Adelmus pokiwał głową, ucieszyło go że Drozdow przeżył.
-Dobrze że żyjesz, nie zniknąłem a tylko próbowałem powstrzymać tego przeklętego demona przed ożywieniem zmarłych z tutejszego kurhanu - na szczęści lub dzięki dobrym bogom nie udało mu się to, no może częściowo jeden powstał a właściwie był to jakiś upiór który przeklną demona i skrył się w moczarach, chyba dziś Morra nas miał w opiece.
Kapłan rozejrzał się wokół i spojrzał znów na Drozdowa. -Jeśli pozwolisz zajmę się rannymi i tym co odeszli do królestwa Morra.
Potem spojrzał w stronę miotającego się Tankred, skrzywił się na jego słowa. -Cicho bądź, rozumiem uciekać gdy wróg przeklety zagraża, ale atakowanie swych towarzyszy tak postępuję tylko największa gnida i łajno. Powinieneś wisieć na sznurze, nie spostrzegłeś wszo że ci chłopi czy jak ich nazwałeś ,,pastuch,, walczyli i oddawali życie za swe rodziny i dobytek - zasługują na uznanie i wspomnienie u tych co przeżyli a nie pogardę.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |