Wścieklizna zjechała za autem na pobocze i znów podjechała do szyby kierowcy. Sama z bocznego kufra wyciągnęła lornetkę i ściągnęła kask, uwalniając burzę kasztanowych włosów. Położyła go przed sobą i z bocznego kufra sama wyciągnęła lornetkę. Ustawiła ostrość spoglądając w kierunku, który wskazał technik i wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia. Próbowała ocenić po kolorze i ilości dymu czy to raczej dym z ogniska, czy też coś się po prostu regularnie fajczy.
- Mogę pojechać tam na zwiad, nie usłyszą mnie, tak jak was, a podjadę o wiele bliżej i będę mogła się zorientować w sytuacji, ale jeśli coś się tam dzieje, przydałby się ktoś, kto obsługuje broń, by w razie czego odpowiedzieć na ewentualny ostrzał, kiedy ja będę próbowała zabrać stamtąd nasze tyłki - powiedziała odsuwając lornetkę od oczu. Schowała ją na swoje miejsce i spojrzała na siedzących w aucie.
- Możemy też jechać na ślepo i liczyć na łut szczęścia. - wyszczerzyła się w uśmiech, który jasno mówił, za którą opcją jest Wścieklizna. |