Tong nie był w nastroje na kobiece fochy. Trzeba jedna było uczciwie przyznać, że wmieszawszy się raz w życie tej dziewczyny nie mógł tak po prostu ją teraz olać. Trzeba coś zrobić.
Przez chwilę Taj miał ochotę po prostu strzelić ją w buźkę, złamać kark i ukryć zwłoki. Ale wtedy musiałby tez zabić starego. A śmierci starego wojownika nie chciał. Zresztą, jak pokazała praktyka, chowanie zwłok w tym pałacu nie było inwestycją długoterminową.
Wojownik podrapał się po czaszce.
- Niech cię cholera, kobieto - warknął - No dobra, niech będzie na twoje. Ale jeśli mam ci pomoc ty musisz pomóc mnie. Powiesz mi wszystko co wiesz o układach twego pana z Czerwonookim, a potem oprowadzisz po pałacu, tak jak mówiłem. Wtedy zobaczymy, może ci pomogę. Może. |