Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2017, 19:40   #335
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Balthazaar włożył sobie do paszczy spory kawał niedopieczonego mięsa i ugryzł, że aż krew i tłuszcz trysnęły mu między zębami.
-Nie ma co. Jutro doprowadzę cię do mędrca a ten w końcu wybije ci z głowy te twoje wybraństwo- rzekł uśmiechając się, choć Venora przez chwilę nie była tego pewna.
- Nie musi. Sama już w to wątpię po ostatnim śnie - odparła mu zaraz Venora. - Xalaz’sir mówił, że mam nie pozwolić wybrańcowi odejść. To dość jednoznacznie mówi, że ja nim nie jestem - dodała spoglądając na jezioro. - A może ty Balthazaarze opowiesz nam opowieść o swojej najciekawszej walce? - zaproponowała, bo spokojny ciepły wieczór, trzaskające płomienie w ognisku i wszechobecny spokój aż prosiły się na wspominki. Rycerka też od razu zaczęła się zastanawiać, która z jej przygód pasowała do rangi wyjątkowego dokonania.
-Ja… Moją najznamienitszą walkę stoczyłem dokładnie dziewiędziesiąt osiem lat temu, na południe od Calimshanu. Walczyłem ze swoim bratem. Zabiłem go… - zamilkł wpatrując się w ogień.
-E… No a Ty Venoro?- Dundein chciał nieco załagodzić atmosferę i od razu zmienił temat, widząc jak smoczydło się zasępiło.

Panna Oakenfold wpatrywała się skonsternowana na Baltazaara. Sama nigdy nie wyobrażała sobie by jakkolwiek mogła zrobić krzywdę któremuś ze swych braci.
W końcu odchrząknęła przerywając nieprzyjemną ciszę jaka zapadła po tym co powiedział jaszczur.
- Ciężko mi wybrać... Może to jak w trójkę odbiliśmy z moimi przyjaciółmi mojego bratanka z rąk kultystów Bane'a... - uśmiechnęła się. - Tak, to było chyba najlepsze czego dokonałam do tej pory - pokiwała głową. - Kultystka porwała moich dwóch bratanków i wywiozła ich aż na Smocze Wybrzeże. Pierwszego udało się wykupić z niewoli. Drugiego kultystka zabrała ze sobą i innymi dziećmi. Wiele dni przyjaciółka Harfiarka szukała informacji gdzie go wywieziono. A gdy się dowiedziała ruszyliśmy w pogoń. Deptaliśmy im po piętach, a kiedy już myśleliśmy, że ich mamy, okazało się, że wyjechali z wioski dosłownie tuż przed tym jak my przyjechaliśmy - Venora opowiadając to, aż dostała wypieków. - Ale odzyskaliśmy trop kultystów. Zaszyli się w starym młynie - wyprostowała się.

- Byliśmy tylko my troje i cholera wie ilu kultystów. Po drodze natrafiliśmy na ich zwiadowcę, ale po krótkiej walce mój przyjaciel Albrecht dopadł do uciekającego kultysty zabijając go. Dzięki temu nikt nas się nie spodziewał. W pełni wykorzystaliśmy każdy z posiadanych zasobów, czy to chodzi o magię kapłańską, mikstury czy taktykę. Harfiarka zrobiła zwiad. Podeszliśmy ich używając mikstur, które czyniły nas niewidzialnymi, wprost pod same drzwi młyna. Jako ciekawostkę podam, że mikstury te zdobyliśmy, gdy pokonaliśmy złego druida półorka, który z ich pomocą próbował nas zabić... No ale wracając… I wtedy zaczęło się. Kiedy ja, Albrecht i jego archon ogar walczyliśmy z kilkoma tuzinami kultystów, Harfiarka szukała dzieci, by je niepostrzeżenie wyprowadzić. Walczyliśmy, ciała kultystów padały na ziemię. Była tam też tą, która porwała moich bratanków, ale uciekła. Ale przynajmniej zabiliśmy towarzyszącego jej Zhentarimskiego maga... Balthazaar wtedy wparował, akurat na sam koniec. Ah... Wtedy to mi ciśnienie podskoczyło jak myślałam że jest on ich wsparciem - zaśmiała się. - Ale po tym jak zjadł głowę pierwszego ze złapanych kultystów to sporo zwątpiłam w to że jest mi wrogiem - dodała z rozbawieniem. - Tak więc zabiliśmy sporo kultystów, wielu uciekło gdzie pieprz rośnie, ale najważniejsze, że dzieci były całe i zdrowe - podsumowała na koniec, niezmiernie zadowolona.

Krasnolud pokręcił głową z uznaniem. Brodacz uśmiechnął się i wziął wdech by coś powiedzieć, kiedy po okolicy rozległ się potężny okrzyk, który w jednej sekundzie zerwał w popłochu setki ptaków z najbliższej okolicy. a echo nad akwenem jeszcze to wszystko potęgowało.
Dundein zamknął usta i spojrzał na poskładane zbroje, swoją i Venory. Nagle drzewo po drugiej stronie jeziora runęło z trzaskiem i hukiem na ziemię a z lasu wyłonił się troll. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak Gloglo, lecz kompani szybko dojrzeli, gołą czaszkę, z której ktoś spalił całą twarz trolla. Bez wątpienia był ożywieńcem. Biegł ile sił w nogach pomagając sobie potężnymi ramionami. Miał do pokonania kilkadziesiąt metrów wokół linii brzegu
-To Gloglo!- krzyknął kapłan, łapiąc za Meteor, który od razu zapłonął tak jak robiła to Pożoga.
-To ożywieniec!- krzyknął Balthazaar łapiąc za swój dwuręczniak. Pewnie od razu wspomniał sobie swoją poprzednią potyczkę z tym trollem. Nie dało się jednak po nim poznać strachu.

- Na bogów, jak nas tu znaleźli?! - nie mało przeraziła się Venora. Choć było jej przykro widząc jak skończył troll, czym prędzej doskoczyła do swojej broni, w ostatnim momencie decydując się na buzdygan sugerując się wspomnieniem o ożywieńcach. - Szybko, zakładamy zbroję! A ty na razie bierz to i nie dyskutuj - podała buzdygan Balthazaarowi, bo w tej chwili on najszybciej mógł wejść w konfrontacje z truposzem. Paladynka od razu zaczęła zakładać na siebie nagolenice.
Krasnolud w mgnieniu oka zajął się nakładaniem pancerza pannie Oakenfold. W tym samym czasie Balthazaar spojrzał na buzdygan, który wręczyła mu rycerka. Smoczydło buchnęło parą z nozdrzy i schowało dwuręczniak do pochwy, na plecach po czym wyciągnęło rękę do Venory -Ten drugi miecz też mi daj!- wręcz zażądał.
- Który? Półtorak płonący czy ten dwuręczniak? - odparła paladynka, wiążąc rzemienie płyty osłaniającej jej ramię i zaraz sięgnęła po wspomniane miecze, by na wszelki wypadek oba wyciągnąć.

Balthazaar złapał do prawej ręki półtoraręczny miecz, którym wywijał równie sprawnie, co ona sama Pożogą. To jednak nie wszystko, gdyż jaszczuroludź wykonał kilka młyńców półtorakiem, a po chwili zaczął również kręcić koła buzdyganem w powietrzu. Wyglądało to naprawdę imponująco. Kiedy troll już był dość blisko Balthazaar pochylił się lekko, otworzył szeroko paszczę i zawył a sekundę później w trolla wystrzeliła oślepiająca błyskawica. Piorun trafił ogromnego ożywieńca prosto w pierś odpychając go o krok w tył. Troll, jednak nie rezygnował jak na umarlaka przystało i czym prędzej skoczył na Balthazaara. Smoczydło znało ten miecz. Jeszcze więcej szczegółów sobie przypomniał, kiedy miecz znów na niego spadł. Silny cios rozorał twardą skórę na piersi Balthazaara. Tonowy zombi natarł po raz drugi, lecz tym razem jaszczuroludź zachował odpowiednią czujność i uniknął ran.
-Jeszcze chwila!- krzyczał Dundein kończąc ostatnie wiązania trzymające napierśnik Venory na jej ciele.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline