Tong
Dziewczyna patrzyła na Tonga wytrzeszczonymi oczami, w kącikach błyszczały łzy gotowe w każdej chwili zaatakować.
- Ale… ale ja nie znam planów Shang Tsunga i Czerwonookiego, to on o nim mówił - wskazała palcem leżącego starca. -
że robił coś dla niego jako zapłatę za towar. Nie wiem o co dokładnie chodzi. Jestem zwykłą niewolnicą. Pracuję w kuchni i sprzątam. Słyszałam tylko, że Salamandra miała się zajmować Czerwonookim i transportem. To taka shokanka, ona jest w porządku jak na shokankę, nie tak jak ta suka Sheeva. - Nie starczy dnia by obejść wszystkie zakamarki pałacu. W niektóre miejsca i tak mogę wejść tylko ze strażnikiem, ale są też miejsca gdzie nie wpuszczają niewolników.
Nagle echem rozszedł się gong przywołujący na kolejne walki.
- Nie powinieneś iść na arenę? - zapytała cicho.
- Mogę cię szybko tam zaprowadzić. John
Liu Kang chwile milczal po czym rzekł:
- Powiem ci co podejrzewam - mówił najwyraźniej z przymusem -
Rayden zebrał wszystkich najlepszych jakich zdołał. Ale większość z nich nie jest gotowa. Wy także. - zamilkł ponownie - Myślę, że jesteście tu by odwrócić uwagę Shang Tsunga i utorować mi drogę do walki, którą muszę wygrać. Rayden przygotowywał mnie do niej całe moje życie. Jeśli zawiodę, Ziemia będzie zgubiona. - Jeśli będziesz musiał walczyć z którymś z nich… trzymaj się blisko. Będą w stanie sięgnąć cię z daleka. Pamiętaj, że nie są ludźmi, punkty witalne mogą mieć w innych miejscach.