28-09-2017, 09:13
|
#90 |
| Pogawędka przy pompie Vex uśmiechnęła się szeroko. Łobuziak starał się być milutki.
- Chciałabym porozmawiać na temat dostępu do wody. - Na wszelki wypadek stanęła tak, by musieli zrobić krok jakby chcieli jej przywalić.
- A o czym tu rozmawiać? - roześmiał się ten od gadania w tej kilkuosobowej grupce. - Bulisz i masz. Chcesz mieć więcej bulisz więcej. Proste. - przestał się śmiać i popatrzył na brunetkę bezczelnym wzrokiem. Cała sytuacja zdawała się go bawić albo satysfakcjonować co najmniej.
- Nigdy nie musiałam płacić za wodę. A w trasie widziałam różne dziwne sytuacje. - Vex udała zaskoczenie. Po chwili lekko nachyliła się i odezwała się konspiracyjnie. - Zdradzić wam czemu?
- Noo? - właściciele pałek i maczet spojrzeli na siebie porozumiewawczo ale zwyciężyła chyba ciekawość. Więc gdy Todd wrócił spojrzeniem do Vex popatrzył na nią głównie z zaciekawieniem jakby liczył, że powie coś ciekawego.
Motocyklistka uśmiechnęła się szeroko.
- Zazwyczaj wystarczy poczekać. Po połowie dnia ludziom zacznie odwalać i rzucą się na was czy macie broń czy nie. Wiecie jakie macie szanse w walce z wkurzonym tłumem. Przyznam się, że po obejrzeniu kilku ukamieniowanych, skopanych na śmierć grup, odradzałabym kontynuację tego planu. - Vex wyprostowała się i niby od niechcenia zerknęła na zebrany tłum. - Poza tym jaki macie plan chłopcy. Zgarniecie co się da i zwiejecie? Dokąd? Gdybym miała chwilkę odstrzeliłabym was zaraz po opuszczeniu pompy i zgarnęła wasz sprzęt. A tak w ogóle macie jakieś żarcie? Skoro tak dobrze to zaplanowaliście na pewno jesteście gotowi się tu zabunkrować, na wszelki wypadek.
Todd i reszta chłopaków popatrzyli na siebie nawzajem. Właściwie to pozostała trójka patrzyła głównie na niego trawiąc słowa obcej. Główkowali i on głókował ale widać było, że pozostała trójka polega głównie na nim. Wyglądało na to, że słowa Vex zasiały w nich jakąś wątpliwość ale i szkoda im było tracić taką okazję do zarobku. A te pół dnia czy cały to jeszcze dobre kilka czy kilkanaście godzin było. - To ja pójdę po te żarcie. - powiedział ten z bejzbolem i pochlapał przez zalane wodą podwórko gdzieś w stronę skrzydła budynku.
- Wracaj głupku! - syknął na niego rozzłoszczony Todd ale tamten nie wróćił. Pozostali też chyba zdali sobie sprawę, że czas w jaki można bawić się w tą grę jest dość ograniczony. Za to przez grupkę zdominowaną przez kobiety i młokosów przeszło poruszenie widząc zamieszanie przy pompie i odejście jednego z samozwańczych strażników wody. Sam zatrzymał się przy bocznej ścianie podwórka z dłońmi pozornie leniwie opartymi na karabiniue.
Vex gwizdnęła ucieszona.
- Czyli jednak się przygotowaliście! To dobrze. Nie zdradziłam wam jednak powiedzieć czemu mielibyście się bunkrować! - Motocyklistka skupiła teraz uwagę na przywódcy małej bandy. - Widzicie… nie jesteśmy jedynymi którzy krążą po okolicy. W nocy widzieliśmy nawet strzelaninke. Wiecie powódź, wszystkim puszczają nerwy. Niepotrzebne marnowanie amunicji. Pewnie też tu przyjadą, bo to chyba jedyne źródełko w okolicy. Ale pewnie macie też inną broń co? Przyda się wam, bo lokalni chyba po tej akcji wam nie pomogą. - Vex mrugnęła do Todda - Na waszym miejscu zgarnąłbym to co już zebraliście i się stąd zabrała.
- Ej Todd a jak ktoś na serio przyjdzie tu ze spluwami? - jeden z tych chłopaków który został widocznie zaczął mieć wątpliwości.
- Dobra w sumie pokazaliśmy im kto tu rządzi chyba wystarczy nie? - drugi wskazał głową w stronę grupki kobiet i młokosów.
- Poradzimy sobie, przestańcie pękać! - warknął rozzłoszczony Todd zaciskając dłoń w pięść.
- Ja tam stąd spadam. - powiedział po chwili zastanowienia ten z maczetą i poczłapał przez wodę w kierunku budynku. Ostatni z chłopaków spojrzał na niego z zastanowieniem ewidentnie obliczając swoje siły na zamiary. Zostało ich dwóch. We dwóch to nawet z tymi kobiecinami nie musiało iść tak gładko. W końcu wzruszyła ramionami i wskazał na znikającego już w budynku kolegę jakby zwalał na niego tą decyzję. Wzruszył jeszcze raz ramionami, odwrócił się i też odszedł. Todd przez chwilę zaciskał zęby i pięści ze złości. Ale w pojedynkę nie łudził się chyba, że zdoła utrzymać tu swoje porządki. Spojrzał ostatni raz krytycznie na Vex i parsknął z irytacją. Pokręcił głową i w końcu podążył za swoimi mniej zdeycydowanymi kolegami. Droga do pompy była wolna.
Motocyklistka poczuła lekką ulgę. Poszło dobrze, o dziwo dosyć prosto. Nie musiała wydobywać broni… choć chyba mogła pozbawić kogoś rozrywki. Uśmiechnęła się do Sama i zaprosiła do pompy ruchem głowy. |
| |