, po Xingijsku znaczy “Bierz co chcesz tylko trzymaj idiotę z daleka!”
Stefan zmrużył oczy.:- A jak żyję w Amestris to mi NIKT nie zaproponował niczego do picia po wejściu. ZWŁASZCZA na Pierwszym Spotkaniu. To myślałem, że tutaj goście mogą brać z kuchni co chcą - zerknął przy tym na Mustanga z lekkim uśmiechem. - Więc wchodzę do kuchni, bo myślę, że tak wolno… To co komu podać? Obstawiam, że państwo bez śniadania. Pani Rizo? Donna Leslie?

-Jadłam śniadanie, ale smakołyka zawsze zjem! - Leslie wzięła dwa pączki.

- A masz kanapki z jajkiem. - zapytała Riza nalewając na oczach wstrząśniętej Sao mleka do Herbaty.

Samuel miał czas, żeby przemyśleć co powie dalej, bo zjawił się Stefek ze swoją rewią komediową i przywiózł jedzenie/. - Czyli jednym zdaniem mówicie że nie macie absolutnie żadnego wpływu na pana Grummana i jestem skazany na Helenkę- panikarę ? No trudno, nie wiecie jeszcze najgorszego. W mieście są przedstawiciele Zakonu Smoka i próbują stworzyć armię z nieumarłych starożytnych demonów, które posiadają nadludzką siłę, potrafią zmieniać postać i żywią się ludzkim mięsem. Stefan czy ja też mogę się poczęstować herbatą ? To będzie dłuższa opowieść - Zborowski przypomniał sobie czasy wojskowe i złożył dowódcy szczegółowy rzetelny raport na temat Yomów, nieśmiertelnej wojowniczki, zabójców z góry Alamut oraz działalności zakonu smoka w mieście.

-[¡] Musiał zacząć akurat od tego? [/¡] -westchnął Stanisław po Piastiansku. Nie mogąc zapalić przy ciężarnej kobiecie zaczął bez entuzjazmu żuć tytoń.Jak jedzenie cukierka przez papierek…

-[¡] Lepiej jak najpierw przetrawi najbardziej gorzki kawałek [/i] -Stefan odpowiedział również w ojczystym języku. Po obsłużeniu reszty nalał sobie mleka do szklanki. I jak na gust Stacha - gapił się na reakcję Mustanga jak kot na miotającom się mysz.

-(i) Przecież zacząłem od Helenki i problematyki związanej z nią a w mieszanym towarzystwie wypada mówić w języku zrozumiałym dla ogółu. Za często zakładacie, że ktoś nie zna Piastańskiego kiedyś możecie się na tym oszukać-(/i) Upomniał braci w mowie Amesteris.

- Już mówiliście o Helenie i pociągu? Mnie przy tym nie było... - zauważył Stefan. - I po pierwsze przecież mówię, że lepiej od gorzkiej piguły. Po drugie wąty ma ten. - wskazał na Staśka.

- Co oni szeleszczą? - zapytał Mustang Rizę po ishvalsku.

- Ich język taki jest. - powiedziała Riza w tym samym języku.

- Brzmi, jakby gryźli kamienie, - mruknął Mustang dalej po Ishvalsku.

- Oj ja się ich języka nauczę i nie powiem do czasu... - mruknęła Sao po Xingijsku.

- -Come Pensano di essere così intelligente, perché parlo la mia strada io li faccio vedere! {-Jak oni myślą, że są tacy mądrzy, bo gadają po swojemu to ja im pokażę!} - zawołała Lelie krzyżując ręce, a Mustang się uśmiechnął.

- Nawet nie wiedziałam, że na świecie jest tyle języków. - mruknęła Ilena - [/i] No właśnie apropo potworów to ten uwięziony to jest przebudzony i jest bardzo potężny, więc może być ciężko. [/i] - rzekła Ilena - A wszystkie one były współtworzone przez człowieka znanego wam jako Złotozęby.

- Zaczynam powoli darzyć historię i Archeologię niewysłowioną nienawiścią. Ilekroć mam z nią do czyniania objawiają pradawne monstra, szaleni alchemicy i mroczne tajemnice. - rzekł Mustang.

- A socjopaccy naukowcy twierdzą, że rodzinne receptury na bimber, to niby źródło patologii, ciemnicy i mutacji…. -skomentował Stefan.

- Mówi się socjolodzy, młotku - poprawił go brat.

- Nie martw się tato, jakby co to Stefano ma kołek na potwory! - zawołała Leslie.

- Myślę, że powinnaś mniej z nim przebywać. - rzekł Mustang z rezygnacją.

- Widzicie, już się przyzwyczaja

Stefan uniósł brew, ale nic nie powiedział. Pomimo kamiennego wyrazu twarzy przez jego umysł galopowały myśli: - “Ten idiota uważa, że tylko dlatego, że skoro jest wapniakiem, to ma prawo Leslie zabraniać z kim ONA Się Zadaje? Lub czy to jakiś Gangsterski Zwyczaj, by nazywać szefa “Tatom”. Bo chyba Szkapa nie jest naprawdę ojcem Leslie?! I by się nie przyznał!? Ale TO MUSI POCZEKAĆ - dopóki nie skończymy tematów bardziej wojennych. Albo jak Pani Riza nie pójdzie się przewietrzyć…. “

- No chłopaki widzicie jak to miło ? Wiem że jesteście przyzwyczajeni że nikt z po za piasti nie zna waszej mowy ale pamiętajcie że od teraz mamy do czynienia ze szpiegami którzy z zasady znają języki. Coraz więcej też w naszym otoczeniu długowiecznych ja na ich miejscu uczyłbym się każdego nowego dialektu aby wypełnić nudę więc lepiej się wyzbyć tego nawyku bo kiedyś się natkniecie - Poradził z uśmiechem mieszaniec - Bella Donna Leslie wiecie może gdzie jest Pan Vilmud ? Mógłby nam opowiedzieć o swojej rodzinie powiązanej z zakonem i o tym co znalazł stróżując przy i grobowcu a potem mogę jeszcze opowiedzieć o moich planach - Zaproponował Samuel.

- Smutas, po 1. to Piastiański to mój ojczysty język i mózg mi nie zawsze nie nadąża jak coś wyrazić po Amestriańsku. Po 2. I tak nie mówimy nic czego Waszmość Mustang by się nie spodziewał. Takie tam pogaduchy. A po 3. Jak żyję w tym kraju słyszę, że mój język jest “nie-elitarny”. Czy raczej, że Piastiański to kaleczenie ozora, szelest i język niewolników, popychadeł i debili, więc nie warto go znać… Bo niby co mądrego powiedzą? A ja mówię, że mam tak wyćwiczony ozór na tym szeleście, że potrafię nim w ustach zawiązać łodyżkę wiśni na supeł. I rolować język!

-Umiesz rolować język, bo mamy w spadku po babci Gieni… Sprawdzałem.
- skwitował Stanisław.

-Trzeba do tego genu dominującego?

-Czytałem o tym w książce po matce o dziedziczeniu… Tak samo jak ciemne włosy, kędziory, czy dołek w brodzie...[/i]

- Ty lepiej zadzwoń po pana Vilmuda... Że ma tutaj przyleźć z kanapką z jajkiem!!! A z tym nieśmiertelnym to możesz mieć rację… Swoją drogą to chyba powinienem się zacząć uczyć Ishvarskiego. Solidarnościowo

- Jestem pewna, że ten język wymyślono, aby nikt nie tylko nie mógł zrozumieć, ale nawet powtórzyć tego co gadacie! - wycedziła Sao.

- To całkiem prawdopodobne - rzekł Mustang cicho.

- Pan Vilmund pije kawe, a Catharina była na kolacji z Korowiewem i teraz nuci! - zakrzyknęła Lelie

- Korowiew to jest? - oboje goście zbledli.

- Tak, nad wami. Sprawdzałam. - powiedziała Leslie, a Vilmund właśnie wchodził.

W pierwszym odruchu Samuel chciał rozbić sufit i rzucić się do walki… Przypomniał sobie jednak jak skończyła biblioteka uniwersytecka, pomyślał o właścicielce hotelu, innych gościach, nienarodzonym dziecku w łonie Rizzy oraz kłopotach jakie by im sprawiła otwarta wojna z Zakonem. Pomyślał o tym, wszystkimi i westchnął - Może jednak zmieńmy pokój przed kontynuowaniem rozmowy? Kto wie jak dobry słuch ma ten potwór? O Pan Vilmud! Właśnie chcieliśmy pana poprosić o opowieść na temat Pańskiego dziadka i wczorajszego stróżowania. - Powitał wojownika.

- Dzieńdobry! - powiedzieli Nowiccy chórem.

- Dzień dobry, zaraz opowiem tylko chyba chcielibyście dokończyć wcześniejszy temat. - Midgardczyk odwzajemnił powitanie.

- Leslie jak widać jest z nami, a jakby co załatwiłem kawę… - Stefan zajął się obsłużeniem wchodzącego.

- Samuel ma rację. - oświadczył Stanisław stając przy mieszańcu: -[i] Ale! Zapomniał powiedzieć: Gdzie?! Dokąd chcesz się przenieść z rozmowami?!

-Do naszego tatki? I reszty krewnych i znajomych? - młodszy Nowicki powiedział to równie spokojnie jakby zaproponował herbatę. Którą zresztą nalewał jakby nigdy nic.

- Tatki? Może coś co nie przybliży go do zawału?! I w ogólę bez czegoś co będzie dodatkowo narażać...

-I tak wie o dziadku pana Vilmuda, Twardym i znał kogoś kto znał Korowiewa. Powiedziałeś to ostatnim razem jak poprosiłeś o piersiówkę, bo jak stwierdziłeś “Nie da się inaczej zareagować na to co ci załatwiła ta bodajże idiotka, która wydała mnie na ten świat”. W po za tym - jakie nie dotyczy? Są w tym po pas, gdy my jesteśmy po uszy. Po drugie - i tak trzeba się wybrać do reszty klanu po tym ile dla nich pozałatwiała Sao. Za co wielce dziękuję! I trzeba im wyjaśnić, że tutaj jako ubezpieczenie nie wystarczy pies na łańcuchu, siekiera pod łóżko i wódka dla sąsiada. Po trzecie- wystarczy, że spijom na umór Helenę czy załatwią inną narkozę i można se gadać.


- Nie ma w zwyczaju uciekać, a po za tym jak was nie próbowali zabić… - położył dłoń. - No dobrze, idziemy do twoich rodziców, choć nie wiem, czy to ma najmniejszy sens - rzekł Roy.

-[i] Stasiek, on mnie pochwalił? Czemu on mnie pochwalił? - Sao popatrzyła na na Stefana nieufnie. Vilmund westchnął.

- Sao, pomogłyście mi z Ileną z Twardym. A nawet ja nie jestem tak gruboskórną świnią, żeby nie docenić, że ktoś nie da cię zabić, albo wydupczyć. - odparł Stefan. - I pewnie dostałyście awanturę od Waszmościa generała, gdy mnie nie było. Choć w sytuacji, gdy facet jak Twardy ni z tego ni owego rozwala podłogę… I mam na myśli, że bez dynamitu, czy kręgu alchemicznego. I kurna ja nie rozumiem jak mógł rozwalić Bez Kręgu Alchemicznego. Smutas sprawdzał i nic nie znalazł na Twardym. Choć nie było jak się przyjrzeć Twardemu przy tych wszystkich robalach jakie miał miał. Więć… to chyba zrozumiałe, że strach wziął górę i go zabiliśmy zanim on nas przerobi na kawałki...

- Ekhm….- Stanisław odkaszlnął.

-[i] A tak! I doceniam przede wszystkim Sao, że NAS PRZEPROSIŁAŚ za Tygrysa. I to przed naszym Tatą. Bardzo doceniam!

- Jeśli można już. To miałem spotkanie z “dziadkiem” i jego gangiem gdy z Panem Nowickim pilnowaliśmy ruin i tego co Ilena nazwała “Przebudzonym”. Nie wiem na ile można im wierzyć ale też twierdzili że chcą go zniszczyć lub unieszkodliwić, no i że starzec i tak potrafiłby stworzyć taką bestie bez próbek bo niby pomagał przy tworzeniu procedury ich powstawania. Tak czy inaczej w najbliższym czasie planują coś z tym zrobić, pytanie co my na to…

- To już omówimy po zmianie miejscówki- Zaproponował Samuel.

- Ekhm… tak przy okazji rozumiem, że moja rodzina może wydać się specyficzna…. - Stanisław starał zachować się dyplomatycznie.

- No tak, przez jakieś 18 lat pracowałeś na roli tym samym cię ucząc, że żeby się najeść trzeba się napracować, jedzenie nie bierze się znikąd, a do zrobienia szynki trzeba pobrudzić sobie ręce. A! I wiemy którą stroną kury znoszą jajka - młodszy Nowicki zmrużył oczy. - A tak nasz ojciec tyra na polu, dał w ucho połowie wsi i mówią że jakby wpadł do wilczego dołu razem z niedźwiedziem, to ten niedźwiedź by siedział na brzegu i myślał o czymś przyjemnym. W po za tym nigdy nie widziałam go pijanego, bijącego żony. Matka najlepiej liczy w powiecie. Naszej rodzinie spaliło farmę, a dojechali z dwojgiem dzieci i starcem. W jednym kawałku! Pilnują, by wyciągnąć dziadkowi z garłacza naboje… Przejęli ważny pociąg… Przygarnęli mamusię Samuela po drodze… Tak! Mamy cholerne powody do wstydu!

- Zabrali też świnię i psa. - dodała Sao

-Stefek… - westchnął Stasiek

-To był sarkazm, idioto!! A ja liczyłem, że sie wyleczyłeś z kompleksu wieśniaka… Bo czego kurna się wstydzić?!

Roy zmarszczył brwi.

- Nie ma sensu chyba się kłócić na temat pochodzenia i tego kto się czego wstydzi i kto ma kogo za mieszczucha, bo ja zacznę wam opowiadać - rzekł rozbawiony Roy.

- Zwłaszcza, gdy wynik oczywisty… - Stefan wzruszył ramionami. Choć jego uśmieszek świadczył o tym, że uważa swoją stronę za zwycięską. Po chwili przeszedł na bardzo dyplomatyczny ton, choć ze wskazywaniem palcem w sufit: - A! I pozostaje pewien aspekt… Jeden człowiek mi uświadomił, że ta cała dyplomacja, to opiera się na drobiazgach w tych no… różnicach kulturowych, które dla jednej strony są ważne.

-Stwierdziłeś to przed czy po grożeniu bronią kuzynowi Quing?
-prychnął Stanisław.

- A racja - obmacywanie nie podchodzi pod jakąkolwiek tradycję, by je tolerować. Więc! By nie doszło do niesnasek, to lepiej niech Waszmość Mustang słucha. Chyba mogę ufać, że ma Waszmość na tyle rozumu, abym nie musiał powtarzać?

Młodszy Nowicki w miarę wymieniania odginał kolejne palce: - 1. W naszych stronach wita się Zawsze najpierw najstarszego przedstawiciela rodziny, albo Znachora. Ziemia może należeć do tatki, ale powitanie należy się najpierw dziadkowi. 2. Żadnego całowania kobiet w rękę. W Amestris to może być oznaka szacunku, ale u nas, zwłaszcza starsze pokolenie uważa, że to rodzaj złożenia propozycji pójścia z kimś do łóżka. 3. Nie wolno więcej niż raz odmówić na poczęstunek, by nie wyjść na gbura zbyt nisko ceniącego to co podał gospodarz. 4. Żadnego proszenia na wejściu o alkohol. Jasne w Piastii lubią wypić, ale alkoholików się nie lubi bardziej. Zwłaszcza, że tatko robił za młodu za coś w rodzaju barmana. I w przeciwieństwie do Staśka skutecznie wywalał na zbite pyski co bardziej awanturujących się. W po za tym po 5. u nas za mocno się wierzy, że w Amestris mają niziutką doporność na trunki i że w porównaniu z nami zaraz się schleją… Po 6. Nie wolno się witać przez próg. Taka tradycja. Więc… Skinie Waszmość głową jeśli zrozumiał
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline